🔥❷❼🔥

2.1K 137 92
                                    

Wooyoung czuł się dziwnie idąc z Sanem pod jednym parasolem. Musieli iść ramię w ramię, by żaden z nich nie zmókł. Ale starszemu wydawało się to w ogóle nie przeszkadzać. Bliskość Junga nie sprawiała, że czuł się niekomfortowo.

— Byłeś wczoraj na... Ekhem, randce? — zapytał w końcu San. Wooyoung podniósł nieco zaskoczony wzrok.

— Co to ma do rzeczy?

— Nie wyglądasz, jakby się udała. Coś się wydarzyło?

— Ja... Chyba nie chcę o tym rozmawiać.

— Okej. Rozumiem — odparł San, a po chwili znów zapadła cisza, a jedyny odgłos jaki w tej chwili mogli usłyszeć, to krople deszczu odbijające się od parasola.

Doszli do domu Sana, gdzie schronili się przed ulewą. Starszy od razu zaprowadził Wooyounga do swojego pokoju, gdzie oboje usiedli w ciszy. Atmosfera była dziwna, niepodobna do tej, co zawsze.

— Um, dzięki — odezwał się pokrótce Wooyoung — Gdyby nie ty, szedłbym do domu w kompletnej ulewie.

— Drobiazg. Chyba przyjaciele powinni sobie pomagać — powiedział niepewnie. Obserwował reakcję Junga na swoje słowa, ale ten jedynie uśmiechnął się i pokiwał głową.

Oboje wiedzieli kim dla siebie są i że ich relacja nie należy do tych normalnych, ale żaden z nich nie odważyłby się pomyśleć o wykroczeniu poza granicę. Byli przyjaciółmi. Przyjaciółmi z korzyściami, i to tyle.

— Twoi rodzice są w domu? — spytał niepewnie młodszy unikając spojrzenia Sana.

— Są.

— To znaczy, że nie bardzo możemy-

— To znaczy, że musisz być cicho — poprawił go, następnie zmuszając, by jego plecy spotkały się z materacem, a usta spotkały z tymi jego.

Pomimo że każde ich spotkanie kończyło się tym samym, San był w stanie dostrzec pewną różnicę. Wizyty Wooyoung to nie był dla niego jedynie seks, to było coś więcej. Nie wiedział jeszcze co, ale samo towarzystwo Wooyounga sprawiało, że czuł się lepiej. Jedynie denerwował się, gdy pomyślał, że coś może w końcu sprawić, że ich relacja diametralnie się zmieni. Tym czymś był Park, który powoli zaczynał działać Sanowi na nerwy. Przez niego Wooyoung oddalał się od niego i szukał w relacji z Seonghwą czegoś, czego nie było.

Takie było zdanie Sana. Nie było żadnego zauroczenia, Wooyoung nie znał się na uczuciach. Mimo że Park faktycznie był mu bliski, nie był kimś więcej niż przyjacielem. Ich wczorajsze spotkanie tylko bardziej go w tyn utwierdzało, choć jeszcze nie wiedział co dokładnie się stało. To go strasznie męczyło. Chciał wiedzieć co się wydarzyło, ale nie chciał wyjść na wścibskiego, tym bardziej zazdrosnego. Odsunął się od Wooyounga pozostawiając między ich twarzami kilkucentymetrową przestrzeń.

— Całował cię? — spytał wprost, przez co Wooyoung uniósł brew początkowo nie rozumiejąc o czym starszy mówi.

— Naprawdę zamierzasz o nim rozmawiać w tej chwili?

— Czyli tak?

— San, błagam — westchnął zirytowany przyciągając go bliżej.

— Czy jednak nie?

— Nie. Zadowolony? — zapytał z irytacją, na co San uniósł lekko kącik ust i wrócił do pocałunku.

Oczywiście, że nie był zazdrosny, dlaczego miałby być? Po prostu nie chciał dzielić się Wooyoungiem z Parkiem. Przecież starszy nawet nie wie jak powinien obchodzić się z Jungiem. Gdzie chłopak nie lubi, gdy się go dotyka, a jak sprawić mu największą przyjemność. Seonghwa się do tego nie nadawał i koniec.

Friends With Benefits • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz