8.

22 5 0
                                    

Minęło pół godziny, a do mojego mieszkania wpadli przyjaciele. Mieli dwie pełne torby jedzenia.

- Gdzie to postawić? - spytał Michał, ja  nie odpowiedziałam nic
- Halo! Ziemia! - wtrąciła się Karolina
- Dobra postawię w kuchni.
- Co się z Tobą dzieje. ? - zapytała przyjaciółka
- Nie wiem... - popłakałam  się. - Dziękuję, gdyby nie wy.. - przytuliłam przyjaciółkę.
- Wiem wiem, będzie dobrze zobaczysz
- Ej ja oddam za te zakupy, jeszcze nie teraz ale oddam. - otarłam łzy.
- Nie żartuj nawet. Chcesz pogadać? To może Michał weźmie małego na spacer? - zaproponowała, Michał stał lekko w szoku.
- Poradzisz sobie? -  zdenerwowana odwróciłam się do przyjaciela
- Myślę, że tak, gdyby coś to będę dzwonił albo szybko wrócę do domu. - uśmiechnął się pokazując szereg białych ząbków.
- No dobra, to naszykuję wszystko i odciągne pokarm. - weszłam do pokoju synka.

Kiedy tak siedziałam na kanapie, słyszałam rozmowę Karoliny z chłopakiem, ale mały cały czas gaworzył i nie byłam w stanie zrozumieć o czym rozmawiają.

- Dobra w tej torbie masz wszystko co potrzebne, jakby był głodny to mleko też tam jest.  Gdybyś czegoś nie wiedział po prostu dzwoń dobrze? - denerwowałam się
- Jasne Ania, nic się nie martw. Odpocznij - Michał wziął małego na ręce i wsadził do wózka.

Kiedy wchodził z wózkiem do windy czułam niepokój, ale chyba każda matka ma takie odczucia jeśli nie może być przy swoim maleńkim dziecku. Albo się myle? Ale ja tak to odczuwałam, na szczęście Karo wiedziała jak oderwać mnie od tych myśli.

- No więc? - zaczęła rozpakowując pierwszą torbę z jedzeniem
- tak? - popatrzyłam na nią
- Co planujesz? Żłobek? Praca? - podpytywała
- Sama nie wiem co mam robić.. - opadłam na krzesło
- No bo.. - wyczuwałam nerwy w głosie przyjaciółki.
- No bo co? Karolina powiesz w końcu co ci chodzi po głowie? - dopytywałam
- Dobra, wale prosto z mostu.
- I to lubię.
- Rozmawialiśmy z Michałem troche jak sciagałaś pokarm
- No coś tam słyszałam.
- Jezu Anka jak mam ci powiedzieć to zatkaj się na chwilę- obie wybuchnęłyśmy śmiechem, a ja podniosłam ręce w geście poddania.
- No więc mów- odezwałam się
- Michała kuzyn, za niedługo będzie się tutaj przeprowadzał i szuka lokum.
- Wiem do czego zmierzasz, nie ma mowy Karo.. - westchnęłam
- Anka, masz dwa pokoje, to byłoby tymczasowe rozwiązanie, dostaniesz kase od niego, możecie nawet sporządzić  umowę. Poznałam go świetny facet.
- Czy ja kiedykolwiek powiedziałam, że szukam faceta? Nie? No właśnie... - wyszłam z kuchni.
- Anka, nie wydziwiaj dobrze? Jak zamierzasz opłacić wszystkie rachunki i jeszcze coś jeść? - podeszła do mnie
- Nie potrzebuje dużo jeść... - westchnęłam
- Kurwa, rób co uważasz ale przemyśl to. Może akurat przyda ci się taka pomoc.
- Ok zastanowie się, ale przestań się na mnie wydzierać. Ja się boję po prostu, nie znam go, mam małe dziecko sama rozumiesz.
- Nie bardzo - odpowiedziała.

No tak Karolina należała do tych osób, które robiły i mówiły wszystko to co chciały, zazdroscilam jej tego, imponowała mi, ale i czasem bałam się o nią. Po około dwóch godzinach od wyjścia zadzwonił Michał, że już wracają i zaraz będzie pod blokiem. Domofon  zadzwonił a ja poszłam otworzyć.
Za chwilę słyszymy jakiś hałas, wybiegamy na klatkę schodową.

- Kim ty jesteś?!
- Kim ty jesteś koleś?! Skąd masz to dziecko?!
- Halo co tu się? - otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. Maks musiał się bardzo wystraszyć bo zaczął płakać.
- Wezmę go - podeszła Karolina i zabrała małego do domu.
- Co tu się odwala? Ktoś mi wyjaśni? - powiedziałam zdenerwowana, po chwili zauważyłam że sąsiedzi zaczęli się schodzić- do domu! - Wrzasnęłam i wepchnęłam  obu do mieszkania.
- Kto to jest? - w końcu odezwał się Michał
- Mój sąsiad Kacper- odpowiedziałam.
- A ty jesteś? - Kacper zwrócił się do Michała
- Jestem Michał narzeczony Karoliny - podali sobie ręce.
- Aaa. Zaraz aaaaa  dobra przepraszam, poniosło mnie - odpowiedział sąsiad.
- No zdecydowanie cię poniosło, narobiłeś szumu nie wiem po co, teraz każdy będzie gadał ... - wkurzyłam się i Uderzyłam go w ramię.
- Udalo mi się go uspokoić -z pokoju wyszła Karolina - no panowie co to było?
- już wszystko wyjaśnione, chodź- Michał pociągnął dziewczynie do kuchni.
- przepraszam - odezwał się Kacper.
- Ja nie wiem za kogo ty się uważasz, ale takie akcje mają się nie powtórzyc, rozumiesz ?!
- Ja... To znaczy tak rozumiem. Staram się troszczyć o Ciebie to tyle.
- Ale po co?! - zdziwiłam się, a moi przyjaciele wychylali się zza futryny w kuchni i podsłuchiwali
- Bo mi się podobasz - odpowiedział bez zastanowienia a mi opadła szczęka
- zjesz z nami? Zamówiliśmy pizze - wtrąciła się Karolina
- Jeśli mogę- odpowiedział Kacper 
- A nie musisz już czasem iść? - popatrzyłam na niego próbując zrobić najgroźniejszą minę na jaką było mnie stać
- Nie, jakoś nie. Mam dużo czasu wolnego- uśmiechnął się i zaczął ściągać buty, oparłam się o drzwi nie dowierzając co się właśnie wydarzyło, kiedy mężczyzna nachylił się do mnie i wyszeptał - jesteś zajebiscie urocza kiedy się denerwujesz - i z uśmiechem poszedł w stronę salonu.

Matczyne serce Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz