Rozdział 30

11.6K 851 87
                                    


Pozbycie się Josha z mieszkania powinno wprawić Kaylę w cudowny nastrój. W końcu miała święty spokój i nie musiała już nikomu usługiwać. Co więcej, tym razem odnosiła nawet wrażenie, że uwolniła się od zdradzieckiego skurwysyna na dobre. W takiej sytuacji powinna wyciągnąć butelkę dobrego wina i świętować.

Niestety jednak daleko było jej do tego. Zamiast cieszyć się i oblewać zwycięstwo, Kay wpatrywała się w telefon komórkowy, który trzymała w dłoni. Chciała zadzwonić do Ryana i wszystko mu wytłumaczyć. Popełniła błąd, stając po stronie Josha. Nie potrafiła zrozumieć tego, jak mogła być tak głupia, że po raz kolejny zaufała byłemu. Uwierzyła w jego puste słowa i naiwnie starała się pomóc. Nie chciała nawet myśleć o tym, co Christina powie, gdy dowie się o całej sytuacji.

Benson kilkakrotnie wybierała numer Ryana, ale nim zdążył zabrzmieć sygnał połączenia szybko się rozłączała. Co miała mu powiedzieć? Przeprosić? Ale jak?

Jęcząc głośno, położyła się na łóżku. Bandzior wskoczył tuż za nią, doskonale wiedząc, że może wykorzystać sytuację i położyć się obok swojej pani, chociaż zwykle mu tego zabraniała.

- Boże! – zawołała, mimo że do osób wierzących nie należała. – Pomóż mi!

Nie trudno sobie wyobrazić, jak bardzo była zaskoczona, gdy usłyszała dzwonek swojego telefonu.

Ryan – pomyślała w pierwszej chwili. Dlatego też bez zbędnego sprawdzania wyświetlacza, nacisnęła zieloną słuchawkę.

- Tak – odebrała nieco zasapana.

- Czy to zawsze ja muszę do ciebie dzwonić? – odpowiedział jej dobrze znany głos. – Nie masz rączek, nie możesz wykręcić numeru do własnej matki?

Kayla poczuła rozczarowanie. Jak widać, niestety nie rozmawiała z instruktorkiem.

- Przepraszam mamo, ostatnio dużo się dzieje.

Barbara Benson westchnęła głośno.

- Domyślam się. Wpadłam dzisiaj na Christinę. Wszystko mi powiedziała. Co ty najlepszego wyprawiasz, Kayla? Mówiłaś, że sprawa z Joshem jest już skończona. Zaczęłaś przecież spotykać się z panem Ryanem. Chcesz to zepsuć?

Kay skrzywiła się mimowolnie. Ostatnie, czego teraz potrzebowała, to prawienie morałów. Oczywiste było po czyjej stronie stoi jej matka. Barbara bowiem promieniała za każdym razem, gdy poruszany był temat trenera samoobrony. Nic dziwnego, Ryan potrafił zawrócić w głowie chyba każdej kobiecie. Niezależnie od tego, w jakim wieku była. Najlepszym przykładem była babcia ciemnowłosej, która równie szybko, jak mama naszej bohaterki, zapisała się do fan clubu Waltona.

- Kayla, jesteś tam? Słyszysz co do ciebie mówię?

- Tak, mamo, jestem – odpowiedziała po chwili zwłoki. – Nie masz jednak czym się martwić. Pozbyłam się już Josha ze swojego życia.

- Tak? – w głosie Barbary dało się usłyszeć ulgę.

- Tak, mamo. To wszystko? Nie mam teraz czasu na -

- Cudownie! – przerwała jej matka. – W takim razie może weźmiesz Ryana i przyjdziecie jutro do nas na obiad? Próbuję dodzwonić się do twojej siostry, ale nie odbiera. Chciałabym, żeby też przyszła. Fajnie by było mieć całą rodzinę w komplecie.

Kay już miała zapytać, od kiedy Walton należy do rodziny, ale ostatecznie uznała, że nie ma siły na kłótnie z Barbarą.

- Wiesz co się dzieje z Lindsay? – kontynuowała kobieta. – Od kilku dni nie mam z nią kontaktu. Zaczynam się martwić. To do niej niepodobne. Może powinnam pojechać do Lin i sama to sprawdzić? Może –

Figure You OutOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz