Rozdział IV

129 13 14
                                    

Daniela nie było od dwóch, może trzech minut. Marius nie wiedział, co miał o tym myśleć. Zostać tam, gdzie był, czy może wyjść? Daniel wyszedł przez niego? Może miał pójść z nim? Zarówno Tande, jak i to co robił, było nazbyt skomplikowane, by Lindvik mógł to w pełni zrozumieć.

Powoli już tracił nadzieję na to, że zobaczy Daniela tego wieczoru ponownie, lecz ten w końcu wrócił do salonu z... butelką wódki w ręcę.

Po drodze zgarnął dwie szklanki, po czym ponownie zajął miejsce na kanapie obok Mariusa, uśmiechając się do niego szeroko, trzymając wódkę tak, by na pewno ją zobaczył. Lindvik przyglądał się temu ze zdziwieniem, o ile nie można tego było nazwać szokiem. Do szklanej butelki przyklejona była kolorowa etykieta z napisem, który wyglądał na polski. Naczynie napełnione było do pełna przezroczystą cieczą.

— Skąd to masz? — zapytał, stwierdziwszy, że Daniel sam z siebie nie raczył mu tego powiedzieć. Nieustannie przekierowywał swój wzrok z butelki wódki na Tandego naprzemiennie.

— Od Piotra Żyły.

Podał mu szklanki, które ten złapał z lekkim zdezorientowaniem.

— Z jakiej racji? — zadał drugie pytanie. Znał Piotrka na tyle, by wiedzieć, że ten nigdy nie rozdawał innym prezentów z własnej woli bez żadnej okazji.

— Miał wczoraj urodziny — przypomniał Daniel, otwierając przyniesioną przez siebie butelkę wódki. — Więc rozdał nam kilka butelek.

— Ja nie dostałem.

— Widocznie nie jesteście besties — Daniel nalał trunku do obu szklanek, tak, by zapełnione były w ¼ swojej objętości. — Albo stwierdził, że jesteś za młody. — wzruszył ramionami.

— Nie jestem wiele młodszy od ciebie!

— Faktycznie nie. Tylko jakieś cztery lata.

Daniel odstawił butelkę na podłogę, a następnie odebrał jedną szklankę od Mariusa. Obaj zdecydowali się nie ciągnąć tego tematu, ponieważ mógłby doprowadzić do bezsensownej kłótni, a tego raczej woleli uniknąć, bo do niczego potrzebne im to nie było.

— Nie lepiej było wziąć kieliszki? — zapytał Marius, przypatrując się przezroczystej cieczy w swojej szklance, którą powoli obracał w ręcę.

— Wódka jest polska, więc pijemy po polsku — uniósł swoją szklankę w taki sposób, jakby chciał wznieść toast, po czym upił spory łyk alkoholu.

Marius poszedł w jego ślady, lecz nie był tak wprawiony, jak Daniel w piciu polskich trunków z procentami, więc po wypiciu wódki, skrzywił się nieznacznie. Napój palił jego gardło oraz pozostawił po sobie mocny, z lekka gorzkawy posmak. Tande od razu to zauważył, ale w żaden sposób tego nie skomentował. Spodziewał się, że Lindvik nie miał wielkiej styczności z polskimi alkoholami, więc nie zamierzał go do niczego zmuszać, ani niczego mu odmawiać. Marius jednak nie chciał być tym gorszym, więc nie dość, że wypił całą zawartość szklanki, poprosił Daniela, by nalał mu jeszcze jedną, a później kolejną. Uczucie gorąca rozlewało się po jego ciele, a do tego znacznie się rozluźnił. Był wstawiony, co z pewnością zauważyłby Tande, gdyby nie fakt, że on wypili prawie dwa razy więcej i również nie można było wówczas nazwać go trzeźwym.

