Rozdział II

3.2K 102 30
                                    

Patrzyłam za okno jadącego samochodu. Było już ciemno. Przez cały ten czas nie zwracałam uwagi na czas. To tak jakbym zatrzymała się w miejscu. Jeszcze dzisiaj rano wszystko było normalnie, a teraz byłam na drugim końcu kontynentu. Nigdy nawet nie wyjechałam z Nowego Jorku, nie podróżowaliśmy zbyt dużo, a jak już to tylko po stanie, w którym mieszkaliśmy. A teraz California, zawsze chciałam ją odwiedzić, ale nie w taki sposób. Przejeżdżaliśmy przez jakieś miasto. Nie wiedziałam nawet jakie, ale w tej chwili średnio mnie to obchodziło. Wróciłam myślami do wydarzeń z dzisiejszego dnia i poczułam się okropnie żałośnie. Znowu po moich policzkach pociekły łzy, chciałam je powstrzymać, ale niestety jak runął wodospad, nie byłam w stanie nic już zrobić. Starałam się więc jednak, żeby Caden tego nie zauważył. Nie chciałam żeby miał mnie za beksę, bo przecież nic mnie nie bolało. No dobrze może nie będę oszukiwać samej siebie. Ból nie był fizyczny, ale wciąż jednak był. Chciałam skupić się na tym co było za oknem i poniekąd mi to wyszło.

-Posłuchaj, rozumiem to jak się czujesz i nie musisz tego ukrywać. To wszystko jest dla ciebie nowe i musisz do tego przywyknąć, ale z czasem to będzie już dla ciebie codzienność, pomyśl o tym w ten sposób. - Caden zwrócił na siebie moją uwagę tymi słowami. Wzruszyłam ramionami. Nie wiem czy uda mi się przywyknąć, w końcu będę żyć z całkiem obcymi ludźmi, w całkiem nowym miejscu. Tak na marginesie co do ludzi, z którymi będę mieszkać, Caden miał mi coś o nich powiedzieć w samolocie, ale potem zeszliśmy na inny temat no i w końcu dalej nie wiem.

-Caden - Zwróciłam się do niego pierwszy raz po imieniu. Na co jakby się zamyślił i nie odpowiedział od razu, ale w końcu mruknął coś w stylu "hm" dając mi znak żebym kontynuowała. - Mam jeszcze jakąś inną rodzinę? No wiesz, poza tobą.

-To poza mną masz jeszcze pięciu innych starszych braci. - Powiedział to spokojnie, ale gdy zobaczył moją minę, miałam wrażenie, że się zaśmieje, on się jednak tylko lekko uśmiechnął pod nosem. Widziałam to w przednim lusterku, bo jednak wciąż prowadził samochód. Oparłam głowę o siedzenie i zamrugałam kilka razy. Rozumiem dwóch, czy trzech, ale sześciu to za dużo. I jeszcze jestem najmłodsza!

-Sześciu... starszych braci. - Mruknęłam do siebie, ale Caden to usłyszał.

-Dokładnie. - Odpowiedział. Dalej był rozbawiony moją reakcją.

-Powiesz mi coś o nich? - Zapytałam ciekawa jak mają na imię lub jacy są.

-Chyba nie muszę, bo zaraz sama ich poznasz. Jesteśmy na miejscu. - Oznajmił, a ja przełknęłam ślinę. Zaraz miałam się zmierzyć z moimi wszystkimi starszymi braćmi. Potrzebowałam więcej czasu żeby oswoić się z tą informacją. Przecież dopiero co się dowiedziałam i już mam iść się z nimi zmierzyć? Tak nie można!

Caden otwarł mi drzwi i czekał aż wysiądę, ale mi się nie śpieszyło. Najpierw byłam w ciągłym szoku i uświadomiłam sobie, że on czeka aż wysiądę dopiero gdy wypowiedział moje imię. Wtedy też powoli zaczęłam wysiadać, ale tak jak już mówiłam nie śpieszyło mi się.

-No już mała, wysiadaj. - Pośpieszał mnie, ale nie był zirytowany moim zachowaniem, raczej cierpliwie je znosił. Nie pewnie wysiadłam z kolejnego drogiego auta. Swoją drogą wcześniej nie zwróciłam większej uwagi na samolot, czy samochody, ale jak teraz zobaczyłam dom, który stał przed nami, co ja mówię, to nawet nie był dom tylko jakaś cholerna willa. Wzięłam głębszy oddech, a później głośno wypuściłam powietrze ustami. Caden cierpliwie stał koło mnie. Popatrzyłam na niego z wielkimi oczami.

-To teraz twój dom Isabelle. - Powiedział jakby to była najzwyczajniejsza rzecz na świecie. - To co wchodzimy? - Zapytał, a ja pokręciłam szybko głową, nie zwracając uwagi na to, że oczekiwał ode mnie werbalnych odpowiedzi. Jakby nie patrzeć to mój pierwszy dzień, muszę się przyzwyczaić, prawda? Nie chciałam jeszcze tam wchodzić, czułam, że jak tam wejdę to to będzie oficjalnie początek mojego nowego życia, co było jednoznaczne z końcem dotychczasowego. Nie lubiłam żegnać się z czymkolwiek, czy kimkolwiek na zawsze. Nigdy mi to dobrze nie wychodziło i czułam się po tym jakby czegoś mi brakowało. Caden popatrzył na mnie, a jego wzrok złagodniał.

Get to be myselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz