Prolog

220 17 19
                                    

Nadal nie wierzę,
że to piszę xD

Z góry przepraszam
za wszystkie błędy
i wyjątkowo
okropny styl pisania

Uprzedzam również,
że niektóre fragmenty
mogą być nieźle odklejone
od rzeczywistości

Fanfiction jest
inspirowane artykułem
dotyczącym nocowania
Linusa u Daniela oraz
jego polskim tłumaczeniem

To co się zdarzy w tym fanfiction
na 99% nie miało miejsca
w rzeczywistości, a przynajmniej
nie w naszej, jeśli założymy,
że istnieje multiwersum

Przypominam także,
że nie będzie tu
żadnej sceny 18+,
więc jeśli przyszliście
tu tylko dla tych scen,
to bardzo mi przykro,
ale nie macie tu czego szukać, uprzedzałam o tym wcześniej

Standardowo mam nadzieję,
że nie wyszło tragicznie

❄︎ ❄︎ ❄︎ ❄︎ ❄︎ ❄︎

Zakopane, polskie miasto znane z Sylwestra Marzeń, Wielkiej Krokwi — skoczni narciarskiej, którą uznawano za jedną z trudniejszych oraz niewyżytych kibiców, czających się na swoich idoli (bądź ofiary), niemal na każdym kroku. Bez wątpienia było to miejsce magiczne dla skoków narciarskich. To tutaj społeczeństwo dosłownie szalało na punkcie tego sportu, a skoczkowie szczególnie lubili tu przyjeżdżać na zawody.

Lecz tym razem konkurs w Zakopanem, który odbywał się na kilka tygodni przed Igrzyskami Olimpijskimi, nie był tym najszczęśliwszym dla reprezentantów Norwegii. W pełni usatysfakcjonowany z niego był tylko Marius Lindvik — dwudziestotrzyletni brunet, aktualnie znajdujący się na trzecim miejscu klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, który akurat wygrał ten konkurs. Reszta skoczków z wymienionej kadry uplasowała się na nieco gorszych miejscach, podczas gdy wiedzieli, że stać ich było na lepsze, przez co nie potrafili w pełni się z nich cieszyć.

Również dlatego w nieszczególnie złych humorach udali się już następnego dnia rano na lotnisko, skąd mieli lecieć do swojego kraju.

Na miejscu standardowo musieli czekać na odprawę dłużej, niżby tego chcieli. By jakoś znieść czas oczekiwania, każdy postanowił się czymś zająć. Oczywiście niekoniecznie czymś ambitnym.

Marius, pogrążony we własnych myślach, przeglądał Instagrama na zmianę z Twitterem. Niebawem miał jechać na swoją pierwszą Olimpiadę, przez co mimowolne wyobrażał sobie różne scenariusze z nią związane. Wierzył, że uda mu się zdobyć medal i między innymi dlatego tak bardzo nie mógł się jej doczekać.

Dobry humor i wizje zdobycia przez niego złotego medalu, momentalnie rozpłynęły się, gdy odczytał otrzymanego przed momentem SMS-a.

❄︎ ❄︎ ❄︎

W innej części lotniska Daniel-André Tande, dość wysoki blondyn przyciągający do siebie szereg nieszczęść, rozmawiał z przypadkowo napotkaną przez siebie fanką (on myślał, że to był przypadek, a jak było naprawdę wie tylko ta fanka). Wymienili między sobą kilka zdań, a konkretniej, ta nastolatka gadała jak najęta o tym, jak uwielbiała skoki i jaki jej zdaniem Daniel był wspaniały. W międzyczasie zrobili sobie także pamiątkowe zdjęcie. Najprawdopodobniej ich spotkanie trwałoby jeszcze dobrą godzinę, gdyby nie nagłe nadejdzie Mariusa, który w dobitny sposób oznajmił Danielowi, iż chce z nim porozmawiać i to nie mogło zaczekać. Tande musiał więc przeprosić swoją fankę, by chwilę później odejść na bok z Lindvikiem.

— Coś się stało? — zapytał Danny, gdy zauważył, że jego przyjaciel wyglądał na zdenerwowanego. Marius co chwila rozglądał się na prawo i lewo, jakby sprawdzając, czy ktoś nie szedł w ich kierunku.

— Nie, to znaczy... — urwał na moment, by kolejny raz zastanowić się nad tym, co chciał powiedzieć. Odetchnął głęboko, po czym kontynuował — moja dziewczyna przysłała mi przed chwilą SMS-a, że jej przyjaciółka ma covida. — ponownie chwilowo przerwał swoją wypowiedź — Nie chcę ryzykować zakażeniem na moment przed Igrzyskami, więc chciałem zapytać czy... mógłbym się zatrzymać u ciebie?

Daniel w tamtym momencie spodziewał się wielu rzeczy, ale nie takiego pytania. Wiedział jednak, że Igrzyska były bardzo ważne dla Lindvika. To miały być jego pierwsze „prawdziwe” Igrzyska i do tego miał spore szanse na zdobycie medalu olimpijskiego, nic dziwnego więc, że nie chciał złapać na chwilę przed nimi wirusa, na którego punkcie Chińczycy dosłownie wariowali.

— Wiem, że nie powinienem się narzucać, ale proszę, tylko te kilka dni. To dla mnie naprawdę ważne — kontynuował.

Patrzył na niego błagalnie z nadzieją, że ten się zgodzi. Przyjaźnili się od co najmniej kilku lat, mieli za sobą niejedną akcję, różne przeżycia oraz pomagali sobie nawzajem w trudnych chwilach. Dlatego właśnie wierzył, że Daniel się zgodzi przyjąć go do siebie na te kilka dni. Bardzo pragnął osiągnąć sukces na Igrzyskach, więc chciał pozostać po jak najbezpieczniejszej stronie, a skoro spędził z kadrą ostatnie dni, zatrzymanie się u Daniela, który nie potrafił odmawiać, było na ten czas najlepszą opcją.

Stali przez kilka minut w ciszy. Daniel zastanawiał się nad tym, co miał odpowiedzieć, albo raczej, jak miał odpowiedzieć, bo przecież nie mógł odmówić przyjacielowi, Marius natomiast był już całkowicie zdenerwowany tą sytuacją.

— W porządku — powiedział w końcu Tande, uśmiechając się ciepło do Lindvika.

Marius rozpromienił się, słysząc odpowiedź Daniela. Był mu bardzo wdzięczny za to, że się zgodził na jego prośbę. Gdyby Tande mu odmówił, zapewne zastanawiałby się przez cały lot nad tym, co miałby wówczas zrobić, a ta wizja mu najzwyczajniej nie odpowiadała.

— Dziękuję — uśmiechnął się szczerze, a w jego głosie wyraźnie słyszalna była radość. Zbliżył się do Daniela z zamiarem przytulenia go w ramach podziękowania, lecz nagle się wycofał, unosząc ręce w geście obronnym. — Sorry, obostrzenia. Zero zbliżeń. — przypomniał. Oboje zaśmiali się na te słowa, a po chwili każdy z nich zaczął odchodzić w swoją stronę. — Wynagrodzę ci to. — rzucił na odchodnę.

❄︎ ❄︎ ❄︎ ❄︎ ❄︎ ❄︎

No to ten, mamy prolog!

Pls, napiszecie mi swoje
opinie/pierwsze wrażenia
odnośnie tego fanfiction

Chcę wiedzieć,
jak tragicznie to wyszło

The Safe Side ★ Tande x Lindvik ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz