Atak Paszczonów

39 4 3
                                    

Ja mimo, że wszyscy spali nie potrafiłam zasnąć. Jednak gdy zamknęłam ostatecznie oczy ujrzałam jeszcze ukratkiem dziwne kolorowe światła.

*****

Ze snu wyrwały mnie krzyki jeźdźców i warkot Zimy. Wstałam szybko i pierwsze co ujrzałam to jak Zima otacza mnie ogonem, w geście ochrony i patrzy na rozwścieczonego Hakokła. Z paszczy smoka leciała dziwna świecąca, ogniście czerwona ślina. Hakokieł strzelał w co popadnie i nie reagował na nic, ani na Jeźdzców, ani na ryki Szczerbatka. Co dziwne nie było nigdzie innych smoków. Nagle gdy tylko strumień ognia przeleciał koło mnie, doznałam olśnienia.
-Zabierzcie go do morza!- krzyknęłam bardzo głośno, a po krótkiej chwili wszyscy przytaknęli i zaczeli zwracać uwagę smoka, by ten za nimi szedł. Po kilku długich męczących minutach udało się zaciągnąć Koszmara Ponocnika do morza dzięki czemu gdy wszedł do wody uspokoił się, a moje podejrzenia się potwierdziły. Wiedziałam, że to była sprawka łowców, bo paszczony nigdy nie występowały na mojej wyspie, a żaden smok, który przyleciał do mnie na wyspe, nigdy nie zachowywał się w taki sposób.
-Dobra, teraz trzeba znaleść reszte smoków i tak samo muszą wejść do morza. Jeśli tak się nie stanie jesteśmy w sporym zagrożeniu.- powiedziałam dość spokojnym głosem, ale mimo to można było wyczuć w nim strach. Nagle lewe skrzydło, zaczęło mnie swędzieć, a ja odruchowo zaczęłam je drapać. Na szczęście po chwili mi przeszło. Niespodziewanie Zima wrzuciła mnie na swój grzbiet i wzbiła się w powietrze. Zaraz za nami wzbili się chłopcy. Reszta jeźdźców za to rozbiegła się po lesie. Natomiast Sączysmark stał wraz z Hakokłem jeszcze na plaży i zaczęli się "kłócić". Zima zaczęła się rozglądać dookoła, tak samo jak Szczerbatek, za to ja patrzyłam jak zaczarowana na Czkawke. Lecieliśmy już dość długi czas, a smoki na takiej zalesionej wyspie ciężko znaleźć. Nagle głowa zaczęła mnie strasznie boleć, przez co odruchowo się za nią chwyciłam. Ból był nie do zniesienia, a z każdą następną chwilą było coraz gorzej. Dzwięki dookoła mnie były tak niewyraźne, że nie potrafiłam nic z nich zrozumieć. Nagle niekontrolowanie zeskoczyłam z mojej przyjaciółki, a ja straciłam panowanie nad ciałem.

Czkawka

Nagle Stacy chwyciła się za głowe i zaczęła się lekko szamotać. Zdążyłem jeszcze zauważyć, że jej źrenice stały się strasznie cienkie. Niespodziewanie dziewczyna zeskoczyła z smoczycy. Przeraziłem się tak jak i smoki, przez co one od razu zapikowały ku dołowi. Gdy wylądowaliśmy, akurat Astrid wyskoczyła z krzaków na wichurze i w tym samym czasie spojrzeliśmy na Stacy. Ta rzucała się na wszystko dookoła i uderzała w drzewa oraz skały, które były w pobliżu. Jej źrenice było nienormalnie cienkie, co nas przeraziło. Znajdowaliśmy się na niewielkiej polance. Nagle Stacy spojrzała na nas, a z jej ust zaczęła wydobywać się śliną, która świeciła delikatnie na niebiesko. Zaczęła podchodzić w naszą stronę, a jej głowa kręciła się na wszystkie strony jakby walczyła sama ze sobą.
-Stacy, wszystko jest dobrze. Tylko musisz się uspokoić.- powiedziałem spokojnym głosem przy okazji wystawiając ręce do przodu, by ta się uspokoiła i zwróciła na nie uwagę, a smoki zaczęły delikatnie powarkiwać jakby też chciały zwrócić uwagę blondynki. W pewnym momencie dziewczyna spojrzała na Astrid, a potem na mnie. Jej wzrok był pusty, wręcz przerażający. Sprawiał wrażenie jakby chciała nas zabić. Nagle dziewczyna jak na komende warknęła groźnie i przeskoczyła nad smokami powalając mnie na ziemię. Astrid odskoczyła przerażona tak samo jak i Wichura, która od razu pobiegła do przyjaciółki i postawiła kolce na ogonie, w geście obrony. Za to Szczerbatek i Zima byli przerażeni. Gdy spotkałem sie z twardą ziemią pojawiły mi się mroczki przed oczami. Moje przerażenie było tak wielkie, że pokonywało poziom przerażenia, gdy Szczerbatek naskoczył na mnie przy naszym pierwszym spotkaniu. Patrzyłem jej w oczy, a ona mi, napięcie pomiędzy nami narastało z każdą chwilą. Nikt się nie ruszał, bo nikt nie chciał rozjuszyć dziewczyny, a ona sama się nie poruszała. Jednak jeden moment zmienił wszystko. Dziewczyna nagle zaczęła rozkładać skrzydła i zaczęła syczeć oraz warczeć. Nie wiem co miało zaraz nastąpić, ale bardzo się bałem. Przymknąłem oczy i pogodziłem się z tym, że może czekać mnie tylko najgorsze. Jednak chwile niepewności przerwała nagła fala chłodnej wody która nas oblała. Dziewczyna, nagle odskoczyła do tyłu i zaczęła się rzucać, a z jej skrzydeł zaczął wydobywać się charakterystyczny skrzek. Po krótkiej chwili z jej skrzydeł spadły paszczony, które były winne zachowania dziewczyny i smoków. Szczerbatek strzelił w nie jeszcze plazmą i problem został zarzegnany. Gdy spojrzałem do góry ujrzałem Hakokła i Sztukamięs którzy trzymali w łapach płachte, która opadała z jednej strony w dół gdyż nie była trzymana. Za to Śledzik, Sączysmark i bliźniaki, które były za nimi krzyczeli z radości. Gdy spóściłem wzrok spowrotem na dół ujrzełam Stacy która była skulona i ledwo przytomnym wzrokiem patrzyła przed siebie. Widać, że była wycieńczona.

Jak Wytresować Smoka- Życie o 180°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz