Rozdział IV

2.6K 91 4
                                    

Przysypiałam na tylnym siedzeniu w samochodzie Reida. Z głośników leciała muzyka. Gdy wcześniej Reid zobaczył, że mrużyłam oczy i byłam blisko zdrzemnięcia się wyłączył muzykę, ale wymamrotałam, żeby ją z powrotem załączył, więc to zrobił. Wyjechaliśmy rano po śniadaniu i teraz jedziemy gdzieś, ale nie mam pojęcia gdzie, bo mój brat drażniąc się ze mną, powiedział, że zobaczę na miejscu. Kiedy w pewnym momencie, pomimo moich zamkniętych oczu, poczułam promienie słońca, padające prosto na moją twarz, otworzyłam oczy i spojrzałam za okno. Wciąż jechaliśmy. Przetarłam swoje zaspane oczy rękami i popatrzyłam na godzinę była prawie dziesiąta. Oznaczało to, że jedziemy już prawie godzinę.

-Idealne wyczucie czasu Isabelle. - Powiedział Reid. - Dojeżdżamy już. - Dodał. Skręcił na następnym zakręcie w lewo i przed nami wyłoniło się morze. Wydawało mi się, że błyszczało, mimo że to tylko promienie słońca nadawały taki efekt. Westchnęłam cicho. Podobał mi się widok przede mną. Uwielbiałam morze, ale wcześniej byłam nad nim tylko raz. Było to na wakacjach z moimi rodzicami i Mae. Świetnie spędziliśmy czas i od czasu kiedy wróciliśmy do domu po tamtym wyjeździe, chciałam jechać nam morze następny raz.

Wjechaliśmy na jakiś parking nie daleko plaży i Reid zaparkował na pierwszym wolnym miejscu. Wysiedliśmy z samochodu i podszedł do bagażnika po jakąś torbę. Domyśliłam się, że były tam rzeczy na plaże, jakieś ręczniki, krem do opalanie i tak dalej. Gdy o tym myślałam uświadomiłam sobie, że nie mam stroju kąpielowego, bo zostawiłam go w domu. Wydałam z siebie żałosny jęk myśląc, że dzisiaj będą nici z popływania w morzu, ale Reid rzucił mi jakąś mniejszą torbę. Posłałam mu pytające spojrzenie i zerknęłam do środka. Był tam ręcznik, jakieś okulary przeciwsłoneczne i mój strój kąpielowy! Ten sam, w którym byłam w basenie w domu. Uśmiechnęłam się szeroko i podbiegłam do Reida i go uścisnęłam. Był nieco zaskoczony, z resztą ja sama też byłam. Odsunęłam się powoli od niego i zarzuciłam torbę na ramię. On wziął swoją i poszliśmy w stronę plaży.

Znaleźliśmy sobie świetne miejsce nie za blisko, ani za daleko morza, w około nie było wiele ludzi i obok była palma, więc jakbyśmy chcieli odpocząć od słońca mogła się przydać. Reid zaczął rozkładać nasze stanowisko, a ja podbiegłam do wody i zanurzyłam w niej stopy. Była idealna na dzień taki jak dziś. Słońce mocno grzało, a po wietrze nie było ani śladu, żeby trochę nas ochłodził, więc woda była świetnym zamiennikiem. Poszłam do specjalnej budki, w której można było się przebrać i to zrobiłam. Wróciłam do Reida.

-Poczekaj tu i nigdzie nie odchodź. Pójdę się szybko przebrać. - Powiedział patrząc na mnie poważnie.

-Jasne. - Odpowiedziałam szybko. Skupiając się na widoku przede mną.

-Isabelle mówię poważnie, masz tu czekać. - Powtórzył. Miałam ochotę przewrócić na to oczami, ale się powstrzymałam. Co mogło mi się stać? Poza tym miało go nie być tylko chwilę.

-Nigdzie się nie ruszę. - Powiedziałam patrząc mu prosto w oczy, dając mu znak, że go nie zlekceważyłam. On skinął głową, odszedł i zniknął w budce. Ja w tym czasie posmarowałam się kremem przeciwsłonecznym, ale niestety nie poradziłam sobie z dokładnym rozprowadzeniem go na plecach, a później wrócił Reid, było mi już tak ciepło, że postanowiłam więcej nie czekać i wejść do wody. Była idealna. Spojrzałam na mojego brata, który usiadł na ręczniku i mi się przyglądał.

-Reid, chodź do wody, jest świetna! - Zawołałam. Gdy Reid się na początku nie ruszył z miejsca, myślałam, że nie przyjdzie, jednak po chwili wstał i wszedł do wody. Zanurkował w niej i wypłynął za mną. Też chciałam tak zrobić, więc również zanurkowałam. Bałam się otworzyć pod wodą oczy, więc płynęłam z zamkniętymi i nic nie widziałam. Nie wiedziałam jak daleko muszę jeszcze płynąć, żeby minąć Reida, ale w końcu uderzyłam w coś, a czyjeś ręce mnie złapały i wynurzyły z wody.

Get to be myselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz