Nie wszedł, poszedł do siebie. Upewniłam się trzy razy czy mam zamknięte drzwi - Anka ale ty jesteś głupia , kto tak sprawdza czy ma zamknięte drzwi - mówiłam sama do siebie. Weszłam do salonu, żeby posprzątać. - A moze powinnam wrócić do spania tutaj? - rozejrzałam się po pokoju. - cholera jak jak teraz utrzymam siebie i synka bez pracy. - do oczu napłynęły mi łzy, ale szybko się ich pozbyłam, szybki prysznic i po 15 minutach zasypiałam na kanapie.
Godzina 4:15
Kurwa - przetarłam oczy - kto śmie mnie budzić o tak wczesnej porze... - popatrzyłam na zegarek - nie no jaja jakieś. Odebrałam telefon.
- Słucham?! - słychać było w głosie, że jestem zdenerwowana.
- No cześć... - usłyszałam znajomy głos.
- Co to za numer?!
- Nie interesuj się...
- Czego chcesz?
- A jak myślisz?!
- Nie wiem nie interesuje mnie to, bo im tak chuja ode mnie dostaniesz- wyszłam z pokoju Maksa.
- Nie tym tonem
- Będę mówiła, jak mi się podoba. Zresztą koniec tej bezsensownej rozmowy.
- Jeśli się rozłączysz, to jutro im tak cię dorwę.
- Mów czego chcesz i zniknij z mojego życia, raz na zawsze! - nie wytrzymałam i krzyknęłam tak głośno, że bałam się , iż obudziłam synka.
- Oczekuję zapłaty ..
- Za co niby??
- Za zmarnowanie mojego życia.... Za to że dzieciak nosi moje nazwisko jeszcze by się troche znalazło.
- Czy tobie już totalnie odjebało Łukasz?To jeszcze ty powienienes mi płacić alimenty a nie żądać ode mnie pieniędzy.
- Uważaj sobie.
- Wiesz co nie strasz mnie . Żegnam oziębleMiałam ochotę rzucić telefonem o ścianę, ale powstrzymałam się, przecież nie stać mnie na nowy.
-To jest jakiś koszmar- przetarłam oczy...Kiedy już się dobudziłam, ogarnęłam małego i bawił się na dywanie, ja szykowałam obiad. Karo zadzwoniła na video czacie
- Hejka- przywitali się ze mną wraz z Michałem
- No hej wam.
- Co robisz? Może spotkamy się gdzieś w kawiarni. Masz ochotę na ciastko i dobra kawę? - zapytała przyjaciółka.
- Em no, teraz to ja nie mam pieniędzy- starałam się ukryć zdenerwowanie.
- Ale ja cię nie pytam czy masz pieniadze tylko czy masz ochotę.
- Znaczy.. - nie zdążyłam dokończyć kiedy mi przerwała
- Więc postanowione. Za 2 godziny w ,,Spodku "
- Nie wyrobie się. Robię obiad
- A co dobrego? - wtrącił się Michał.
- Yyyy rosół
- Znowu rosół? - popatrzyli na mnie z politowaniem.
- No co rosół jest dobry, zdrowy i rozgrzewający, idealny na przeziębienia.
- W środku lata? Laska co jest? - zdziwiła się.
- Jak co ? Nic przecież? Lubię rosół. - odpowiedziałam krojac marchewkę.
- Przecież Cię znam. Kogo próbujesz oszukać?
- Dobra! Nie mam kasy, jem to co mam.
- Mogłaś tak od razu, zaraz bedziemy!
- Ale czekaj! - nie zdążyłam nic powiedzieć nim się rozłączyła.Ta dziewczyna to była torpeda, ale o złotym sercu, zawsze mogłam na nią liczyć,mimo że długo się nie znałyśmy bo raptem kilka lat. Zresztą ona na mnie też zawsze mogła liczyć w każdej sytuacji, dlaczego często zgadzałam się na jej szalone pomysły. I to była właśnie prawdziwa przyjaźń.
CZYTASZ
Matczyne serce
Short Story,,To nie będzie kolejna,piękna historia o miłości jak z bajki, być może nie będzie też dobrego zakończenia. Zdecydowanie za to mogę powiedzieć, że to opowieść prawdziwa.... o życiu..... o mnie. "