Rozdział 29

10.7K 909 126
                                    


Kayla nie pamiętała, kiedy ostatnio czuła się w swoim mieszkaniu tak dobrze. Wieża stereo grała cicho, odtwarzając w kółko piosenki, które nagrał jej Ryan. Siedziała wygodnie na fotelu, wpatrując się ślepo w przestrzeń. W dłoni obracała kieliszek czerwonego wina. Rozkoszowała się chwilą, a przede wszystkim tym, że przebywała w domu zupełnie sama. Nie było tu marudnego Josha, który non stop wymyślał dla niej nowe zajęcia. Niesamowita ulga, co? Bo przecież ile można serwować mu posiłki i prać brudne gacie?

Naprawdę miała go już dość. Ale przyznanie się do tego głośno wydawało jej się niestosowne. Wiadomo, nie byli już razem, więc nie miała wobec niego żadnych zobowiązań, o czym Christina wciąż jej przypominała. Jednak wiedziała, że przygarniając go postępuje słusznie. Josh poza nią nie miał już nikogo. A na domiar złego, wciąż powtarzał, że są przyjaciółmi i że zawsze mogą na siebie liczyć. Jak więc miała się go pozbyć, nie wychodząc przy tym na nieczułą zołzę?

Naiwnie uznała, iż najlepiej będzie to przeczekać. Żałoba minie i Josh sam postanowi zabrać swoje rzeczy i się wyniesie. Zabawne, że naprawdę w to wierzyła.

Kayla uniosła kieliszek do ust, i gdy miała już upić łyk wina, zadzwonił dzwonek do drzwi. Wyglądało na to, że miły wieczór w domowym zaciszu właśnie dobiegł końca.

Z głośnym i pełnym niezadowolenia stęknięciem podniosła się z fotela, odstawiając trunek na stolik. Bez przekonania ruszyła w stronę drzwi i otworzyła je. Cóż, i tak spacer Josha z Bandziorem trwał dłużej, niż to przewidywała. Może wcale nie powinna narzekać...

Nie miała zamiaru zaczynać żadnej rozmowy z mężczyzną. Chciała po prostu otworzyć mu drzwi, zabrać psa i wrócić do swojego pokoju, by na nowo zasiąść w fotelu i dokończyć wino. Jednak wspomniane plany zupełnie się zmieniły, gdy Kay zobaczyła twarz swojego tymczasowego współlokatora.

- Boże, co ci się stało?! – zawołała zdziwiona, z przerażeniem spoglądając na jego podbite oko.

Josh, grając najbardziej poszkodowanego faceta na kuli ziemskiej, przeszedł przez próg mieszkania. Za nim wbiegł zadowolony Bandzior, który szczekając radośnie pobiegł do sypialni Kayli. Był zupełnie niezainteresowany całą sytuacją.

- A co, jeszcze nie wiesz? – prychnął. – Myślałem, że ten pajac od razu do ciebie zadzwoni i wymyśli swoją wersję tej historii, by wybielić się w twoich oczach.

Kay zmarszczyła brwi.

- Jaki pajac? O czym ty mówisz, Josh? Kto cię tak urządził?

Zdradziecki skurwysyn przeszedł do salonu i ostentacyjnie opadł na kanapę.

- Masz coś zimnego? – zapytał, przykładając dłoń do twarzy. Momentalnie się skrzywił i syknął z bólu.

- Tak, oczywiście – odparła i szybko popędziła do kuchni. Z zamrażarki wyjęła opakowanie jakiś warzyw, po czym szybko wróciła do pokoju. Podała mrożonkę Joshowi, czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia.

- Kto ci to zrobił? – kontynuowała przesłuchanie, mając nadzieję, że tym razem usłyszy odpowiedź.

Musiała jednak chwilę poczekać. Mężczyzna w tym czasie ostrożnie przykładał opakowanie mrożonych warzyw do lewego oka, jęcząc przy tym z bólu.

- Nie udawaj, że się nie domyślasz – ponownie prychnął. – Ten twój goguś naprawdę ma tupet.

- Słucham? – zdziwiła się. – Mówisz o Ryanie?

Figure You OutOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz