~część 15~

616 22 35
                                    

Witam, miłego czytania:)


Pożegnałem się z chłopakami. Wszedłem do mieszkania. Zdjąłem buty poszedłem się szybko umyć po umyciu i przebraniu się położyłem się na łóżko. Trochę głupio mi jest, że olewam szatyna, ale przecież woli Mie. Prawda? Z tą myślą zasnąłem.

Pov: Montanha

Po prze budzeniu się i ogarnięciu polecieliśmy na wyspę. Tam sobie jeździliśmy a kórat był tam Erwin, ale nie miałem zamiaru z nim rozmawiać teraz o tej relacji.

Po godzinię. Odlecieliśmy ja prozwadziłem.

-Nie No kurwa lepiej nie Montanha on nas rozpierdoli.-Jakiś typ powiedział.

-Ale ja umiem latać.

Zaczęliśmy lecieć nie minęło kilka minut i już silnik zjebałem spadliśmy do wody.

-Wiedziałem, że tak kurwa będzie.-Ktoś powiedział

Zaczęliśmy płynąc. Nagle zauważyłem coś był to statek.

-STÓJ, proszę się zatrzymać..Krzyczał szatyn

Statek zatrzymał sie i wsiadłem.

-Widziałem ten spadający samolot

-No cóż coś nie wyszło.

Poczekaliśmy na resztę którzy byli w samolocie.

Puściłem jakoś muzyczkę, zacząłem coś pierdolić i śpiewać. Płynęliśmy do miasta.

Po kilku minutach.

-Widzę ląd, kurwaaa dopłynęliśmy.-Zaczął krzyczeć szatyn.

Pojawiła się mgła.

-KURWA NIC NIE WIDZĘ PRZEZ TĄ JEBANĄ MGŁĘ.

Po kilku minutach byliśmy już na miejscu.

Wszyscy się rozjechali w swoje strony.

Pojechałem w stronę CarZona.

Po kilku sekundach bylem już na miejscu. Wysiadłem z auta i poprosiłem o naprawienie auta.

Zauważyłem złotookiego z Davidem i Carbo.
Śmieli się.

Zauważył mnie siwowłosy. Wbił we mnie wzrok patrzył na mnie od góry do dołu. Czułem się dziwnie.

Ale po chwili się rozluźniłem.

Złapałem z nim kontakt wzrokowy i przegryzłem wargę.

On tylko na to się uśmiechnął uwodzicielsko.

Rozpoiłem dwa guziki od koszuli i udawałem, że mi gorąco.

Siwowłosy tylko patrzył na moje ruchy i widziałem, że miał na mnie ochotę.

Co raz bardziej go prowokowałem. Wyszedłem na chwile z warsztatu i poszedłem za budynek widzialem jak siwowłosy mówi coś do przyjaciół i od chodzi od nich idzie w moja stronę.

Byłem już za budynkiem. Poczułem na biodrach ręce które mnie przyciągają i usta wbijającą się w moja szyje.

-Czemu prowokujesz Grzesiu?-Szepnął do mnie siwowłosy.

Odwrociłem się i teraz to ja mu się wbiłem w szyje zostawiając dwa ślady, złotooki nagle złapał mnie za krocze jęknął i oderwałem się od niego.

-Kurwa Grzesiu zauważą pojebalo cię?

-Oj już się nie denerwuj.

Odszedłem od niego i mrugnąłem.

To jest skomplikowane... MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz