Rozdział 18

21.9K 1.2K 91
                                    

Pomijając okropnego kaca, poniedziałek dla Kayli rozpoczął się dość typowo. Gwałtowna pobudka, brak jakiegokolwiek zrozumienia dla budzika i szybkie, wcale nie takie zdrowe śniadanie. Oczywiście, do kompletu należy jeszcze dodać prysznic i wszystkie poranne czynności, a potem obowiązkowy spacer z Bandziorem. I niestety, ku wielkiemu niezadowoleniu Benson, na tym kończyły się rutynowe czynności. Zwykle po wykonaniu tego wszystkiego dziewczyna pakowała swoje rzeczy do samochodu i ruszała do pracy. Tym razem jednak nie miała takiej możliwości. Bobby nadal stał zaparkowany pod domem jej rodziców, gdyż Kayla była wczoraj zbyt zajęta upijaniem się z Christiną, by zadbać o swoje auto.

Wszystko sprowadzało się do tego, iż jej dzisiejszym środkiem transportu stała się komunikacja miejska. I choć Bobby miał wiele wad, Kayla tego dnia tęskniła za nim niewiarygodnie mocno. Znacznie bardziej odpowiadało jej nagłe gaśnięcie samochodu na ruchliwych ulicach (i idące za tym niezadowolenie innych kierowców) niżeli smród, przeciskanie się przez tłumy walczących o miejsca ludzi i wieczne wpadanie na stojące obok niej osoby w autobusie, gdy kierowca niespodziewanie zwalniał.

A gdyby tego było mało, przyjście do pracy okazało się istnym koszmarem. Nie dość, że podstawowe czynności (przez kaca, naturalnie) sprawiały jej problem, to dodatkowo miała znacznie więcej obowiązków, niżeli zazwyczaj. Jakby niebiosa chciały ją za coś ukarać. Co wcale nie wydawało jej się takim głupim podejrzeniem, zważywszy na wczorajszą rozmowę z Christiną. Choć jeszcze kilka godzin temu pomysł Christy wydawał się genialny, to teraz Kay nie potrafiła odnaleźć w nim zbyt wielu dobrych stron. Leanne - z którą Kayla spotkała się niedługo później w przerwie na lunch - również nie widziała w pomyśle blondynki żadnego przebłysku geniuszu.

- Najgłupszy pomysł, o jakim słyszałam - stwierdziła z przekonaniem, jedząc sałatkę grecką, którą dla siebie zamówiła. Kayla natomiast popijała jedynie wodę, gdyż jak twierdziła, po wczorajszych ekscesach z alkoholem jej żołądek nie reagował optymistycznie na cokolwiek innego. - Czy ty zdajesz sobie sprawę, iż plan Christy obejmuje złamanie instruktorkowi serca?

Benson jęknęła głośno. Nie była pewna, czy faktycznie chciała rozmawiać teraz o Waltonie. Zdawało jej się, że nie była w pełni sił, by mierzyć się z tym (bez dwóch zdań) skomplikowanym tematem.

- Od razu „złamać serce" - prychnęła. Zrobiła to jednak bez żadnego przekonania, jakby sama nie była pewna, co teoretycznie obejmował wymyślony przez Christinę Ellis plan.

- To że Christy pomyślała o czymś podobnym, to mnie wcale nie dziwi. Ale ty Kayla? Oczekiwałam od ciebie czegoś więcej.

- Czego konkretnie? - Skrzywiła się, nieco zasmucona słowami dziewczyny. - Że niby nie jestem na tyle dobra i przebojowa, by ściągnąć na siebie uwagę faceta i go wykorzystać?

Leanne westchnęła głośno. Odgarnęła na bok swoje rude włosy i spojrzała na Kaylę, by to jej - a nie sałatce - poświęcić teraz całą uwagę.

- Nie to miałam na myśli - obroniła się. Rozsiadła się wygodniej i pogłaskała z rozczuleniem swój brzuch. Minęła długa chwila zanim kontynuowała: - Z początku sądziłam, że umawianie się z instruktorkiem to dobry pomysł. Chciałam tego dla ciebie. Ale tylko i wyłącznie dlatego, bo myślałam, że oczekujecie podobnych rzeczy. Przygoda z tym facetem miała być końcem zdradzieckiego skurwysyna, a początkiem czegoś nowego, lepszego.

- Co więc się zmieniło? Nadal tak może być - odpowiedziała ciemnowłosa, wzruszając ramionami.

- Nie, nie może - stwierdziła dobitnie Leanne, krytycznie przyglądając się swojej przyjaciółce. - Nie jesteś taka, jak Christy. A to, co chcesz zrobić jest złe.

Figure You OutOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz