Rozdział 5

24.5K 1.3K 70
                                    

Kayla nienawidziła piątków. Głównym i, prawdę mówiąc, jedynym tego powodem był fakt, że tego dnia miała najwięcej pracy. Spędzała cały dzień na pisaniu raportów, które dla jej szefa były nad wyraz ważne. Musiała sprawdzać dokumentację z całego tygodnia, a jedyną jej pomocą był stażysta, który nie miał zbytniego pojęcia, czego tak właściwie chce od życia i od swojej pracy. Oboje byli w tym samym wieku, dlatego dziewczyna czuła się dość niekomfortowo wydając mu polecenia. I chociaż Harold - bo tak miał na imię jej pomocnik - robił wszystko, o co go poprosiła, to Benson nie miała wielkiego zaufania do dokładności jego poczynań. Dlatego za każdym razem sprawdzała przyniesione przez niego dokumenty. Dwukrotnie.

Kay pracowała w księgowości od roku i chociaż była na znacznie wyższym stanowisku niż jej kolega, to dobrze wiedziała, że nie ma co liczyć na awans. Na pewno nie przez najbliższe kilka lat. Oczywiście, nie tak sobie wyobrażała pracę w księgowości. Zawsze chciała mieć swoje biuro, do pomocy śliczną asystentkę oraz pracować dla interesujących i wysoko postawionych klientów. Tymczasem, to ona była asystentką, która pracowała nie tylko za swojego szefa, wykonując najnudniejsze zlecenia, ale również zajmowała się zagubionymi stażystami. Jedynym dobrym aspektem tego wszystkiego była wypłata, która pozwalała jej samodzielnie wynajmować mieszkanie i opłacać rachunki. Nie miała więc zamiaru rezygnować i ruszać na poszukiwania czegoś z „perspektywami". Szczególnie, że skończyła już dwadzieścia sześć lat i nie uśmiechał jej się powrót do mieszkania z rodzicami. Nawet jeśli miałoby być to coś tymczasowego.

Tyle że w ten piątek było jeszcze gorzej. Cały dzień sporządzała raporty i ganiała za swoim szefem, który nawet na nią nie patrząc, rzucał coraz to nowe polecenia. Dlatego proszę się nie dziwić, że tego dnia Kayla nie miała nawet siły na długie spacery z Bandziorem po parku.

Dziewczyna przebrała się w swój domowy, wygodny dres oraz założyła ulubione kapcie z wystającą głową żyrafy na każdym - które Bandzior wprost uwielbiał podgryzać - i próbowała przekonać samą siebie, że ma jeszcze sporo energii na wykonanie podstawowych obowiązków. W końcu musiała zrobić pranie, posprzątać w kuchni, czy chociażby zrobić sobie kolację. Jednak, gdy o tym wszystkim pomyślała, to momentalnie padła na łóżko. Dość przekonująco udawała, że nic poza tym meblem jej nie interesuje. Potem - co prawda tylko przez chwilę - próbowała się zmusić, by pójść do kuchni i zrobić sobie coś do jedzenia, ale nawet jej burczący brzuch nie był wystarczającym argumentem.

Na jej nieszczęście, gdy już przysypiała, doszedł ją krótki dźwięk dzwonka w jej telefonie. I właśnie w ten sposób stanęła przed kolejnym, niezwykle trudnym dylematem - wstać, czy zostać w łóżku?

Zaskakując samą siebie, Kayla podniosła się do pozycji siedzącej, po czym z głośnym jękiem wstała i poczłapała do swojej torebki. Bandzior, naturalnie, ruszył za nią, próbując złapać zębami głowę jednej z żyraf. Dziewczyna ignorując czworonoga wyjęła komórkę, po czym szybko wróciła do ciepłego łóżka. Oczywiście, zgarniając po drodze z komody starą paczkę krakersów i zrzucając ze stóp kapcie. Wgramoliła się pod kołdrę, a w międzyczasie już pierwsza przekąska wylądowała w jej ustach. Jej wierny towarzysz Bandzior puścił więc w niepamięć konfrontację z puchowym zwierzakiem i wskoczył za swoją właścicielką na mebel.

- A ty gdzie? - Zawołała za nim. Zwykle nie pozwalała mu ze sobą spać. Głównie dlatego, że Josh nie przepadał za jej psem i nie lubił, gdy zwierzak spał w tym samym łóżku, co on.

Kayla odblokowała klawiaturę telefonu, spodziewając się wiadomości od Christy. Był przecież piątek i jej przyjaciółka miała wieczorem brać udział w pierwszym pokazie. Benson liczyła więc na jakieś wieści od dziewczyny, albo chociaż MMS-a ze zdjęciem z Nowego Jorku. Christina wprost uwielbiała wysyłać tego typu rzeczy.

Figure You OutOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz