Bliźniaki zniknęły

66 9 9
                                    

Chwile później słyszałam jak ktoś mnie woła, a był to Czkwaka, który biegł w moją stronę.
-Stacy wszystko dobrze? Widziałem jak spadałaś.- szatyn pojawił się od razu. Widać, że serio się o mnie martwi. Ja tylko przytaknęłam i kazałam mu się położyć koło mnie, a Zima widząc mój gest, który wysłałam do chłopaka, położyła się kawałek od nas. Leżeliśmy tak dłuższy czas do puki nie przerwał nam tego czyiś krzyk. A tym kimś kto krzyczał była Astrid.
-Bliźniaki zniknęły!- po tych słowach wraz z chłopakiem zerwaliśmy się na równe nogi. Zmarszczyłam brwi, bo to znaczy, że gdzieś odlecieli, a z wyspy nie wylecieliby, gdyż od razu smocza straż, by zaalarmowała, że nieznany smok odlatuje.
-Dobra, zbieszcie wszystkich widzimy się nad wejściem do ukrycia.- ja od razu gdy to powiedziałam wsiadłam na Zimę i wyleciałyśmy z ukrycia. Po chwili dołączyła się reszta i gdy mieliśmy już lecieć, na moim ramieniu wylądował straszliwiec.
-Koło zniszczonej wioski kręci się smok z dwoma ludzmi na grzbiecie.
Gdy zrozumiałam co smok do mnie powiedział, wściekłam się i jednocześnie przeraziłam. Chciałam coś powiedzieć do innych, ale z mojego gardła nie mógł wydostać się żaden dźwięk. Wspomnienia z tego dnia wróciły i bolały, do tego cała się spięłam. Zima czując spięcie mojego ciała i do tego fakt, że mocniej ją chwyciłam, zaczęła delikatnie mruczeć żebym się uspokoiła, zawsze tak robiła, a zwłaszcza jak śniły mi się koszmary. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na jeźdzców.
-Lećcie za mną.- od razu wszyscy ruszyli za mną. Bałam się. Nie chciałam tam wracać, bo to wszystko mnie przerastało, zwłaszcza, że byłam w tedy zwykłą małą dziewczynką. Jak chwilę się nad tym zastanowić, to może ja bardziej niż powrotu tam, bałam się co oni powiedzą, albo raczej jak to odbiorą, a zwłaszcza on. Nie stop, starczy, za dużo pytań, a za mało odpowiedzi. Gdy powoli dolatywaliśmy za rogu lasu zaczęła pojawiać się zniszczona wioska, a na jej środku było widać dwugłowego smoka, a zaraz koło niego stały bliźniaki. Po krótkiej chwili wszyscy znaleźliśmy się koło nich, każdy zszedł ze smoka, za to Czkawka zaczął krzyczeć na bliźniaki, że nie posłuchali mojego zakazu. Reszta zaś co było na moją niekożyść zaczęli rozglądać się po wiosce. Na twarzy Śledzika było widać przerażenie, za to u Astrid było widać ogromny szok, w sumie tak jak u Sączysmarka. Ja za to stałam koło smoków, ale przez napływy wspomnień przybliżyłam się bliżej Zimy. Ona za to owinęła mnie ogonem.
-Stacy wszystko dobrze?- usłyszałam Zimę, przez co kolejne wspomnienia przelatywały mi przed oczami.
-Ja nie chce tu być.- szepnęłam do niej cicho. Zima wiedziała co tu się stało, a oni nie. Wiedziałam, że zaczną mnie wypytywać o wioskę, a także o to czemu im nie pozwoliłam tu wkraczać. Co gorsza mogą wyciągnąć złe wnioski i pomyślą, że to ja zniszczyłam tę wioskę. Byłam przerażona, a także i bliska płaczu. Nagle na swoim ramieniu poczyłam dłoń, a był to Czkawka z zatroskanym wyrazem twarzy. Nagle wszyscy poza szatynem zaczęli się przekrzykiwać i pytać mnie o wioskę. Z tych krzyków zrozumiałam, że chcą się dowiedzieć co tu się stało, a nawet i dało się usłyszeć, że oni myślą, że to ja to zrobiłam. Czyli tak jak myślałam. Bałam się okropnie i cała się spiełam, co Zima wyczuła. Chciałam coś powiedzieć, ale znowu nie mogłam, głos nie potrafił wydobyć się z mojego gardła. Czkawka zaczął ich uciszać bym mogła dojść do głosu, lecz i to nic nie dawało. Nagle moja przyjaciółka wsadziła mnie na grzbiet i odleciała ze mną na nasze ulubione klify z dzieciństwa. Ah to były czasy gdy całymi dniami przesiadywałyśmy na nich i bawiłyśmy się na nich beztrosko. Szkoda, że mój ojciec nie potrafił zrozumieć naszej przyjaźni. Gdy Zima wylądowała na klifach zrzuciła mnie z swojego grzbietu i ułożyła mnie i siebie, bym to ja leżała na jej boku, a ona mogła mnie przytulić. Mimo, że już nie widziałam tego widoku, dalej byłam przerażona, ten cały ból i strach sprzed lat wrócił z ogromną siłą. Teraz nawet nie chamowałam łez. Lawina słonej cieczy zaczęła spływać po moich policzkach. Miałam ochotę krzyczeć, wyć i ryczeć na całą wyspę, ale nie mogłam bo wiedziałam, że mnie usłyszą i tu przylecą. Zima położyła swoją głowę na moich nogach bym ją głaskała. Ona wiedziała co mi pomorze i za to ją właśnie kochałam i traktowałam jak siostrę.
-I co ja bym bez ciebie Zima zrobiła?- zapytałam dalej mając łzy w oczach, wpatrzona w choryzont.
-Najpewniej zginęłabyś wraz z swoją wioską, w sumie tak jak i ja z innymi smokami z wyspy, tyle, że w tedy byśmy się nie znały.- na jej odpowiedź się lekko uśmiechnęłam, może dlatego, że to była prawda. Nagle z tyłu usłyszałam jakby smok lądował, a był to...

Jak Wytresować Smoka- Życie o 180°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz