rozdział 9

214 15 7
                                    

POV Mane

Po powrocie z badań miałam czekać na wyniki. W czasie oczekiwania znalazłam w torbie klucze od domu i podałam je białowłosemu z poleceniem przywiezienia mi ubrań ładowarki i jakiś przekąsek.

Oczywiście najpierw doinformowałam go o adresie pod którym znajduje się moja chałupka i gdzie mniej więcej co może się znajdować. Neil jest podejrzany i go nie znam fakt ale ja potrzebuję tego do przeżycia. Miejmy nadzieję że mnie nie okradnie.

Po tym jak chłopak wyszedł nie miałam co robić wiec zaczęłam bawić się palcami wyginając je i nimi kręcąc. Siedząc tak bezczynnie rozmyślałam o wszystkim i niczym.

W pewnym momęcie stwierdziłam że chce zobaczyć co mam na brzuchu. Od kąd się obudziłam nawet o tym nie myślałam. Odsłoniłam nieco materiał bluzki z jakiegoś zespołu rockowego która zapewne należy do Neila. Zobaczyłam iż już nawet bandaż nie owija mojej talii. Po jednej z stron ujrzałam dość sporych rozmiarów bliznę. W niektórych miejscach nie była jeszcze zrośnięta przez co szwy dalej utrzymywały dwa kawały skóry przy sobie. Wyglądało to nieco obrzydliwie jednak mnie ten widok uspokajał.

Patrząc na ten satysfakcjonujący widok totalnie się wciągnęłam a po upływie kilku minut przerwał mi w tym lekarz. Szybko zakryłam ciało po czym pracownik medyczny przedstawił mi wyniki.

Nic z tego nie zrozumiałam i chyba mężczyzna to zauważył więc po namyśle powiedział krótko iż mój stan jest stabilny dążący do dobrego. Następnie wyszedł zostawiając jakieś papiery na półeczce przy łóżku. Sięgnęłam po nie i z nudów zaczęłam czytać zawarte w nich informacje. Linijka po linijce czytanie niezrozumiałych dla mnie zaklęć. Zajęło mi to chwile gdyż po każdym przeczytanym zdaniu próbowałam je zrozumieć angażując w to wszystkie szare komórki. Jednak mi nie wychodziło. 

Po próbie dowiedzenia się o co chodzi w ostatnim zdaniu do pokoju z impetem wszedł Neil. Z grzeczności odstawiłam to co czytałam, a chłopak zaczął rozmowę kładąc torbę przy moim łóżku.

- Co tam czytałaś? - powiedział niebywale miłym tonem głosu. Jeszcze w takiej odsłonie go nie słyszałam.

- Eh szkoda gadać, jakieś wyniki z badań. I tak nic z tego nie zrozumiałam. - Odpowiedziałam zgodzie z prawdą z nutką zażenowania w głosie z powodu mojego małego poziomu inteligencji.

- Nie masz co narzekać, pokaż mi to. - Sięgnął po papier zaczynają zagłębiać się w tekst. Po kilku długich minutach wyciągnął nos z wyników. - Cóż jedyne co ci mogę powiedzieć z tego co ja zrozumiałem to tyle że rozcięcie powinno zarosnąć w przeciągu od trzech do trzynastu dni a wypiszą cie za maks cztery, a i tak po tym nie będziesz mogła podnosić i się zbyt naciągać.

- No widzisz ty coś przynajmniej zrozumiałeś - Dało się wyczuć iż mam o to żal. - A teraz nakazuje ci podanie mi ładowarki i podłączenie jej do kontaktu, bo przecież nie mogą się naciągać. - Rozkazałam starszemu, a ten od razu to wykonał.

Podłączyłam telefon już własnymi siłami i czekałam aż zdobędzie co najmniej 4% by móc go w pełni uruchomić. Gdy już uruchomiłam urządzenie odstawiłam je w spokoju by ta niezliczona liczba powiadomień doszła nie zacinając mi jego. Po jakiś dziesięciu minutach spędzonych na nasłuchiwaniu wibracji i dźwięku wraz z szarookim zaczęliśmy się z tego niekontrolowanie śmiać. Co skutkowało napięciem mięśni mojego brzucha i nagłym bólem rany. Niemalże natychmiastowo zaprzestałam śmiechu łapiąc się w miejsce kłucia. Dotykając przez bluzkę ranę poczułam coś mokrego. Podwinęłam materiał następnie widząc iż z niezarośniętych przestrzeni zaczyna powoli wypływać czerwonego koloru ciecz. Przeraziłam się łapiąc drugą ręką Neila który dalej dusił się ze śmiechu. 

Friends for ever [Dream X oc]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz