Czas na wyjaśnienia/ część 2

153 11 0
                                    

Stacy

-... No i tak to było. Od tamtej pory żyjemy razem.- gdy skończyłam opowiadać Zima do mnie podeszła i położyła łeb na moich nogach. Zaśmiałam się. Wszyscy jeźdźcy uważnie mnie słuchali, no może poza bliżniakami bo oni odpadli w połowie histori. Potem chwilę jeszcze rozmawialiśmy po czym wszyscy się rozeszli poza Czkawką i Astrid. Nagle do pokoju wleciał z impetem Szczerbatek i zaczął bawić się z Zimą. W tedy zobaczyła, że czarny smok ma sztuczną lotke, wcześniej nie zwróciłam na to uwagi.
-Dlaczego on ma sztuczną lotkę?- zapytałam Czkawkę. On tylko się wzdrygnął gdy usłuszał moje pytanie.
-Znaczy to dość długa historia... bo widzisz kiedyś na Berk zabijano smoki i w tedy go, no ten... zeszczeliłem.- odpowiedział lekko zmieszany. Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam.
-Rozumiem.- krótko odpowiedziałam. Nagle usłyszałam ryk i to dość donośny ryk. Po chwili zorientowałam się do kogo on należy. Czkawka, Astrid i Szczerbatek w mgnieniu oka wybiegli z pokoju.
-Zima pomóż mi wstać bo to do nas.
-Jasne.- szybko do mnie podeszła i pomogła mi wstać. Strasznie się chwiałam ale dzięki pomocy Zimy udało mi się wyjść przed chatę. Wsiadłam na smoka i szybko podleciałyśmy do jeźdźców. Na plaży ujrzałam Kła (w sensie Kieł to imię smoka) czyli Ognio-krzyka. Był bardzo podobny do Koszmara-ponocnika ale był nieco więkrzy a jego łuski były krwisto-czerwone, jego ryk był naprawdę głośny. Czkawka chciał podejść do smoka ale ten go zaatakował. Zanim reszta cokolwiek zrobiła, a już chcieli atakować, Zima wylądowała pomiędzy jeźdźcami, a Kłem. Gdy tylko Kieł zobaczył mnie i Zimę to od razu się uspokoił i pokłonił się. My zrobiłyśmy to samo.
-Witaj Kieł, co się stało, że przyleciałeś aż tu ?- zapytałam smoka. Zauważyłam, że trzyma w pysku moją torbę. Od razu do mnie podszedł i podał mi trzymany przedmiot.
-Łowcy smoków przypłyneli od południowej części wyspy. Na szczęście tylko 1 statek, ale Lir mówił, że podobno mają przepłynąć jeszcze 3.- na jego wypowiedź się strasznie przestraszyłam. Zima spojrzałam na mnie z przerażeniem.
-Postaramy się wrócić jak najszybciej.- po moim zdaniu Kieł odleciał. Odwróciłam się w stronę jeźdźców.
-Co to było?- zapytali wszyscy churem.
-Słuchajcie ja nie mogę tu długo zostać.
-Dlaczego?- zapytał mnie Czkawka. Westchnęłam i pogłaskałam Zimę.
-Bo muszę wrócić na smoczą wyspę. Łowcy smoków przypłyneli i boje się, że zaszyją się na dalsze tereny wyspy, a w tedy źle się to skończy.
-Co to za torba?- zapytała mnie Astrid dość... wściekle, wskazując na wcześniej wymieniony przedmiot.
-Są to moje rzeczy. A poza tym słyszeliście o Białym Jeźdzcu?- zapytałam ich o tak jagby samą siebie. Wszyscy przytakneli.
-Tak, nawet raz go widzieliśmy, ale od razu zniknął.- powiedziały w tym samym czasie bliźniaki.
-A czemu pytasz?- zapytał Śledzik. Ja z torby wyciągnęłam mój strój.
-Dlatego.- mówiąc to pokazałam im strój. Wszyscy spojrzeli na mnie jakby ducha zobaczyli. Zaśmiałam się na ich miny i spojrzałam do torby. Zaniemówiłam, tam była rączka od Smoczego Miecza. Wyciągnełam ją i zaczęłam się przyglądać. W tedy Astrid do mnie podeszła, a po chwili reszta.
-Co to?- zapytała mnie blondynka.
-To Smoczy Miecz. Posiada niezniszczalne ostrze i potrafi przeciąć wszystko. Tylko raz miałam z nim doczynienia.- odpowiedziałam jej pewnym głosem.
-Eeee... to badziew, nawet ostrza nie ma.- powiedział zarzenowanym głosem Mieczyk.
-Zgadzam się z tobą bracie.- potwierdziła jego słowa Szpadka. Ja machnęłam mieczem przed ich twarzami i od razu ostrze się wysunęło. Oni na mój ruch aż podskoczyli do tyłu i upadli na ziemię.
-Nie oceniajcie książki po okładce.- zaśmiałam się i przycisnęłam rączkę po czym ostrze wsunęło się spowrotem.
-Wysuwane ostrze!- krzykneli razem podekscytowani Czkawka i Śledzik. Schowałam miecz spowrotem do torby. Pogłaskałam Zimę 3 palcami co oznaczało "powrót" w tym przypadku do chaty Czkawki. Ona jak na zawołanie wzleciała. Gdy wylądowałyśmy Zima pomogła mi dojść do pokoju.
-Wiesz Zima trzeba sprawdzić czy mój strój nadal działa. Mam rację?- ona tylko przytaknęła, a ja zaczęłam się przebierać w stój. Po chwili miałam na sobie już cały kombinezon.

JAGBY CO 'LIR' TO IMIĘ ZMIENNO-SKRZYDŁEGO. A WRACAJĄC, PRZEPRASZAM, ŻE TAK ŻADKO SĄ ROZDZIAŁY ALE: ALBO NIE MAM CZASU, ALBO NIE MAM WENY. NO ALE MAM NADZIEJE, ŻE ROZDZIAŁ SIĘ SPODOBAŁ. DOBRA JA BĘDĘ KOŃCZYŁA.

DO NASTĘPNEGO💖

Jak Wytresować Smoka- Życie o 180°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz