Rozdział 1

950 32 14
                                    

Pip... pip...pip...

Nieeee.
Jak ja nienawidzę tego dźwięku. Znowu ten budzik. Kto lubi wstawać o 7 zaraz po wakacjach? Chyba nikt.

Wyłączyłam go i wstałam z łóżka aby sięgnąć do fotela po ciuchy, które wczoraj tam odłożyłam. Z ubraniem weszłam do łazienki aby się umyć. Ściągnęłam piżamę i weszłam pod strumień ciepłej wody. Namydliłam ciało żelem o zapachu kokosu. Włosy umyłam szamponem tego samego zapachu. Wszystko spłukałam i wyszłam z kabiny. Wytarłam się miękkim i puchowym ręcznikiem a potem założyłam wcześniej przygotowane ciuchy. Jest to biała bluza i czarne spodnie jeansowe i białe trampki. Włosy poczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Pomalowałam usta błyszczykiem i rzęsy tuszem do rzęs. Wyszłam z łazienki i wzięłam swój czarny plecak w diamenciki.  Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni gdzie była już nasza gosposia Eugieni.

- Cześć Eugieni.

- Cześć Emily, mam już dla ciebie śniadanie.

Usiadłam przy wysepce kuchennej i czekałam aż poda mi mój posiłek. Po chwili postawiła przede mną talerz z owsianką i owocami.
Od razu zaczęłam jeść bo byłam strasznie głodna.

- Gotowa na pierwszy dzień w nowej szkole? - spytała gosposia.

- Trochę się stresuje - powiedziałam.

- Nie przejmuj się, dasz sobie radę.

- Oby - powiedziałam z uśmiechem.

Z schodów zeszła mama a za nią tata. Byli lekko zaspani. Uśmiechnęłam się na ten widok.

- Cześć mamo i tato - przywitałam się z nimi.

- Cześć słoneczko - odpowiedzieli jednocześnie i się zaśmiali.

Usiedli obok mnie i zaczęli jeść swoje śniadanie i rozmawiać. Ja w tym czasie sprawdziłam godzinę i prawie dostałam zawału. 7:40. Przecież nie zdążę dojść do szkoły bo nawet nie wiem gdzie ona dokładnie jest.

- Tato, podwieziesz mnie do szkoły? Proszę - spytałam taty.

- Dobrze córeczko, podwiozę cię - powiedział tata.

Ucieszyłam się i poszłam na korytarz po swój plecak. Wyszłam przed dom i poczekałam chwilę na tatę. Wreszcie przyszedł i poszliśmy do jego auta.  Usiadłam na miejscu pasażera i zapiełam pas. Po paru minutach jazdy byliśmy pod budynkiem szkoły.

- Dzięki tato - powiedziałam i chciałam wyjść, ale zatrzymała mnie ręka taty na ramieniu.

- Masz tu jeszcze pieniądze bo nie wzięłaś drugiego śniadania - powiedział i dał mi do ręki sto złoty.

Uśmiechnęłam się do niego i wyszłam z auta. Skierowałam się do szkoły aby się nie spóźnić na pierwszą lekcję.
Mam nadzieję, że osoby z klasy mnie polubią.

Weszłam do szkoły i skierowałam się do sekretariatu po kluczyk od szafki i plan lekcji. Zapukałam do drzwi i po usłyszeniu cichego "proszę" weszłam do środka. Za biurkiem siedziała kobieta o blond włosach.

- Dzień dobry - powiedziałam.

- Dzień dobry, ty jesteś Emily Colins? - zapytała mnie.

- Tak to ja.

- Tu masz kluczyk do szafki i plan lekcji - podałam mi wspomniane rzeczy i się do mnie uśmiechnęła.

- Dziękuję - powiedziałam i wyszłam na korytarz.

Sprawdziłam gdzie mam pierwsza lekcję. Jest to matematyka w sali 309.
Jest to trzecie piętro. Wiem bo mi pani wychowawczyni wszystko wytłumaczyła gdy przyszłam z rodzicami zapisać się do szkoły.
Po chwili byłam już pod klasą i czekałam z innymi uczniami na nauczyciela.

Podwójne Wilcze Kłopoty ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz