17

595 31 1
                                        

Przez ostatnie 4 dni Harry dzwonił, pisał, a nawet parę razy przyszedł do mnie ale na szczęście mój brat był w pobliżu i nie pozwalał mu nawet przekroczyć progu naszego domu.

Dzisiaj jest pierwszy dzień, kiedy jestem sama w domu. Sebastian pojechał zrobić zakupy, a rodzice znaleźli nową pracę.

Umówiłam się dzisiaj z Karen, chciałam w końcu z kimś pogadać, wyżalić się..

Nagle słyszę dzwonek. Przekonana, że to moja przyjaciółka otwieram drzwi i nieruchomieję. W progu stoi Harry. Nie jest to już ten wesoły, pełen życia mój ukochany. Ma zaczerwienione oczy i czerwone policzki. Jego włosy są sztywne i widać, że nieumyte. Spodnie ma poszarpane, a bluzkę pogniecioną. Z jednej strony jest mi go żal, ale z drugiej zasłużył na to..

Po jakiejś minucie odzyskałam czucie i zdałam sobie sprawę co się dzieje. Zamierzałam zamknąć drzwi ale to nie było mi dane, gdyż jego noga uniemożliwiła mi to.

- Wynoś się stąd! - krzyknęłam, ale on ani drgnął - Rozumiesz?! Masz się wynosić! - powtórzyłam.

- Nie! Teraz to ty mnie posłuchasz! - lekko pchnął mnie do tyłu i trzasnął drzwiami. Natomiast ja cofałam się, by być jak najdalej niego. W pewnym momencie moje plecy stykały się ze ścianą. Harry podszedł do mnie i przygwoździł mnie do ściany.

- Proszę. - powiedziałam łkając. - Proszę cię. Wyjdź stąd.

- Nie! - powiedział stanowczo. - Vanessa to nie ja pocałowałem tą pierdoloną Sam. W ogóle nie wiem skąd ona się tam znalazła. Czekałem na ciebie. Już widziałem cię wychodzącą z szatni i wtedy znalazła się przede mną. Nagle zaczęła mnie całować. Próbowałem ją odepchnąć, ale lodowisko mi to utrudniało. Ja tego nie chciałem, rozumiesz? - zamilkł na chwilę. - Nie rozumiesz, że ja cię kocham. Kocham cię Van!

- Ale ja cię nie kocham! - oczywiście kłamałam, ale nie mam zamiaru mu wybaczyć i może jeszcze wrócić do niego..

- Wiem, że tak nie jest. I wiem, że potrzebujesz czasu. Ale chcę wiedzieć, że dasz nam jeszcze jedną szansę.

- O to się nie martw. Już nigdy z tobą nie będę. - po policzkach zaczęły spływać mi łzy i poczułam, że Harry odsuwa się ode mnie.

- Błagam Vanessa!

- Nie masz po co tu przychodzić. Już nie. - i znowu zaczęłam płakać.

- Co mogę dla nas zrobić? Proszę powiedz mi!

- Nic, jest już za późno.

I w tym momencie do przedpokoju wparował Sebastian. W jednej sekundzie złapał Harrego za kurtkę i odciągając go ode mnie wyrzucił go za drzwi. Potem usłyszałam tylko odjeżdżający motor i brata, który podbiegł w moją stronę.

- Nic ci nie zrobił? - spytał z troską, a ja tylko wtuliłam się w niego i nic nie mówiąc wybuchnęłam płaczem. - Kochanie, wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.

*
*

HARRY

Co ja narobiłem! Nienawidzę mojego życia. Jedyną dobrą rzeczą, a raczej osobą, dla której żyłem była Vanessa, a teraz?! Wszystko spieprzyłem! - pomyślałem jadąc motorem, nic nie widziałem, obraz przede mną był zamazany. Pewnie przez łzy, które gromadziły się w moich oczach. Nie wiedziałem, gdzie jadę, po prostu jechałem..

- O cholera! - zobaczyłem światło przed oczami i usłyszałem głośny dźwięk.. Czułem się tak, jakbym dostał czymś w bok i w rękę.. A potem już nic nie pamiętam..

_______________________________________________

No to mamy następny rozdział :)

I co myślicie? Spodziewaliście się tego? :D

I bardzo dziękuję za ponad 2 tyś. wyświetleń! ;*

Maybe In The Future - H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz