Rozdział 11

578 21 0
                                    

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Nie wiem co ja musiałam wczoraj robić, że tak mnie boli.
Pewnie coś brałam, chodź to do mnie niepodobne.

Powoli otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Znów byłam u Willa i Maksa. Nie wiem jak to robię, ale zawsze gdy się tu  budzę mam ból głowy.

Powoli podniosłam się do siadu, ale nie mogłam wstać bo zakręciło mi się w głowie.

Odczekałam chwile i wyszłam z pokoju.

Bez problemu trafiłam do kuchni gdzie byli już chłopaki.

Usiadłam na krześle i napiłam się wody. Gdy poczułam, że już mogę mówić zapytałam się o najważniejsze.

- Co ja wczoraj brałam?

Will spojrzał na mnie przez ramię. W jego oczach widziałam zatroskanie i lekki strach.

- Nic nie brałaś, co w ogóle pamiętasz?

- Pamiętam jak musieliście wyjść w czymś pomóc a ja zostałam sama. Chciałam się przewietrzyć więc wyszłam. Spotkałam wilczka któremu pomogłam a potem się skaleczyłam. Will mi pomógł a potem nic nie pamiętam - powiedziałam.

Na wzmiankę o wilczku uśmiechnęli się tak jakby z dumą. 

- Nie pamiętasz  jak prawie zaatakowała Willa?- spytał Maks.

Pokręciłem przecząco głową.
Nic potem nie pamiętam, tak jakbym nie zapamiętała tego co robię.

- A dlaczego  chciałam go zaatakować?- spytałam po chwili.

- Tego nie wiemy, ale mamy przypuszczenia - odpowiedział.

Nadal nic mi to nie rozjaśniło, ale czułam się źle z tym, że chciałam go zranić. Nie wiem jak mogło to się stać.

Wstałam z miejsca i podeszłam do blondyna. Przytuliłam go.

- Przepraszam cię - wyszeptałam.

Oddał uścisk przyciągając mnie jeszcze bliżej.

- Nic nie szkodzi.

Odsunęłam się trochę od niego. Na twarzy miał uśmiech. Sama na ten widok się uśmiechnęłam.

- Jesteś głodna?- spytał.

Pokiwałam głową na "tak".

Wróciłam na swoje miejsce i czekałam na moje śniadanie.

- Chcesz może kawy?- spytał brunet.

Spojrzałam na niego i widziałam, że w ręku trzymał pusty kubek, do którego chciał zrobić mi kawę.

- Z chęcią - odpowiedziałam.

Maks zaczął robić mi napój.

Po paru minutach zaczęliśmy jeść. Tym razem nikt nam nie przeszkadzał w odpoczynku.

Wieczorem odwieźli mnie do domu. W środku nikogo nie było co mnie nawet nie zdziwiło bo rodzice muszą dużo pracować.


***


- Umiesz piosenkę - zapytał Ethan.

Stoimy przed klasą i czekamy na nauczyciela muzyki. To dziś mamy zaprezentować swoje piosenki. Ethan się trochę stresuje, ale ja nie. Jestem przygotowana i na pewno wyjdzie pięknie.

- Już się pytałeś dwa razy. Umiem swój tekst.

Westchnął i usiadł z powrotem obok mnie na ławce.

- Nie  stresuj się tak - powiedziałam spokojnie - Przecież wychodzi to nam dobrze a nawet najlepiej ze wszystkich.

- Masz rację, zbyt tym się przejmuje.

Podwójne Wilcze Kłopoty ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz