Przyjaciele podjeżdżają pod konwój. Zaczynają strzelać. Policja od razu odpowiada ogniem i wzywa wsparcie.
Zatrzymują się. Wysiadają z pojazdów i zaczyna się strzelanina. Policja postrzeliła Kacpra F i zaczęła grozić że go zabija jeśli się nie poddamy. Przyjaciele się poddali. Policja zaczęła skuwać każdego pokoleji odwołała, wsparcie i wezwali pogotowie ratunkowe. Nagle za górki wychodzi Andrzej zaczynając napierdalać z miniguna. Zajebał każdego policjanta. Rozkuł wszystkich i wypuścił Kacpra. Po chwili przyjechała karetka. W tym czasie wszyscy zdążyli się już uzbroić. Wycelowali w ratowników i kazali żeby pomogli tylko Kacprowi. Po udzieleniu pomocy odjechali.
-Andrzeju skróce twoje cierpienia.- po wypowiedzeniu tych słów Kacper K wyją pistolet i odjebał Andrzeja.
-No kurwa. On miał już żyć. I teraz jest problem, bo kurwa mu się limit odrodzeń skończył. Spróbuję go zwiększyć ale nie wiem czy mi się to uda.- Mówił wkurwiony głos z nieba.