Rozdział 3

566 46 14
                                    

Grupa, z Ronem i Pansy na czele, pomaszerowała do recepcji.

— Dzień dobry, w czym mogę wam pomóc? — zapytała kobieta niskim tonem głosu. Na plakietce widniało imię: Natalie.

— Chcemy porozmawiać z Ritą Skeeter, proszę — powiedziała Pansy.

— A w jakim celu? — Natalie westchnęła.

— Bo pisze bzdury o mojej młodszej siostrze i chcę złożyć skargę! — warknął Ron.

— Muszą się państwo umówić na spotkanie — wyjaśniła kobieta.

— Nie, do cholery! — krzyknął Ron, przechodząc obok jej biurka i dalej korytarzem, szukając biura. Pozostali szli za nim.

— Wiesz, Ron, może powinieneś się trochę uspokoić — zasugerował Neville.

— Zamknij się, Sprout — mruknęła Pansy, gdy dotarli do biura dziennikarki.

Blaise pchnął drzwi i weszli do środka. Kobieta o rozjaśnionych blond włosach bazgrała w notesie, ale jej głowa uniosła się, a na szczupłej twarzy pojawił się diabelski uśmieszek.

— Ach, mogłabyś spojrzeć na to... co my tu mamy? Prawie Wybraniec, jego przydupasy i kilku przyjaciół ze Slytherinu. Przyszliście na wywiad? — zapytała, przygotowując pióro i papier.

— Nie! Przyszliśmy tutaj, by złożyć skargę i kazać ci to zdjąć! — krzyknął Blaise, rzucając gazetę na biurko.

— Ach, widzieliście to? Jeden z moich najlepszych artykułów. Byłam z niego naprawdę dumna — wyjaśniła.

— To chore, pokręcone, kłamliwe, okrutne i niesprawiedliwe — powiedział Neville.

— Cóż, nie nazwałabym tego tak — broniła się.

— Posłuchaj, Skeeter: zdejmiesz ten artykuł lub napiszesz inny, w którym wyjaśnisz, że się myliłaś. Napiszesz także przeprosiny dla Ginny i Harry'ego — oświadczyła Pansy.

— A jak nie, to co? — odważyła się. Wszyscy podnieśli różdżki i wycelowali w nią groźnie. Odkrząknęła i przejrzała jakieś papiery. — Jestem pewna, że mogę jakoś to załatwić.

— Dobrze. Lepiej, żeby jutro tego nie było — mruknął Teo.

— Nie mogę tego zrobić, ja... — Ponownie unieśli różdżki. — Dobrze!

Grupa spojrzała na nią jeszcze raz, zanim wzięli się za ręce i aportowali z powrotem do mieszkania Hermiony i Luny. Ginny zasnęła na sofie z głową na kolanach Harry'ego, podczas gdy inni rozmawiali.

— Jak poszło? — zapytała Hermiona.

— Dowiemy się, jak jutro dostaniemy Proroka Codziennego. — Blaise uśmiechnął się.

Ginny przetarła oczy i przekręciła się.

— Witaj, brzuchu Harry'ego. — Przekręciła się ponownie twarzą do Luny. — Hej, Luna. — Przeciągnęła się i usiadła. — Witajcie, wszyscy... jak poszło z żukiem?

— Nieźle — powiedział Neville.

— Cóż, to mało powiedziane! Tak, jak mówiłam — skopaliśmy jej tyłek! — wykrzyknęła Pansy, rozśmieszając wszystkich.

— Dziękuję za to — mruknęła Ginny.

— Zawsze i wciąż... Muszę o coś zapytać — jestem przydupasem? — zapytał Ron.

— Tak, Łasic, oczywiście, że jesteś przydupasem. Bongo to chłopiec, który przeżył, a Granger ma mózg. — Draco uśmiechnął się złośliwie.

[T] Apartament 9 i 3/4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz