~część 20~

552 21 35
                                    

Cześć kolejna część, ogólnie chcecie happy end czy sad end i jeszcze drugie pytanie czy chcecie żebym po tej książce napisała coś nowego tylko, że coś o wiele dłuższego też o ich shipie, ale tym razem książka będzie wymyślona cała prze ze mnie. Dajcie znać i miłego czytania. A i jednak jeszcze jedna cześć będzie wymyślona prze ze mnie mam nadzieje, że nie jesteście źli.

Może i Dia miał racje, ale jak narazie potrzebuje czasu. Bo boje się odrzucenia od szatyna.

Pov: Montanha.

Tydzień później.

Było trochę lepiej choć nadal za nim tęskniłem. Omijałem zawsze temat jego. Robiłem wszystko żeby go nie spotkać, ale nie zawsze było to łatwe.

Jeździłem jak codziennie swoją vettą na mieście.

Nagle dostałem powiadomienie, że jest jakieś kasyno.

Szybko na nie ruszyłem. Już po chwili byłem na miejscu.

Negocjatorem był Capela.

Miałem być ja, ale wiedziałem kto obrabuje kasyno a średnio miałem ochotę kogoś z jego rodziny rozmawiać czułbym się nie komfortowo.

Po negocjacjach ruszyli a my jak zawsze zaczęliśmy ich ścigać.

Jak narazie szło dobrze kiedy nagle zatrzymali się i każdy oddzielnie siadł na motocykl ruszyli wszyscy w inne stronę.

Ja pojechałem za motocyklem który był na prawo.

W aucie byłem sam a napastnik który jechał jak widać średnio umie jeździć.

Po jakimś czasie motocykl kierował się na wyskoczenie. Skoczył a ja za nim.

Zauważyłem jak kierowca od motocykla leży widać że nie z kontrolował skoku.

Wysiadłem z vetty i podbiegłem do napastnika.

Ukucnąłem nad nim.

-Słyszy mnie pan?

-Yhym.-Mruknął cicho znajomy głos.

Spiąłem się cały. Czy to on?

-Zdejmę panu maskę.

Musiałem zdjąć maskę chciałem się upewnić chociaż bałem się bo dawno go nie widziałem.

Zdjąłem mu maskę, ale na moje nie szczęście był to siwowłosy.

Popatrzyłem na jego złote tęczówki były jak zawsze idealne, ale już nie miały w sobie iskry tak jak kiedyś.

Patrzyliśmy się na siebie przez dłuższa chwile.

-G-Grzesiu.-Jąkał się złotooki.

-A No tak przepraszam.-Odwrócił wzrok szatyn.

Zobaczyłem, że ma kilka ran ma tez jedna na głowie nie zapokojiło mnie to.

-Jak się czujesz?

-Głupie kurwa pytanie nie widzisz?

-Widzę.

-To zrób coś..-Nie dałem mu dokończyć, Syknął z bólu siwowłosy jak dotknąłem jego rany.

Szybko na radiu powiedziałem, że potrzebuje EMS.

Po chwili EMS był na miejscu wzięli go i od razu pojechałem za nimi.

Kilka minut pózniej siwowłosy był już na operacji. Martwiłem się o niego bo okazało się, że złotooki zemdlał w karetce i co raz ciężej oddychał.

To jest skomplikowane... MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz