Czas na wyjaśnienia/ część 1

154 12 1
                                    

Stacy

-Jak chcesz możemy po niego pójść, co nie brat.- chłopak potwierdził siostrę i wyszli, a ja ino pokręciłam głową z zrezygnowania. Po czym z ogromnym bólem usiadłam na łóżku. Spojrzałam na Zimę.
-Zima? Jak myślisz, co się dzieje na smoczej wyspie?
-Tego nie wiem ale jedno jest pewne. Musimy tam wrócić.- na jej słowa tylko przetaknełam i westchnęłam smutno.- No ale są też i plusy. Mamy przynajmniej takie mini wakacje.
-Zima zostawiłyśmy wyspe bez opieki, a nie ma nas na niej od ponad tygodnia i ty to nazywasz wakacjami!- wykrzyczałam do niej, a ta cofnęła się toszkę do tyłu. Nie wytrzymałam i odwruciłam się do mojego smoka tyłem.- Przepraszam nie powinnam krzyczeć.
Powiedziałam po chwili ciszy nadal schrypniętym głosem. Smoczyca na te słowa tylko podeszła do łóżka i mnie szturchneła łbem na znak, że mnie chce pocieszyć. Ja ją delikatnie zaczęłam głaskać. Nagle usłyszałam jakieś szepty, a po chwili: "Ciiiiiiii". Zaśmiałam się pod nosem i uśmiechnęłam Zimę.
-Otwórz drzwi, proszę.- wyszeptałam cicho by podsłuchiwacze mnie nie usłyszeli. Smoczyca tylko przytakneła, podeszła do drzwi i je otworzyła ogonem. Od razu wlecieli wszyscy jeźdźcy.
-Ładnie to tak podsłuchiwać?- zapytałam ich z irytacją i lekkim ubawem. Wszyscy jak na zawołanie wstali i podeszli do łóżka na którym siedziałam.
-No... a teraz pytajcie bo widzę, że macie dużo pytań.- przerwałam ciszę panującą w pomieszczeniu. Na moje słowa Śledzik wyszedł przed szereg.
-Jak to możliwe, że mówisz po smoczemu?- na jego pytanie westchnełam.
-To dość długa i skomplikowana historia, jak będziecie chcieli to kiedyś ją wam opowiem, ale napewno nie teraz.
-Jak poznałaś swojego smoka?- od razu usłyszałam kolejne pytanie, tym razem od Czkawki. Tylko westchnełam i spojrzałam na Zimę.
-To było w moje 6 urodziny. Była w tedy mroźna zima...

Wspomnienie:

Szybko podbiegłam do mamy która sprzątała kuchnio-jadalnio-salon.
-Mamo, mamo mogę iść do lasu zanim psyjdą goście?- zapytałam mamę błagalnym głosem.
-No dobrze, tylko nie odchodź daleko.- ja tylko pokiwałam na zgodę. Szybko ubrałam na siebie ciepły płaszcz i czapkę. Idąc wioską widziałam jak niektórzy ludzie pracowali, zaś dzieci wygłupiały się na śniegu. Gdy doszłam do granicy wioski, pewnym krokiem weszłam do lasu. Las zimą był piękny. Spacerowałam tak dłuższy czas. Gdy doszłam nad zamarźnięte jezioro, które tak samo jak las było piękne, usłyszałam ryk, a raczej taki skrzeko-ryk. Wystraszyłam się bo wiedziałam, że to jakiś smok. Chciałam wejść spwrotem w las, a gdy się tylko obruciłam ujrzałam białego smoczka. Zaczęłam strasznie się bać i przez strach nie umiałam się ruszyć. Niebieskooki smoczek zaczął do mnie podchodzić. Gdy dzielił mnie od niego metr zobaczyłam, że ma zranione skrzydło. Nadal przestraszona zrobiłam krok do przodu i kucnełam przed smokiem. Zauważyłam, że smok się cofnął, z strachem w oczach.
-Nie bój się, chce ci tylko pomóc.- gdy to powiedziałam zwierzę niepewnie do mnie podeszło.- A telaz, pokas sksydło.
Na me słowa smoczek (xd) wysunął delikatnie zranione skrzydło w moją stronę. Gdy je obejrzałam zauważyłam, że ma w skrzydle wbity kawałek strzały.
-Będę cię musiała zablać do wioski.- mówiąc to wziełam zwierzaka na ręce i skierowałam się do wioski. Gdy przechodziłam przez wioskę wszyscy się na mnie patrzyli z przerażeniem. Mi to jednak nie przeszkadzało, po prostu skierowałam się do domu. Gdy weszłam przez drzwi mama i tata przestraszyli się, że trzymam na rękach smoka.
-Zablałam go z sobą bo jest lanny.- szybko im powiedziałam po czym skierowałam się na górę do mojego pokoju. Położyłam zwierzaka na moim lóżku po czym podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej bandarze i jakieś 2 patyki. Wróciłam do smoczka i położyłam rzeczy koło niego.
-Telaz będziesz musiała wytsymać.- mówiąc to jedną ręką chwyciłam za skrzydło, a drugą za część strzały. Spojrzałam smokowi w niebieskie oczy. Szybko i mocno posiągnełam za strzałę. Smok ryknął, po czym upadł bez władnie na łóżko, a ja jak najszybciej usztywniłam i zabandarzowałam zranione skrzydło.
-Na jakiś czas musisz tu zostać. Jak by ci dać na imię...- mówiąc to spojrzałam za okno po czym wróciłam wzrokiem na białego smoka. -Już wiem... co powiesz na Zima.
Smok tylko zaczął machać ogonem z radości.

Koniec wspomnienia

-... No i tak to było. Od tamtej pory żyjemy razem.- gdy skończyłam opowiadać Zima do mnie podeszła i położyła łeb na moich nogach, prosząc o pieszczoty.

NO BARDZO MI SIĘ PODOBA TEN ROZDZIAŁ, A WAM? PROSZĘ ZOSTAWCIE GWIAZDKĘ.

DO NASTĘPNEGO😘💖😄

Jak Wytresować Smoka- Życie o 180°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz