Przeszłość zawsze boli...

61 6 2
                                    

Nagle usłyszałam jakby smok lądował z tyłu, a był to Szczerbatek, a z jego grzbietu zsiadł zmartwiony Czkawka. Ja skuliłam się jeszcze bardziej, za to Zima poszła do Szczerbatka i zrozumiałam tyle, że zaczęli rozmawiać o mnie, dalej już ich nie słuchałam. Bałam się co Czkawka powie. Nagle poczułam jak szatyn obejmuje mnie delikatnie ramionami i przyciągnął bliżej siebie. Nie wyrywałam się bo potrzebowałam tej bliskości. Zima mi ją zapewniała, ale to nie to samo. Przymknęłam delikatnie oczy i zaczęłam sobie przypominać nasze pierwsze spotkanie i momentalnie cały strach wyparował, a zastąpiło go uczucie bezpieczeństwa. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie już od dłuższej chwili. Nagle Czkawka zmienił pozycje i wiedziałam co się z tym wiąże mimo, że wiedziałam, że to nastąpi nie byłam pewna, czy jestem gotowa wyjawić moją przeszłość. I w tym momencie z ust szatyna padło pytanie, które miało zmienić wszystko.
-Stacy... powiesz co się tam stało?
Przełknęłam ślinę niepewności i już miałam zacząć mówić, ale łzy mi nie pozwoliły. Jednak po chwili się przemogłam.
-To... co tam widzieliście to, sprawka Viggo, gdy miałam 7 lat wraz z Zimą poleciałyśmy... n-na wspólny lot. Gdy wróciłyśmy, n-ni-c nie było, moi rodzice..., n-nie było ich. Wszyscy, zzzgineli, a mój domm płonął. Ja bałam się, przeżyłam tylko ja i Zima. Mogłam w tedy nie lecieć, zginęłabym razem z nimi.
Nie chamowałam łez dałam im swobodnie lecieć. Czkawka nic nie mówił, co mnie wręcz przerażało i przez to mam ochotę skoczyć z tego klifu. Nagle Czkawka podniósł mój podbrudek i spojrzeliśmy sobie w oczy, i wytarł delikatnie moje mokre policzki od łez.
-Nawet tak nie mów. To dobrze, że w tydy odleciałaś, bo w przeciwnym razie nigdy byś mnie nie spotkała, tak jak ja ciebie i nie dowiedziałabyś się kim jesteś.
-I co z tego skoro nadal nie wiem kim jestem i kim będe. Dla mnie to jest za wiele.
-Dużo, bo dzięki tobie mam po co wstawać rano, a każda chwila bez ciebie jest i będzie nie do przeżycia. Stacy jesteś niesamowitą osobą i nie zapominaj o tym.- po tych słowach byłam całkowicie zmieszana. Nagle coś w środku mnie kazało mi go pocałować, co uczyniłam. Na początku zielonooki był zaskoczony, a po chwili chłopak oddał pocałunek. Całowaliśmy się tak do puki nie usłyszeliśmy bulgotania naszych smoków, co było tak naprawdę smoczym śmiechem. Czkawka patrzył na nich z mordem w oczach, bo nam przerwali, a ja skuliłam się, gdyż byłam cała czerwona.
-Stacy wszystko dobrze?- usłuszałam nagle głos chłopaka, a ja mu tylko przytaknęłam dalej chowając twarz w dłoniach. Czkawka zachichotał i wziął z mojej twarzy moje dłonie i teraz moje rumieńce ujrzały światło dzienne. Nagle Szczerbatrk i Zima zaczęli tak głośno się śmiać, że mnie to już zaczęło irytować.
-CISZA!- ryknęłam na całe gardło lekko zirytowana ich śmiechem. Czkawka zakrył uszy, gdyż ryknęłam dość głośno, nawet jak na mnie. Za to Szczerbatek podskoczył wystraszony i zaskoczony, a Zima zakryła uszy łapami i potem schowała się za skrzydłami. Ja zadowolona z efektu uśmiechnęłam się zwycięsko. Nagle Czkawka chwycił mnie w tali i przyciągnął mnie do siebie, ja lekko pisknęłam zaskoczona. Szatyn spojrzał mi w oczy z zadziornym uśmiechem, a w moich oczach wymalowało się głębokie przerażenie. W tym momencie Czkawka zaczął mnie łaskotać, a ja zaczęłam się śmiać, najprawdopodobniej na cała wyspę. Niespodziewanie poczułam się bardzo dziwnie i bezwładnie upadłam na kolana chłopaka. Zielonooki spojrzał na mnie pytająco i czułam na sobie zaskoczony wzrok smoków.
-Wszystko dobrze Stacy?- ja nie byłam w stanie mu odpowiedzieć, ale za to z mojego gardła wydobyły się jedynie ciche pomruki oraz mruczenie. Po dość dłuższej chwili, w której smoki jak i zielonooki zrozumieli co mi się stało, przeszło mi to dziwne uczucie i po prostu leżałam na kolanach szatyna, a on delikatnie głaskał mnie po włosach. Czkawka był oparty o Szczerbatka, a Zima leżała koło Szczerbataka, ale jednak bardziej za mną. Oglądaliśmy wszyscy zachód słońca, który był nadzwyczaj piękny niż zawsze. Tego mi brakowało tak długo. Uczucie, że ktoś na świecie mnie pokochał tak samo mocno jak mama. Westchnęłam cicho i uśmiechnęłam się lekko. Gdy zachód się skończył wiedziałam, że zaraz będziemy musieli wracać.
-Chyba czas wracać?- zapytał delikatnym głosem Czkawka i spojrzał mi w oczy gdyż odwróciłam się w jego stronę. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, więc po prostu mu przytaknęłam. Zaczęliśmy się zbierać i po chwili już byliśmy na smokach, a nasi przyjaciele od razu wzlecieli i o czymś gadali, lecz ja ich nie słuchałam.

EM JAKBY JEST KOLEJNY ROZDZIAŁ W DOŚĆ ZADZIWIAJĄCO KRÓTKIM CZASIE, NASTĘPNY ROZDZIAŁ BĘDZIE JEDNYM Z MOCNIEJSZYCH W TEJ KSIĄŻCE, WIĘC LICZĘ NA WAS, ŻE UDA NAM SIĘ DOBIĆ TYSIĄC WYŚWIETLEŃ PRZED JEGO OPUBLIKOWANIE.
A TERAZ BUZIAKI...

Jak Wytresować Smoka- Życie o 180°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz