Drobny wypadek

197 13 0
                                    

Stacy

Nastał nowy dzień. Gdy otworzyłam oczy od razu podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejżałam się po pokoju. Zima jak zawsze śpi. Wstałam z łużka i wyszłam na dwór. Od razu oślepił mnie blask wschodzącego słońca.
-Cześć Stacy.- usłyszałam za sobą głos mojego smoka.
-Cześć Zima.- odpowiedziałam zaspanym głosem. Spojrzałam na nią, a potem spowrotem w czerwono-pomarańczowe niebo.
-A może by tak poranny lot?- zapytała mnie smoczyca. Przytaknełam i wsiadłam na nią. Po 2 sekundach byłyśmy w powietrzu, leciałyśmy z niewyobrażalną prędkością. Zrobiłyśmy mnustwo pętli, slalomów pomiędzy skałami i kilka beczek, teraz czas na finał.
-Zima, czas na strzałe.- oznajmiłam jej to z uwagi że przyglądają się nam jeźdcy. Ona tylko na me słowa zaczeła wzbijać się w chmury. Gdy byłyśmy centralnie pod chmurami wyrównała lot, a ja stanełam na grzbiecie Zimy i kiwnełam do nie porozumiewawczo. Po tym geście stanełam na jej prawym skrzydle, odwruciłam się tyłem do "przepaści" i przechyliłam się w tył co poskutkowało tym że zaczełam spadać. Tuż po mnie mój smok złożył skrzydła i również leciał w dół. Kątem oka ujżałam przerażenie na tważach jeźdzców, a na tważy Astrid malował się delikatny podziw. Jednak wróciłam do żeczywistości i rozłożyłam ręce na boki dając znać Zimie by mnie złapała. Od razu rozłożyła skrzydła i ułożyła się w kształt litery "u". Chwyciłam się jej grzbietu i stanęłam na nogach, a smoczyca wychamowała. Gdy się wyprostowałam spojrzałam w stronę jeźdźców, a co mnie zaskoczyło to fakt, że mi klaskali. Nagle zawiał silny wiatr, a nawet za silny bo mnie pod wpływem tego podmuchu zrzuciło z Zimy. Krzyknęłam przerażona. Najgorszym faktem było to, że byłyśmy 6 metrów nad wodą i rónełam do wody. Uderzenie było bardzo mocne przez co film mi się urwał, po chwili widziałam już tylko ciemność.

Czkawka

Po tym gdy zawiał stasznie mocny wiatr ujrzeliśmy najgorszy obraz, a była to Stacy spadająca prosto do wody z krzykiem. Szybko z Szczerbatkiem zanurkowaliśmy do wody i ją wyłowiliśmy, po chwili reszta do nas podleciała. Szybkim tempem ruszyliśmy w stronę Końca Świata. Wszyscy wylądowali przed stajnią dla smoków, ja zaś pod moją chatą po czym weszłem do środka.
Szybkim krokiem skierowałem się do pokoju w którym wcześniej spała dziewczyna i położyłem ją na łóżku. Jej oddech był bardzo powolny co mnie trochę zaniepokoiło ale ważne że oddychała.

Stacy

Ostatnie co pamiętam to jak robiłam z Zimą strzałę potem tylko pustka. Nie wiem dlaczego ale wszystko mnie boli, dosłownie wszystko, a głowa mi pęka. Nie mam siły nawet otworzyć oczu. Jednak mimo bólu staram się to zrobić, o dziwo otworzyłam je za pierwszym razem. Znowu ujrzałam drewniany sufit. Mrugnęłam kilka razy by przyzwyczaić się do otoczenia. Przez ból w moim ciele nie mogłam wstać, jedyne co to mogłam kręcić głową. Delikatnie przekręciłam głowę w prawo i ujrzałam smutną Zimę. Delikatnie się uśmiechnełam pod nosem.
-Cześć Zima.- wyszeptałam do niej
-Cześć Stacy. Jak się czujesz?
-Nawet dobrze. Co się stało? Bo ostatnie co pamiętam to nasz lot i to że robiłyśmy strzałe. Potem mam tylko pustkę.- oznajmiłam jej po czym lekko się podniosłam na łokciach.
-No powiedzmy że po finale zawiał bardzo mocny wiatr, a że tego się nie spodziewałaś i na dodatek stałaś na moim grzbiecie to spadłaś ze mnie i runęłaś do wody. Nie fartem było to że byłyśmy 5 metrów nad wodą, potem Czkawka z Szczerbatkiem po ciebie zanurkowali, bo ja nie dałam rady i zawieźli cię tu. Byłaś nie przytomna pół dnia. Poprzedzając twoje kolejne pytanie aktualne jest popołudnie.- o matko jaki obciach. No ale finał zawsze się kończy wypadkiem. Ostatni raz jak go robiłyśmy to złamałam rękę. Nagle usłyszałam jakieś śmiechy za drzwiami.
-Zima sprawdzisz kto nas podsłuchuje. Proszę.- po mych słowach smoczyca podeszła do drzwi i je otworzyła ogonem. Do pokoju wleciały bliźniaki.
-A wy... co tu robicie?- zapytałam ich lekko zachrypiałym głosem. No tak za długo używałam smoczego.
-Eeeee. My tylko... weź siostra powiedz.- powiedział Mieczyk do siosry.
-No bo my przyszliśmy...- nie dokończyła. Popatrzyłam na nich moim zabujczym wzrokiem, a oni aż się wzdrygnęli.
-Czkawka nam kazał.- ozajmili razem. Ja ino pokręciłam głową na znak zrzenowania.
-O jacie teraz będziesz miała całodobową kontrole.- zaśmiała się smoczyca, a ja za to spiorunowałam ją wzrokiem. Od razu zasłoniła się skrzydłem. Zaśmiałam się pod nosem i wróciłam wzrokiem na bliźniaki.
-Coś jeszcze?- zapytałam ich nieco zrezygnowana.
-Czkawka chciał żebyśmy cię przyprowadzili do klubu, jak się obudzisz.- odpowiedziała Szpadka, a ja ino cicho westchnełam.
-Ja ledwo trzymam się na łokciach wszystko mnie boli, a on chce żebyście mnie przyprowadzili. Zabije go.- ostatnie zdanie powiedziałam po smoczemu by mnie nie zrozumieli.
-Jak chcesz możemy po niego pójść, co nie brat.- chłopak poparł siostrę i wyszli, a ja ino pokręciłam głową z zrezygnowania. Po czym z ogromnym bólem usiadłam na łóżku.

CZEŚĆ KOCHANI W KOŃCU NAPISAŁAM ROZDZIAŁ. PRZEPRASZAM JEŚLI BĘDZIE DUŻO BŁĘDÓW ORT.
DOBRA JA KONCZE PA💖

Jak Wytresować Smoka- Życie o 180°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz