Przykryłam się kołdrą po sam czubek głowy. Czułam się lepiej i przede wszystkim cieplej będąc pod miękkim materiałem. Wczoraj gdy wszystko opowiedziałam Mattowi, Cadenowi i Reidowi, na ich twarzach było widać rozczarowanie. Sama byłam sobą zawiedziona, więc kompletnie im się nie dziwiłam. Wiedziałam, że zasłużyłam na nie, jednak to nie zmieniało faktu, że czułam się z tym okropnie. Gdy poszli coś załatwić, a cała ich trójka wyszła i nie wracała przez dłuższy czas, zrobiłam się śpiąca i mimo że próbowałam to powstrzymać, zasnęłam. Następnego dnia obudziłam się i zobaczyłam, że w pokoju na krześle obok spał Jeremiah, który swoją głowę miał na rękach położonych na łóżku. Spojrzałam na niego zaskoczona i zrobiło mi się cieplej w środku myśląc o tym, że nie zostawił mnie na noc samej, to było naprawdę miłe.
Rozejrzałam się dookoła. Promienie słońca zaglądały już do pomieszczenia przez szpary zasłoniętych zasłon. Postanowiłam iść do łazienki, obmyć trochę twarz i załatwić swoej fizjologiczne potrzeby. Wygramoliłam się z łóżka najciszej jak mogłam, żeby dać pospać jeszcze dłużej Jeremiahowi. Bardzo nie chciałam go obudzić, bo noc w takiej pozycji już i tak była już wystarczająco niewygodna.
Podczas schodzenia z łóżka przez przypadek zrzuciłam kołdrą pilot do telewizora, leżący na stoliku obok. Jednak na szczęście w porę zorientowałam się co zrobiłam i zdążyłam go złapać zanim zdążył narobić hałasu. Nie przewidziałam jedynie tego, że gwałtowny ruch może sprawić mi taki ból. Skrzywiłam się i syknęłam.
-Isabelle? - Usłyszałam zza siebie rozespany głos. Spojrzałam na jego właściciela i westchnęłam. Moje starania, żeby go nie obudzić poszły na marne. - Co robisz, idź spać. - Powiedział z typową poranną chrypą.
-Ale już jest dzień. - Odpowiedziałam zmieszana.
-No i co, kładź się tu. - Powiedział z zamkniętymi oczami, leżąc na moim łóżku. Spojrzałam na niego nie wiedząc czy się posłuchać, czy iść do łazienki, ale postanowiłam, że w trakcie jak on będzie sobie tu spał ja pójdę się odświeżyć. Chciałam też spróbować zobaczyć jak wyglądają moje plecy i głowa, bo oba urazy były z tyłu, więc musiałam mieć lustro, żeby cokolwiek zobaczyć.
-Zaraz wrócę. - Szepnęłam, nie wiedząc czy zdążył już zasnąć, ale nie chcąc tego sprawdzać po prostu weszłam do łazienki. Zdziwiło mnie, że miałam jednoosobowy pokój i do tego osobną łazienkę, ale no nie powiem, nie mogłam narzekać.
Pierwsze co zrobiłam to spojrzałam na swoją twarz w lustrze. Miałam wory pod oczami, a moje włosy były w kompletnym nieładzie. Moja twarz mogłaby nawet zmienić kolor na zielony, ale moje włosy musiały wyglądać idealnie, albo przynajmniej dobrze. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegokolwiek co mogłoby uporządkować bałagan na mojej głowie. Jednak niespodzianka, niczego nie znalazłam. Postanowiłam skupić się wiec na innych aspektach, w związku z którymi tu przyszłam.
Gdy już opróżniłam swój pęcherz i obmyłam się. Podniosłam do góry białą koszulkę, którą miałam na sobie, nie była to ta sama, potargana, którą nosiłam wczoraj, a jakaś inna, nie wiedziałam do kogo należała. Zamierzałam zapytać się o to Jeremiaha później i o to czy ma szczotkę do włosów, bo naprawdę nie mogę tak wyglądać cały czas.
Obróciłam głowę do tyłu naiwnie wierząc w to, że uda mi się zobaczyć stan moich pleców. Wykręciłam ją tak mocno jak tylko umiałam. Starałam się przesunąć moje ramię tak by mi nie zasłaniało widoku, co doprowadziło do niezłego rozciągania się, jednak w pewnym momencie przegięłam i bolesny dreszcz przeszył moje całe ciało. Moje plecy dawały o sobie znać.
Podeszłam do lustra i podciągnęłam koszulkę do góry. Obróciłam swoją głowę w kierunku lustra, a gdy w końcu udało mi się zobaczyć to co miałam na plecach, aż wstrzymałam oddech, straciłam równowagę i opadłam na podłogę.
CZYTASZ
Get to be myself
Fiksi RemajaIsabelle lubi swoje spokojne życie w złotej bańce. Nie potrzebuje niczego więcej. A w szczególności zmian. Te jednak jej dosięgają i bardzo dotkliwie w nią uderzają. Po nich zaczyna się nowe życie Isabelle, w którym musi się odnaleźć. Pojawia się je...