19

628 27 1
                                    

4 dni później

Dzisiaj wypisali Harrego do domu. Ma jeszcze kilka zadrapań, ale siniaki zniknęły. No i oczywiście z jego ręką nadal nie jest zbyt dobrze, bo nadal jest w gipsie. I będzie przez następne kilka tygodni. Ale lepsze to, niż żeby go tu nie było...

- Cieszysz się, że już wychodzę?

- I to jak!

- Ale wiesz, że nie będziemy mogli się kochać, będzie trudno z tą ręką.

- Harry! - odparłam oburzona.

- Wiem, wiem. To był żart.

- Kiepski! - udałam obrażoną.

- No chodź już!

- Idę.

Przyjechał po nas mój brat. Nie rozumiał tego, że wróciłam do Harrego, ale wiedział, że go kocham i zaakceptował to.

Jackob i Karen też nas wspierają. A Sam przeszła wczoraj do szpitala i przeprosiła nas za wszystko. Powiedziała, że chciała odwdzięczyć się za tego chłopaka, z którym całowałam się w przeszłości. Wie, że to nie było usprawiedliwienie. Ale widziałam, że naprawdę żałowała, więc wybaczyłam jej. Zaprosiła nas - Harrego i mnie do siebie na imprezę sylwestrową, ale odmówiliśmy.

Postanowiliśmy, że pójdziemy z Karen i Jackobem do klubu..

Cris podwiózł nas pod dom Harrego. Pomogłam mu z torbą, chociaż uparł się, że sam sobie poradzi, ale ja i tak go nie słuchałam. Przepuścił mnie w drzwiach i poszliśmy na górę do jego pokoju.

- Dobrze, że wszystko się ułożyło. - odparł -Z jednej strony to dobrze, że miałem ten wypadek, bo inaczej byś mi nie wybaczyła. - zaśmiał się, a ja uderzyła go w ramię.

- Nie przesadzaj! A jak by ci się stało coś poważniejszego? - spytałam, a raczej stwierdziłam.

- Masz rację. Głupio gadam.

- Właśnie.

- Czyli przyznałaś, że jestem głupi?

- Nie. Mówię, że głupio gadasz. Nieważne. Czyli jutro wybieramy się do klubu?

- Tak. I będziemy się świetnie bawić!

- Pewnie! - powiedziałam udając entuzjazm - Ale ja nie mam w co się ubrać. - powiedziałam zasmucona.

- Serio? Vanessa masz tyle ubrań. - przewrócił oczami. - Tyle pięknych ubrań. - wyszczerzył się.

- Dobra, znajdę coś. Założę kożuch, niedawno kupiłam. - powiedziałam poważnym głosem.

- Chyba nie mówisz serio? - widziałam zaniepokojoną minę Harrego.

- A mogę? - wybuchnęłam śmiechem, bo on naprawdę uwierzył w mój pomysł.

- Ha ha.. Bardzo śmieszne..

- Gdybyś widział swoją minę.. - znowu się zaśmiałam.

- Ty..

- No, co ja? -spytałam zaciekawiona.

- Nic. - odparł i rzucił mnie na łóżko, a potem położył się na mnie.

- Zapomniałeś o swojej rączce? - spytałam złośliwie, widząc jak przez jego twarz przechodzi ból.

- Niestety tak. Ale za kilka tygodni już ręka mi nie przeszkodzi. - uśmiechnął się łobuzersko.

- Uwierzę jak zobaczę.

- Okej. - powiedział i przywarł do mnie ustami. 'Złączył nasze języki w jedno' i jeździł prawą ręką po moim brzuchu i biodrze.

- Nie dawaj mi nadziei Hazza. -powiedziałam uwodzicielsko.

- Nawet nie wiesz jak mi tego brakuje. Jak na mnie działasz. - ostatni raz pocałował mnie w usta i poszedł na dół po coś do jedzenia.

- Chcę się tak czuć do końca życia. Chcę z nim być do końca życia! - powiedziałam sama do siebie i się uśmiechnęłam.

_________________________________

Bardzo, bardzo przepraszam.. Wiem, że długo nie wstawiałam rozdziału.. Jakoś nie miałam siły przepisywać tego na tableta.. Ale dzisiaj mi się trochę nudzi i postanowiłam napisać na telefonie..

Mam nadzieję, że nie ma żadnych błędów..

Dziękuję bardzo za 2,39 Tyś. wyświetleń..
I za 246 gwiazdek..
Mam nadzieję, że przez tak długą nieobecność nie straciłam wielu z Was..

A tak poza tym.. Co myślicie o tym rozdziale? :)

Maybe In The Future - H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz