Przyjaciele od lat ale czy tak pozostanie...
W to wątpię, znaczyco-
~Dwudziesto jedno letnia Mane od kilku lat udziela się z znajomymi w internecie. Mimo wielu przeciwności losu nie podaje się jednak jedno wydarzenie zmieniło jej nastawienie i wmies...
Kolejne myśli krążyły mi po głowie. Co miałam zrobić? Rzuciłam listem na ławę i pobiegłam do mojego pokoju. Kliknęłam największy przycisk na skrzynce od komputera, by go włączyć. W czasie uruchamiania, lewa noga nerwowo mi skakała, a ja czułam się obserwowana. Zalogowałam się prędko, uruchomiłam przeglądarkę i weszłam na e-maila. Faktycznie był tam jeden od anonimowego nadawcy. Szybko uruchomiłam, a treść składała się z linku i krótkiej instrukcji. Kliknęłam w podświetlony na niebiesko tekst, pozwalając mu się otworzyć w kolejnym oknie. Uruchomiła się strona z polem do wpisania kodu. Spisałam go z maila i nacisnęłam na zielony przycisk "dalej". Na ekranie ukazała się wielka mapa z migającym punktem, gdzieś w Polsce. Przybliżyłam, a tym miejscem okazał się jakiś budynek na obrzeżach Wrocławia. Łącząc fakty, doszłam, że tą kropką musi byś ten Oskop.
Żądza wygranej przejęła umysł, a ja pragnęłam tylko zemsty. Czułam jak serce przyśpiesza i krew toczy się litrami przez żyły. Płynęła szybciej niż zawsze, podczas gdy ja nieumyślnie kupowałam najbliższy lot w kierunku Polski. Obmyślałam plan jak skończyć z Oskop'em, a następnie czy uda mi się dorwać jego już byłego szefa. Wysunęłam spod łóżka walizkę, zaczęłam wrzucać do niej ubrania. Zasunęłam ją z powrotem pod materac, a sama ruszyłam do najbliższego sklepu z bronią. Zakupiłam dwa pistolety bez uprawnień, naboje do nich i trzy noże różnego rodzaju. Zapakowane w torbie materiałowej, spokojnie doniosłam do domu. Tam przebiegłam szybko do mojego pokoju. Metalowe zabawki spakowałam do pudełka mającego nie przepuścić promieniowania X podczas kontroli. Umiejscowiłam je w bagażu robiąc drugie dno. Zamknęłam walizkę, znów chowając ją pod łóżko.
Zabrałam się za pisanie krótkiego liściku dla chłopaków. Z racji, iż lot był w nocy, chciałam się po prostu wymknąć nie robiąc im problemu. Nie mam zamiaru mieszać ich w brudne sprawy. Przeciągnęłam kilka razy długopisem po papieże i całość umieściłam w szufladzie biurka. Siedziałam patrząc w uśpiony monitor, aż do mych uszu dobiegły odgłosy pukania. Wypowiedziałam szybkie "właź" i obróciłam się w stronę wejścia. W framudze drzwi stał Clay z talerzem tostów.
- Wybiegłaś nagle do siebie, potem z domu, wracasz i siedzisz sama w pokoju. Coś się dzieje? - Zapytał, podchodząc do mnie.
- Nic szczególnego, nie martw się. - Zaspokoiłam chłopaka, gdy ten siadając na łóżku, ustawił talerz na półce.
- Chodź. - Rozłożył ręce bym się przytuliła.
Zeszłam z fotela siadając przy nim. W tuliłam się w jego tors, a ten objął mnie w tali jedną ręką. Drugą złapał za naczynie i przystawił mi pod nos pachnące tosty. Nie odstępując od blondyna, złapałam za jeden przypieczony chleb. Clay zrobił to samo i wspólnie zajadaliśmy kolację. Z myślą, że mogą to być ostatnie godziny z zielonookim, postanowiłam go nie puszczać. Siedzieliśmy już tak dłuższą chwilę i rozpoczęliśmy oglądanie filmów.
Po drugim filmie Dream chciał już iść, jednak mu na to nie pozwoliłam. Dostał dopiero zezwolenie po czwartym, ze względu na późną porę. Chciałam by spał jak będę wyjeżdżać. Jak już wyszedł, zrobiłam aplikację z lokalizacją na telefonie. Wyłączyłam telewizor i położyłam się na drzemkę, uprzednio ustawiając budzik.
---
Siedzę aktualnie w samolocie. Podczas wychodzenia z domu, stłukłam wazon, ale szybko udało mi się uciec. Zostało mi jeszcze trzy godziny do lądowania. Postanowiłam spędzić je na spaniu. Zasnęłam, wiec w mgnieniu oka. Obudziły mnie dopiero nawoływania z głośników, proszące o zapięcie pasów. Wykonałam polecenie, pozwalając sobie na rozbudzenie przed wysiadką. Minęły małe trzęsienia, a machina już bezpiecznie była na lądzie. Załatwiłam wszystkie formalności i odebrałam bagaż, a następnie wyszłam przed budynek. Chłodny jesienny wiatr oplótł mą twarz, plątając przy tym włosy. Zaciągnęłam się ojczystym powietrzem, ruszając ku najbliższej taksówce. Kierowcy podałam mój były adres zamieszkania i wyłączyłam tryb samolotowy w mojej komórce. Mężczyzna ruszył, a mi pozostało przejrzenie multum wiadomości od współlokatorów. Odpisałam im jedynie by się nie martwili. Gdy dojechaliśmy do celu zapłaciłam mężczyźnie, następnie kierując się do drzwi, szukać klucza pod doniczką.
Rozgościłam się w starym domu. Z grubsza posprzątałam zalegający kurz i uzupełniłam zapas w lodówce. Planowałam zostać tu dłużej i dorwać całą bandę debili, którzy mi grożą. Nie pozwolą by skrzywdzili bliskie mi osoby. Sporządziłam szybką kolację, pochłonęłam ją i poszłam spać. Chcę wstać wcześnie i jeszcze na spaniu pobawić się Oskop'em. Obiecuję, że spokojnej śmierci on nie zazna.
POV Clay
Opuściłem pokój Mane po czwartym filmie. Dziewczyna podejrzanie się zachowywała. Strasznie dużo się przytulała. Wychodząc rzuciłem szybkie dobranoc i sam ruszyłem do mojego pokoju, od razu wskakując na łóżko. Robię dzień menela, nie idę się myć. Otuliłem się szczelnie kołdrą, oddając się Morfeuszowi z dobroci. Spokojnie śniąc o latających, ogolonych owcach, usłyszałem trzaśnięcie. Dość porządne trzaśniecie. Leniwie ruszyłem w stronę odgłosu. I to był mój błąd. Ino doszedłem do korytarza, usłyszałem odpalanie silnika. Nie zważając, na rozbity wazon leżący na podłodze, podbiegłem do drzwi. Otworzyłem je, a jedyne co zobaczyłem, to obraz odjeżdżającego samochodu dziewczyny. Nie miałem pojęcia gdzie pojechała, ale widać było, że jej się spieszyło. Ruszyła wręcz z piskiem opon. Zrezygnowany i wpół śpiący wróciłem do środka. Posprzątałem wazon i ruszyłem zrobić sobie śniadanie, pomimo wczesnej godziny. Jednak do sporządzenia posiłku nie doszło. Jak tylko przekroczyłem próg kuchni, mym oczom ukazała się zwinięta kartka na blacie. Chwyciłem za nią, siadając przy stole i rozwijając. Rozpocząłem czytanie charakterystycznego pisma.
Hej chłopaki
Mam nadzieję, że czytacie to już po moim wyjeździe. Jak zauważyliście nie ma mnie. Heh cóż za pech. Wyjechałam, a raczej wyleciałam do Polski. Nie martwcie się. Mam do załatwienia kilka spraw. Nie obiecuję, że wrócę, a przede wszystkim, że będziemy mieć kontakt. Nie wiem nawet czy wyjdę z tego żywa. Chciałabym wam za wszystko podziękować. Wszystkie gierki i spotkania. Pamiętajcie, że was wszystkich kocham i będziecie zawsze w moim serduchu. Czy to nasz koniec? Zamknięcie rozdziału? Możliwe. Przepraszam, że tak bez pożegnania. T
rzymajcie się. Wasza wspaniała Mane<3
Nie mogłem uwierzyć w to. Mane, moja najdroższa przyjaciółka, do której od początku czułem coś więcej. To musi być sen. Nie możliwe by ona zniknęła z mojego życia. Nie mogła tak po prosty wyjechać. To musi być sen. Clay kurwa obudź się. Zacząłem bić się po poliku, szczypać, jednak to nic nie dało. Zalany gorzkimi łzami, skulony, siedziałem przy stole. Nie umiałem dopuścić myśli o stracie dziewczyny. Emocje sięgnęły zenitu. Przestałem panować nad własnym ciałem. Waliłem głową o stół, próbując złapać pełny oddech. Totalnie podłamany, poczułem jak ktoś mnie obejmuje od tyłu. Były to dwie osoby. Moje siły i psychicznie i fizyczne nie pozwoliły mi nawet sprawdzić kto to. Dowiedziałem się dopiero gdy odezwała się jedna z nich. Nick. Zaczął mnie uspokajać, nie wiedząc jeszcze co zaszło. Wyciągnąłem do niego tylko dłoń z pogniecioną kartką, dalej leżąc na stole głową.
_________________________________ Witam was serdecznie. Udało mi się napisać dzisiaj cały rozdział.
Jak wrażenia? Mam nadzieję że się podoba.
A tak wyglądał list Mane. Starałam się by pismo jak sam Clay mówił było charakterystyczne.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.