4 dni później
Dzisiaj wypisali Harrego do domu. Ma jeszcze kilka zadrapań, ale siniaki zniknęły. No i oczywiście z jego ręką nadal nie jest zbyt dobrze, bo nadal jest w gipsie. I będzie przez następne kilka tygodni. Ale lepsze to, niż żeby go tu nie było...
- Cieszysz się, że już wychodzę?
- I to jak!
- Ale wiesz, że nie będziemy mogli się kochać, będzie trudno z tą ręką.
- Harry! - odparłam oburzona.
- Wiem, wiem. To był żart.
- Kiepski! - udałam obrażoną.
- No chodź już!
- Idę.
Przyjechał po nas mój brat. Nie rozumiał tego, że wróciłam do Harrego, ale wiedział, że go kocham i zaakceptował to.
Jackob i Karen też nas wspierają. A Sam przeszła wczoraj do szpitala i przeprosiła nas za wszystko. Powiedziała, że chciała odwdzięczyć się za tego chłopaka, z którym całowałam się w przeszłości. Wie, że to nie było usprawiedliwienie. Ale widziałam, że naprawdę żałowała, więc wybaczyłam jej. Zaprosiła nas - Harrego i mnie do siebie na imprezę sylwestrową, ale odmówiliśmy.
Postanowiliśmy, że pójdziemy z Karen i Jackobem do klubu..
Cris podwiózł nas pod dom Harrego. Pomogłam mu z torbą, chociaż uparł się, że sam sobie poradzi, ale ja i tak go nie słuchałam. Przepuścił mnie w drzwiach i poszliśmy na górę do jego pokoju.
- Dobrze, że wszystko się ułożyło. - odparł -Z jednej strony to dobrze, że miałem ten wypadek, bo inaczej byś mi nie wybaczyła. - zaśmiał się, a ja uderzyła go w ramię.
- Nie przesadzaj! A jak by ci się stało coś poważniejszego? - spytałam, a raczej stwierdziłam.
- Masz rację. Głupio gadam.
- Właśnie.
- Czyli przyznałaś, że jestem głupi?
- Nie. Mówię, że głupio gadasz. Nieważne. Czyli jutro wybieramy się do klubu?
- Tak. I będziemy się świetnie bawić!
- Pewnie! - powiedziałam udając entuzjazm - Ale ja nie mam w co się ubrać. - powiedziałam zasmucona.
- Serio? Vanessa masz tyle ubrań. - przewrócił oczami. - Tyle pięknych ubrań. - wyszczerzył się.
- Dobra, znajdę coś. Założę kożuch, niedawno kupiłam. - powiedziałam poważnym głosem.
- Chyba nie mówisz serio? - widziałam zaniepokojoną minę Harrego.
- A mogę? - wybuchnęłam śmiechem, bo on naprawdę uwierzył w mój pomysł.
- Ha ha.. Bardzo śmieszne..
- Gdybyś widział swoją minę.. - znowu się zaśmiałam.
- Ty..
- No, co ja? -spytałam zaciekawiona.
- Nic. - odparł i rzucił mnie na łóżko, a potem położył się na mnie.
- Zapomniałeś o swojej rączce? - spytałam złośliwie, widząc jak przez jego twarz przechodzi ból.
- Niestety tak. Ale za kilka tygodni już ręka mi nie przeszkodzi. - uśmiechnął się łobuzersko.
- Uwierzę jak zobaczę.
- Okej. - powiedział i przywarł do mnie ustami. 'Złączył nasze języki w jedno' i jeździł prawą ręką po moim brzuchu i biodrze.
- Nie dawaj mi nadziei Hazza. -powiedziałam uwodzicielsko.
- Nawet nie wiesz jak mi tego brakuje. Jak na mnie działasz. - ostatni raz pocałował mnie w usta i poszedł na dół po coś do jedzenia.
- Chcę się tak czuć do końca życia. Chcę z nim być do końca życia! - powiedziałam sama do siebie i się uśmiechnęłam.
_________________________________
Bardzo, bardzo przepraszam.. Wiem, że długo nie wstawiałam rozdziału.. Jakoś nie miałam siły przepisywać tego na tableta.. Ale dzisiaj mi się trochę nudzi i postanowiłam napisać na telefonie..
Mam nadzieję, że nie ma żadnych błędów..
Dziękuję bardzo za 2,39 Tyś. wyświetleń..
I za 246 gwiazdek..
Mam nadzieję, że przez tak długą nieobecność nie straciłam wielu z Was..A tak poza tym.. Co myślicie o tym rozdziale? :)
![](https://img.wattpad.com/cover/31087920-288-k829901.jpg)
CZYTASZ
Maybe In The Future - H.S
FanfictionTak szczerze mówiąc to nie marnujcie czasu na moje pierwsze, beznadziejne ff, to była taka młodzieńcza ciekawość i chęć napisania czegoś własnego >.< Miłego dnia/wieczorka 💜 [zakończone w 2016]