Szklanki i niemal pustą butelkę odstawili gdzieś na bok. Ponownie zaczęli ze sobą rozmawiać. Była to jednak rozmowa różniąca się od tych, które prowadzili zazwyczaj. Była znacznie luźniejsza, dotyczyła tematów błahych i bezsensownych. Sporo gestykulowali, wzmacniając w ten sposób przekaz swoich wypowiedzi oraz towarzyszącym ich przy tym emocji. Wspominali akcje z poprzednich sezonów, mówili o tym, co mogłoby się wkrótce wydarzyć, dużo żartowali, nawet z tematów, z których nie powinni. W którymś momencie zaczęli komplementować siebie nawzajem i nawet żaden z nich tego nie zarejestrował, ponieważ przestali już rozróżniać tematy rozmów, a wypowiadane przez nich słowa zaczęły zlewać się w jedno.

Obaj zamilkli w tym samym momencie. Patrzyli sobie nawzajem w oczy, trwając w ciszy kilka dobrych minut. Nie czuli się z tym niezręcznie, właściwie, czuli tylko jedną palącą, możnaby pomyśleć, dziwną potrzebę. Marius mimowolnie zjechał wzrokiem na usta Daniela, który uśmiechał się do niego dokładnie tak, jak miewał w zwyczaju. Alkohol i nagły wzrost adrenaliny w jego organizmie doprowadziły do tego, że przestał się kontrolować, a może i nawet myśleć. Gwałtownie przysunął się do Tandego, niwelując dystans między nimi, po czym złączył ich usta w pocałunku. Choć, ściślej rzecz biorąc, powinno się to nazwać zaledwie muśnięciem, ponieważ, gdy tylko zrozumiał, co zrobił, oderwał się od Daniela.

— Przepraszam — powiedział, ciężko oddychając. Nie patrzył na Tandego. — To nie powinno mieć miejsca. Mówił, uprzednio spuszczając wzrok na podłogę. Bał się jego reakcji.

Daniel nie odpowiedział, a tylko na niego patrzył. Marius cały czas miał wzrok spuszczony w podłogę, przez co jego lekko przydługie włosy wpadały mu do oczu. Nie potrafił spojrzeć na Tandego. Nie wiedział, dlaczego to zrobił. Obawiał się jego reakcji. Przez myśl przeszło mu nawet, że ten będzie mu kazał się wynosić, a ich relacja już nigdy nie wróci do normy. Ogromnie więc się zdziwił, gdy w pewnym momencie Daniel odgarnął jego włosy z twarzy i zmusił, by na niego spojrzał. Nie odezwał się jednak ani słowem. Trzymał swoją dłoń na jego karku, nie pozwalając mu się odwrócić. Ciężko było stwierdzić, czy atmosfera między nimi zgęstniała, czy może rozluźniła się. Panowało między nimi dziwne napięcie. Daniel przybliżył się do Mariusa jeszcze bardziej i tym razem to on pocałował jego. Był to pocałunek bardzo delikatny, jakby nie mieli pewności, czy na pewno tego chcieli. Tande wplótł palce we włosy bruneta, który w pewnym momencie złapał go za ramię. Żaden z nich nie myślał nawet o zakończeniu tego. Pogłębili pocałunek. Stał się pewniejszy i bardziej emocjonalny.

❄︎ ❄︎ ❄︎

Nie rozmawiali od dłuższego czasu. Niczego nie komentowali. Z niczego się nie śmiali. Był już najprawdopodobniej środek nocy. Na wpół leżeli obok siebie na kanapie, zamglonym, nieobecnym wzrokiem patrząc przed siebie. Marius opierał głowę o ramię Daniela.

Nie myśleli o tym, co wcześniej miało miejsce, ale nie oznaczało to, że uważali to za coś złego.

Doświadczyli tego pierwszy raz w życiu, więc nic dziwnego, że nie potrafili tego w pełni przyswoić. Czy podobało im się to? Niewykluczone. Czy chcieliby to powtórzyć? Na chwilę obecną odpowiedź na to była niemożliwa. Czy winny temu był wyłącznie alkohol? Prawie na pewno nie.


❄︎ ❄︎ ❄︎ ❄︎ ❄︎ ❄︎

Przepraszam, ale nie umiem
pisać takich scen.
Starałam się, jak mogłam.

Mam nadzieję,
że was nie zawiodłam

The Safe Side ★ Tande x Lindvik ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz