Rozdział 27

12.7K 902 214
                                    



Niezależnie od tego, jak bardzo akceptujemy siebie, wszyscy mamy jakieś drobne słabości, które pragnęlibyśmy zmienić. Niektórzy z nas chcieliby zapewne rzucić palenie, inni odstawić słodycze lub przestać ogryzać paznokcie. Kayla natomiast pragnęła raz na zawsze wyzbyć się jakichkolwiek uczyć do Josha.

Oczywiście, nie chodzi tu o żadne głębsze namiętności. Trudno nawet powiedzieć, by teraz łączyła ich przyjaźń. Jedyne, co pozostało po ich kilkuletnim związku, to sentyment i – co bywa uciążliwe – odrobina współczucia. Josh, jak nikt inny, potrafił wykorzystać dobroduszność Kayli. Robił to za każdym razem, gdy pojawiał się pod jej drzwiami z bukietem anturium, opowiadając kłamstwa. Stale zapewniał, że to był już ostatni raz, że się zmieni. Wielokrotnie przekonywał ją o swojej miłości, a ona zwykle mu wierzyła. Co ciekawe, usprawiedliwiał swoje występki tak, że to Kay czuła się odpowiedzialna za każdą kłótnię. W końcu, może niepotrzebnie go sprowokowała? Albo, po co w ogóle poruszała dany temat?

Na szczęście, po entym rozstaniu jej życie potoczyło się tak, iż nie musiała dłużej zastanawiać się nad przyjęciem Josha z paskudnym bukietem do domu i podarowaniem mu kolejnej szansy, którą niezaprzeczalnie by zmarnował. I gdy była już pewna, że anturium nie zawita więcej do jej życia, niedawno sama poszła do kwiaciarni i zakupiła takową wiązankę.

Przyjaciółki otwarcie mówiły, że robi źle. Nie była przecież w związku ze zdradzieckim skurwysynem, więc nie miała obowiązku pomagać mu w czymkolwiek. Ale Kayla, jak to Kayla, zrobiła i tak po swojemu. Mając okropne wyrzuty sumienia (bo w końcu zerwała z Joshem w tak kiepskim dla niego momencie), postanowiła, że pójdzie na pogrzeb niedoszłej teściowej i wesprze byłego w tych trudnych dla niego chwilach.

Pomogła Joshowi w przygotowaniach do pochówku, a potem do stypy. Co więcej, dla jego matki kupiła cholerne anturium i położyła je przy trumnie w czasie ceremonii. I gdyby tego było mało, to jeszcze zaprosiła chłopaka po wszystkim do siebie, żeby biedaczek nie siedział sam. W końcu, poza Benson nie miał już nikogo.

Jakbyście to skwitowali? Christina upierała się przy słowie „głupota".

Niestety Kay nie widziała w tym nic złego. Ot, pomagała przecież tylko zrozpaczonemu mężczyźnie. Mężczyźnie, z którym zwykła dzielić kiedyś łóżko. I co najlepsze, zupełnie nie dostrzegła, że Josh ma w tym wszystkim ukryty motyw i do ów łóżka chce wrócić.

Tak minął im tydzień. A potem następny. Kayla, oczywiście, przez cały ten czas chodziła do pracy i wykonywała swoje domowe obowiązki. Z tym że wspomniane obowiązki nieco zmieniły swoją postać. Na przykład, zaczęła się bardziej przykładać do gotowania. Nie kucharzyła przecież już tylko dla siebie. Miała w domu faceta. I idąc tym tropem, zmieniały się kolejne rzeczy. Prała ciuchy Josha, sprzątała po nim, a gdy przyjaciółki zwracały jej na to uwagę, uparcie powtarzała, że przecież nie był w stanie zająć się tym sam.

- Wywal go z domu – oznajmiła z przekonaniem Christina. Rozmawiały przez telefon i blondynka próbowała po raz kolejny przekonać przyjaciółkę do swoich racji. Niestety tylko tak mogły się skontaktować. W końcu Benson nie chciała wychodzić niepotrzebnie z domu i zostawiać Josha samego. Jak twierdziła, sporo ryzykowała chodząc nawet do pracy. Ten facet nie czuł się przecież na tyle dobrze, by siedzieć tak długo w osamotnieniu.

- Christina, nie bądź bez serca. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak jest mu ciężko – szepnęła do telefonu. Zamknęła się w sypialni, by Josh nie słyszał tej rozmowy.

- Ale ty jesteś głupia. Owszem, zmarła mu mama, bardzo mi z tego powodu przykro. Tyle, że to nie twoja sprawa. Nie jesteście już razem, do cholery!

Figure You OutOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz