- Dobrze, więc - Zatrzymał się zamyślony - jaką sprawę załatwiasz tak długo?
Zadał to pytanie. Pytanie, na które nie miałam żądnych chęci odpowiadać. Zaznałam wewnętrznej paniki. Co ja mam mu odpowiedzieć? Prawdy nie powiem, ale jak mam skłamać? Skłamać tak by nie rozpoznał, że nie mówię mu prawdy. Co prawda nie chciałam oszukiwać przyjaciela, jednak bałam się, że przez wyznanie mu tego co stało się miesiąc temu, stracę go. Zacznie uważać mnie za psycholkę i ucieknie tam, gdzie tylko pieprz rośnie.
- Sądzę, że to nie jest odpowiedni moment na rozmowę o tym. - Syknęłam arogancko, zbyt arogancko i kończyłam posiłek.
- To kiedy będzie odpowiedni moment? Za miesiąc?! Dwa?! A może za rok?! - Wykrzyczał podenerwowany chłopak.
- Clay, proszę nie krzycz. - Starałam się go uspokoić. - Dowiesz się. Kiedyś na pewno. - Podczas wypowiedzi, ułożyłam dłonie na ramionach blondyna.
- Ale kiedy to będzie. Nie masz do mnie zaufania. Nie starasz się o przyjaźń. Czy w ogóle jest sens to ciągnąć, jak tylko ja się staram utrzymać kontakt? - Na Dreama dalej działały emocje. Nie wiedział sam, co tak na prawdę mówi.
- Dre, ja wiem masz do mnie żale. Ja to robię tylko dla waszego bezpieczeństwa. Mieszkając z wami, groziło wam wiele i właśnie załatwiam by tak nie było - Tłumaczyłam z spokojem w głosie.
- To powiedz mi jakie niebezpieczeństwo nam groziło, a ja postaram się pomóc - Chłopak ewidentnie chciał wyciągnąć po co zawitałam do Polski.
- Dobrze niech ci będzie. - uniosłam ręce w geście podanej. - Wiesz sytuacja, której dostałąm z noża nie była przypadkowa. Był to planowany zamach, a z racji, iż dowiedziałam się kogo to sprawak, postanowiłam pomścić tą osobę. Zabójstwo, o którym jest teraz tak głośno na cały świat, jest moim dziełem. Dostałam od nieżywego, byłego szefa informacje na jego temat. Wykorzystałam je, a teraz szukam szefa. Jego też planuje sprzątnąć. Wiem, pewnie uważasz że jestem psychiczna, jednak żądza zemsty mną kieruje - Wytłumaczyłam mając już dosyć jęczenia starszego. Ten siedział chwilę oszołomiony, najpewniej analizując moją wypowiedź.
- Pomogę ci znaleźć i zabić tego skurwiela - Powiedział pewny słów. Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam.
Podałam chłopakowi jedzenie, a ten zjadł je prędko. Następnie zaczęliśmy analizować wszystko co mamy na temat XYZZ'a. Szukaliśmy dodatkowych informacji. Na tematy jego, tej całej mafii i członków. Wikipedia nic nie pomogła. Legalny internet też. Postanowiliśmy więc poszukać głębiej. Uruchomiłam jeden z starych laptopów. Szybko go zresetowaliśmy i uruchomiliśmy dark net'a. Znajdowało się tam o wiele więcej. Strony były zapełnione ogromem informacji. Większość i tak była nie prawdą. Na jednej było, iż jest to brytyjska mafia, zaś na innej, że niemiecka. Od razu wykluczyliśmy te strony. Mafia była Polska, mówiły tak zaledwie trzy portale i z nich właśnie wypisaliśmy potrzebną wiedzę.
Po trzech dniach siedzenia i wyszukiwaniu dalszych informacji, zebrał nam się spory pliczek kartek. Kartek z odręcznie zapisanymi notkami na temat tego gówna. Mamy życiorysy części członków i samego XYZZ'a. A raczej Xsawiera Young ze Zonga. Tak to jego pełne imię. Prawdą jest, iż z Polski on nie pochodzi. Jednak wraz z rodzicami przeprowadzając się tu założyli mafię. Polską mafię. To wyjaśniało też wszystkie błędy na innych stronach. Takie imię potrafi wprowadzić w błąd, gdyż jest ono pochodzenia zagranicznego.
Po jednodniowym odpoczynku, wybyliśmy na zaplanowaną rozprawę. Nie z samym szefem, lecz z jego pracownikami. Opracowaliśmy częściowy plan zastraszenia naszego wielkiego XYZZ'a. Wybicie jego koleżków zdaje się dobrym pomysłem, a z racji, iż są oni rozmieszczeni po całym kraju, będzie to mała wycieczka. Na pierwszy rzut oczywiście idą sojusznicy Wrocławscy. Kolejno Poznań, Szczecin, Koszalin, Gdynia, Olsztyn, Białystok, Bydgoszcz, Kalisz, Opole, Katowice, Tarnów, Zamość, Radom i na koniec Warszawa. Główna siedziba i dom Xsawiera. Piętnaście rozpraw. Tu już się bawić nie będziemy.
Dotarliśmy pod centralę, na obrzeżach miasta. Była to willa, dość dobrze wyglądająca. Miało być tylko cztery osoby i były. Wparowaliśmy tam kulturalnie. Zadzwoniliśmy dzwonkiem i czekaliśmy, aż ktoś raczy otworzyć. Drzwi uchyliły się, za nimi stał czarnowłosy na oko trzydziestolatek. Nie zdążył biedaczek nic powiedzieć bo nóż już był na jego szyi.
- Grzesiu kto to? - usłyszeliśmy damski głos, a zaraz przy wejściu stanęła atrakcyjna blondynka.
Cóż jej żywot też szybo się skończył. Przedziurawiona aorta nie wróży wiele. Martwe ciała ułożyły się w "L" zajmując cały przedsionek. Weszliśmy głębiej. W salonie zastaliśmy bodajże Błażeja. Najwyżej postawiony w tym domy a skończył na białej, skórzanej kanapie, plamiąc ją krwią. Z ostatnim oprawcą było ciężej. Nie mogliśmy go znaleźć. Jak się okazało spał u siebie w sypialni, wiec go udusiliśmy poduszką. Zeszliśmy do kuchni i zostawiliśmy przygotowaną wcześniej karteczkę z napisem; "Idziemy po ciebie<3 MC:)". Wyszliśmy i podążyliśmy do mojego mieszkania zabrać torby i pojechaliśmy do dalszych miejscowości.
Szło nam jak profesjonalistą. Gładko i bez żadnych przeszkód. Małą potyczkę zaliczyliśmy w Olsztynie, gdzie zaznaliśmy kilka ran ciętych. Podobnie w Katowicach i Radomiu. Były to jednak siedziby po ponad dziesięć osób. Dwóch na dziesięć osób, jest mało wyrównaną walką, a co dopiero jak w Katowicach było ich piętnastu. Tak dotarliśmy do Warszawy, zostawiając po sobie małe karteczki z tym samym napisem. W stolicy zaatakowaliśmy siedzibę główną. Zastaliśmy tam zaledwie sześciu wrogów. Rozprawiliśmy się z nimi prędko i czekaliśmy na tych co akurat byli na "misji". Na stronach pisało iż miało być ich wszystkich ośmiu, więc dwoje było na zewnątrz.
W czasie oczekiwania uruchomiliśmy telewizor i przełączyliśmy na wiadomości. Polskie wiadomości, które tłumaczyłam Clay'owi. Trąbili o masowych zabójstwach członków mafii. Policja rozpoznała każdego, nawet tych z zmasakrowaną twarzą. Z góry dziękowali za wyeliminowanie problemu, jednak karcili nami za sposób jaki ich się pozbyliśmy. W czasie słuchania o zajściu, usłyszałam przekręcanie się zamka. Złapałam zielonookiego i podążyłam z nim do wejścia na korytarz. Niespodziewająca, z może spodziewająca skoro wszędzie o nas mówili, się niczego dwójka kierowała się w naszą stronę. Przy samej framudze, dostali z obu stron nożami. Z lewej ja wbiłam niezawodny nóż grzybiarski w szyję niskiego bruneta, zaś z prawej Clay wbijający kosę, także w szyje tyle, że wyższej rudowłosej. Zabraliśmy z siatek po jabłku. Chyba byli też na zakupach. Zajadając się owocem, wyszliśmy i obraliśmy ostateczny cel.
Na drugim końcu Warszawy był dom. Wolno stojący, a wokół niego pola. Mieszkał tam właśnie on. Xsawier. Sam, samotny. Łatwiej dla nas bo, ani sąsiedzi nie usłyszą jego jęków, ani nie będziemy męczyć jego rodziny. Podjechaliśmy autem i podeszliśmy do grafitowych drzwi. Gdy płachta sklejek się otworzyła, mężczyzna za nią oberwał w udo nożem. Stoczył się na podłogę. Był to sam w sobie XYZZ. Wyglądał tak jak opisywały go wszelkie stromy. Zaciągnęliśmy go do luksusowego salonu. Usadziliśmy na kanapie i przykucnęliśmy przed nim.
- Hej kochany, Poznajesz moją piękną twarzyczkę? - Uśmiechnęłam się szeroko i zalałam jego ranę wodą utlenioną.
- T-ahsss-tak - syczał z bólu. Piękny widok. - Ale tego drugiego nie.
- Ach no tak zapomniałam, to jest Clay - Tym razem w drugie udo wbiłam ostrze. - Nie mówi po Polsku.
- Co - syknięcie - chcesz od mnie?
- Wiele. Chyba najbardziej cię uśmiercić heh
- Mi się ciebie nie udało, wiec droga wolna ty możesz mnie - Wypowiadał bez żadnych przerw. Twarda sztuka.
- Kochaniutki my się najpierw zabawimy
_______________________________________
Witam
taki o sobie rozdział. Tortury Xsawka będą osobno bo nie mam ich siły dziś pisać, a chce im poświecić więcej czasu. Postaram się je rozbudować BARDZO. I dla nie wiedzących pogrubiona czcionka to było po polskiemu. Nie chciałam taż opisywać każdego najścia w każdym mieście bo wyglądało by to jednolicie.Tak wiem ma kreatywność jest zadziwiająca z tym imieniem
Dziękuje za czytanie.
Tu możecie zostawić jakieś pytanie<3
Pijcie, jedzcie i śpijcie
ADIOS
![](https://img.wattpad.com/cover/282474154-288-k432512.jpg)
CZYTASZ
Friends for ever [Dream X oc]
FanfictionPrzyjaciele od lat ale czy tak pozostanie... W to wątpię, znaczyco- ~Dwudziesto jedno letnia Mane od kilku lat udziela się z znajomymi w internecie. Mimo wielu przeciwności losu nie podaje się jednak jedno wydarzenie zmieniło jej nastawienie i wmies...