2.

319 9 0
                                    

Mężczyzna, który za mną szedł stanął na rozwidleniu, zaczynając się rozglądając za mną.
-------------------------------------------------------------

- Ładnie to tak śledzić samotną dziewczynę? - zapytałam mężczyzny, który stał niedaleko mnie.
On od razu się odwrócił, wyciągając nóż z kieszeni. Ja jedynie pokreciłam głową rozczarowana jego zachowaniem.
- Mężczyzna chce zaatakować nożem bezbronną kobietę? Naprawdę? - nie dostałam jednak żadnej odpowiedzi. Jedyne co dostałam to szybki ruch chłopaka, który próbował mnie w tym momencie dźgnąć narzędziem, które miał w rękach. Niestety lub stety zrobiłam unik co skutkowało jego pudłem.
- Za wolno. - uśmiechnęłam się do zamaskowanego mężczyzny.
Ten jednak nie dał za wygraną i znowu chciał mnie dźgnąć. Tym razem również mu się nie udało.
- Celności to ty nie masz żadnej i jesteś naprawdę wolny. Brakuje ci tej finezji w próbach dźgnięcia mnie.
Widać było, że po moich słowach chłopak był jeszcze bardziej rozłoszczony. Znowu starał się mnie zranić, wymachując nożem.
- Patrz bo sobie tym oko wydłubierz a ja cię na pogotowie zabierać nie będę.
Mężczyzna chciał kolejny raz mnie dźgnąć a raczej powietrze lecz byłam tym już znudzona więc postanowiłam przerwać tą jego zabawę. Gdy ten chciał mnie dźgnąć, złapałam jego rękę, przerzucając na drugą stronę. Następnie wykręciłam mu ją i zabrałam mu nóż. Rzuciłam go kawałek dalej.
- Jak nauczysz się władać tym narzędziem to wtedy napadaj na inne osoby. - pokreciłam głową i wstałam - Nulek noga. - powiedziałam a pies przyszedł.
Gdy mieliśmy już odchodzić chłopak nie chciał nawet wtedy odpuścić. Wziął nóż i już miał się rzucić na mnie jednak coś a raczej ktoś go zatrzymał. Moim kochanym obrońcą był mój cudowny pupil, który zaczął warczeć na niego i przygotowywać do skoczenia, aby go ugryźć. Mężczyzna się go wystraszył i zaczął uciekać w drugą stronę.
- Aishh.. Co za kretyn. Nulek idziemy dalej. - przewróciłam oczami i zaczęłam iść dalej w kierunku domu.
Reszta podróży do willi minęła nam bez większych przygód.

Obudziłam się dość wcześnie jak na mnie bo o 11:48. Przeważnie śpię do 13. Szybciej czas mija gdy późno się wstaje. Wzięłam szybki prysznic oraz przebrałam się w jakieś pierwsze lepsze ubrania. Zeszłam na dół i zobaczyłam panią Kim. Od razu do niej podeszłam.
- Dzień dobry pani Kim. - uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
- Witaj panienko Hwang Mei. - odwzajemniła mój gest.
- Tyle razy pani mówiłam, żeby pani zwracała się do mnie po prostu Mei.
- Ohh no dobrze Mei. - uśmiech dalej nie schodził z jej twarzy. Lubiłam ten widok jak się uśmiechała.
- Co dzisiaj dobrego na śniadanie? - zadowolona usiadłam przy wyspie kuchennej.
- Tosty z szynką i serem. - odpowiedziała kobieta, podając mi tym samym jedzenie.
- Wygląda pysznie! Dziękuję! - szybko powiedziałam, zaczynając konsumując.
- Nie ma za co dziękować słonko. To przecież moja praca. - pani Kim zaczęła sprzątać w kuchni.

Po zjedzeniu, odstawiłam talerz do zmywarki i przytuliłam panią Kim.
- Dziękuję, że pani jest. - kobieta odwzajemniła mój gest, klepiąc mnie lekko po plecach.
- No już, już uciekaj stąd. - puściłam ją.
- Ma pani jakieś plany na dzisiaj?
- A czemu pytasz?
- Tak jakoś. - patrzyła na mnie z podejrzanym wzrokiem.
- Co kombinujesz Mei?
- Ja?! Nic. - dalej upierałam się do mojego zdania. Jednak wiedziałam, że z nią nie wygram. Zbyt dobrze mnie znała i wiedziała, że mam zamiar coś zrobić.
- Nie oszukuj mnie słoneczko. - powiedziała bardziej stanowczo.
- Nie oszukuje. Pójdę lepiej do pokoju. - szybko powiedziałam i udałam się na górę.

Miałam przygotowaną niespodziankę pani Kim. Dzisiaj wypadały jej urodziny a ta o nich zapomniała. Musiałam tylko załatwić jeszcze tort. Prezent miałam już od tygodnia więc została najważniejsza rzecz.
Po kilku minutach ubrałam buty i wzięłam torebkę do której spakowałam klucze od domu oraz motoru, portfel oraz oraz telefon. Od razu po tym ruszyłam na dół.
- Wychodzę! - szybko krzyknęłam, znikając z domu.
Wzięłam motor i ruszyłam w podróż po tort. Pojechałam zgodnie z GPS'em. Po kilkunastu minutach byłam już w najlepszej cukierni w Seulu. Według ocen oczywiście.
- Dzień dobry. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry. - odpowiedziała mi niższa ode mnie dziewczyna w blond włosach do ramion.
- Poproszę tort urodzinowy.
- Jaki pani by chciała?
- A jakie są do wyboru?
- Proszę tu zobaczyć. - pokierowała mnie kawałek dalej, żebym mogła zobaczyć torty.
- Poproszę ten. - wskazałam na tort z czekoladowymi motylami.

Kobieta go wzięła i zapakowała

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kobieta go wzięła i zapakowała.
- To będzie 51 500 wonów. - wyjęłam portfel a z niego kartę kredytową. Zapłaciłam za tort i chciałam już wyjść, ale ktoś mnie złapał za rękę. Od razu odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam chłopaka z wczoraj. Miał chyba na imię V?
- Cześć Hwang Mei. - uśmiechnął się do mnie.
- Ohh hej. Nie zauważyłam cię. - odwzajemniłam uśmiech - Jak tam u was?
- Wszystko dobrze. Idziesz dzisiaj do parku?
- Możliwe. Zależy jak z czasem mi wyjdzie. - odpowiedziałam, sprawdzając godzinę.
- Może wymieńmy się numerami bo wczoraj nie zdążyliśmy tego zrobić. - podrapał się po karku.
- Pewnie. - dałam mu swój telefon a on dał mi jego. Wpisaliśmy sobie nawzajem numery telefonów. Po chwili jednak odzyskałam telefon.
- Jakie plany na dzisiaj? - zapytał zaciekawiony chłopak.
- Celebrowanie urodzin znajomej. - uśmiechnęłam się, podnosząc wyżej zapakowany tort.
- W tej cukierni ciasta są pyszne! Tak jak z resztą wszystko inne. - pokazał swój kwadratowy uśmiech, który był swoją drogą uroczy.
- Dobrze wiedzieć. - zaśmiałam się a po chwili mój telefon zadzwonił - Przepraszam na moment. - odeszłam kawałek i odebrałam telefon.

Po dłuższej chwili skończyłam rozmowę i wróciłam szybko do chłopaka.
- Przepraszam cię bardzo V, ale muszę już uciekać do domu. - zakłopotana podrapałam się po karku.
- Spoko nic się nie stało. - uśmiechnął się w moją stronę.
- Miło było cię spotkać. Widzimy się dzisiaj znowu w parku? - zapytałam.
- Pewnie. - odpowiedział zadowolony chłopak.
- No to świetnie! Muszę już uciekać. Paa. - pożegnałam go przytulasem po czym szybko wyszłam i pokierowałam się w stronę motoru.

Weszłam powoli i po cichu do domu.
- Witaj Mi.. - uciszyłam szybko mężczyznę, który chciał zniszczyć mój niecny plan, zabijając go w tym samym czasie wzrokiem. Przez co speszył się i był już cicho.
Wbiegłam po cichu na górę i wszystko ogarnęłam. W tort wbiłam świeczki, zapalając je od razu i wzięłam prezent. Zeszłam na dół, kierując się z stronę kuchni gdzie znajdowała się pani Kim. Zaczęłam śpiewać "Happy Birthday". Dołączyli do mnie mężczyźni, którzy byli najbliżej. Kobieta miała łzy szczęścia w oczach. Po zaśpiewaniu pani Kim zdmuchnęła świeczki i otworzyła mój prezent. Nie był to jakiś wielki prezent tylko taki mniejszy, ale prostu z serca. Kobieta dostała ode mnie złotą bransoletkę, która reagowała na różne gesty oraz dźwięki. Prezent bardzo się jej spodobał. Widok szczęśliwej kobiety był najlepszy jaki mogłam sobie wyobrazić. Bardzo lubiłam na nią patrzeć w takim stanie.
Zjedliśmy również wszyscy tort, który przywiozłam. W międzyczasie dołączył do nas mój ojciec, który też wręczył prezent pani Kim.

Bardzo przyjemnie spędziliśmy dzień. Nadszedł wieczór więc postanowiłam tak jak wczoraj pójść na spacer z Nulkiem.
Byliśmy już w parku. Szliśmy wolno a futrzak nie był przypięty do smyczy bo chociaż tutaj mógł się wyszaleć. Nikogo nie było z wyjątkiem nas. Rzuciłam mu piłkę a sama zajęłam miejsce na ławce niedaleko miejsca gdzie bawił się mój pies. Przeglądałam media społecznościowe gdy nagle usłyszałam za sobą kroki. Jednak postanowiłam się nie odwracać. Byłam bardzo ciekawa co ta osoba zrobi. Po chwili poczułam nóż przy moim gardle oraz sapanie mężczyzny. Jego oddech czułam na swoich plecach. Miałam lekkie ciarki od tego, ale jednak nie dałam po sobie tego poznać.

Bo oni nie wiedzą kim jestemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz