Rozdział VII

106 12 0
                                    

Ułożył się na łóżku na lewo od Daniela, a następnie nakrył kołdrą. Z początku Tande zamierzał iść po drugą, lecz po chwili uznał, że nie było to konieczne, ponieważ obaj wystarczająco mieścili się pod jedną. Opierali się o wezgłowie łóżka i patrzyli na równoległą ścianę. Otaczała ich spokojna, przyjemna cisza. Każdy z nich chciał rozpocząć jakiś temat do rozmowy, ale oboje z tyłu głowy mieli sytuację z poprzedniej nocy, która blokowała ich przed tym, by powtórzyło się to raz jeszcze, a właśnie byli temu ku dobrej drodzę.

— Chcesz porozmawiać o wczoraj? — w którymś momencie przełamał się Daniel. Kątem oka spojrzał na Mariusa, który usłyszawszy to mimowolnie spiął mięśnie.

Wiedział jednak, że w końcu ta rozmowa musiała nadejść, więc po upływie kilku sekund odpowiedział:

— To zależy, czy chcemy o tym pamiętać, czy zapomnieć.

Ponownie nastało milczenie.

Pokój oświetlała, znajdująca się na biurku, lampka. Dawała ona słabe żółto-pomarańczowe światło, w związku z czym ledwo co cokolwiek widzieli. Żaden z nich jednak nie zdobył się na to, by spojrzeć drugiemu w oczy. Daniel nawet przestał spoglądać ukradkiem na Mariusa. Spuścił on wzrok na swoje ręce i zaczął wyłamywać sobie palce, starając się przy tym wymyślić w głowie jakąś odpowiedź.

— Rozsądniej byłoby zapomnieć — mruknął Lindvik po trwającym, znacznie za długo, milczeniu. — Naprawdę nie wiem, co we mnie wstąpiło. To chyba przez ten alkohol. — próbował się wytłumaczyć.

— Jeśli mam być szczery to... podobało mi się to — przyznał Daniel. Chciał dzięki temu załagodzić sytuacje i rozluźnić nieco atmosferę, ale oczywiście mówił prawdę. Naprawdę mu się to podobało, chociaż wiedział, że nie powinno i faktycznie rozsądniej by było pogrzebać to zdarzenie głęboko we wspomnieniach.

Marius spojrzał na Daniela z niemałym szokiem wymalowanym na twarzy. Tande jednak nie mógł tego dostrzec, ponieważ było zbyt ciemno. Mimo to on również odwrócił się w stronę przyjaciela.

— Naprawdę? — zapytał. Nawet nie marzył, by to usłyszeć.

— Naprawdę.

— Ale nikomu o tym nie powiemy, prawda?

— Nie ma takiej opcji.

Uśmiechali się do siebie nawzajem, doskonale wiedząc, że ten drugi nie miał wielkich szans na zobaczenie tego. Byli szczęśliwi, choć nie do końca wiedzieli, dlaczego. Rozumieli także, że ze względu na to, iż mieli partnerki, nie powinni byli tego robić, gdyż w pewnym aspekcie podchodziło to pod zdradę.

Ale to uczucie było takie inne, wyjątkowe. Nie chcieli tego kończyć. Pragnęli dalej je przeżywać, pogłębiać.

Marius położył głowę na ramieniu Daniela, przymykając oczy. Zalewała go fala ciepła, a serce waliło mu, jak oszalałe. Już od dawna nie miał okazji doświadczyć czegoś podobnego.

— Myślisz, że to jest w porządku? — zadał nowe pytanie. Nawiązywał oczywiście do ich nowej relacji.

Wiedział, że nie było, ale jednocześnie wierzył, że Daniel powie „tak”, a wtedy i on uznałby, że było to w porządku, dzięki czemu nie musiałby się przejmować niczym innym, niż chwilą, która trwała.

— Nie wiem — odparł.

W rzeczywistości wiedział, że prawidłową odpowiedzią było „nie”, ale nie chciał w żaden sposób zranić ani Mariusa, ani siebie, a to słowo najprawdopodobniej zadziałałoby, jak uderzenie z pięści.

The Safe Side ★ Tande x Lindvik ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz