2/3
Bawiłam się w śród innych osób i co jakiś czas poznawałam ważne osoby pomagające alfą w pracy.
Już wiem, że Ben to beta i główny doradca. Poznałam też jego żonę Ivy, która wydaje mi się dobrą kandydatką na moją przyjaciółkę. Ma również siedemnaście lat i ma już małego synka Hugo.
Jeszcze go nie poznałam bo gdzieś się bawi, ale myślę, że się polubimy.
- Emily, musisz poznać moich rodziców czyli byłych Alfy i Lunę - powiedział Maks.
- Z przyjemnością.
Podeszliśmy w trójkę do trzech osób. Byli to starsi ludzie. Jedna kobieta i dwóch mężczyzn.
Uśmiechali się do nas miło.- Witaj Emily - powiedziała kobieta.
- Dzień dobry - odpowiedziałam.
- To jest moja mama Rosalia i jej mate Araon i Nico.
Przywitałam się ze wszystkimi i zaczęła się rozmowa. Oczywiście mężczyźni rozmawiali o interesach i mnie to w ogóle nie interesowało.
- Może odejdziemy na chwilę od tych nudziarzy? - spytała Rosalia.
- Z chęcią.
Odeszłyśmy kawałek dalej w stronę drzwi do tarasu.
- Dobrze cię traktują? - spytała.
- Tak, dobrze - odpowiedziałam.
Uśmiechneła się do mnie i pokazała byśmy się przeszły po ogrodzie. Zgodziłam się.
- Wierz, że jak będziesz potrzebowała aby ci pomóc w sprawie watahy to możesz się do mnie zwrócić z chęcią pomogę.
- Będę pamiętać - odpowiedziałam.
Skierowałyśmy się w stronę pięknych ławek stojących w ogrodzie.
Usiadłyśmy obok siebie aby usłyszeć się przez gwar dochodzący z środka.
Siedząc tak rozmawiałyśmy o wielu sprawach. Głównie o mojej roli Luny. Miałam wiele pytań o to co będę musiała robić a Rosalia z chęcią mi na nie odpowiadała.
Po pół godzinie rozmowę przerwali nam nasi panowie. Skończyli już rozmawiać i postanowili do nas dołączyć.
- Co tam porabiacie? - spytał Nico.
Will wyciągnął do mnie dłoń aby pomóc mi wstać i od razu mnie przytulił.
- Tylko rozmawiamy - powiedziała Rosalia.
- Dokładnie - potwierdziłam.
Widziałam jak oni patrzą na siebie . Z taką miłością i zaufaniem.
W takich momentach cieszę się , że mam przy sobie Maksa i Will. Osoby, które są dla mnie ważne.- Musimy porwać na chwilkę Emily - powiedział Maks.
- Oczywiście, idźcie - powiedziała z uśmiechem Rosalia.
Chłopcy od razu chwycili mnie za ręce i poprowadzili do środka. Przeszliśmy przez całą salę i skierowaliśmy się na korytarz.
Ciągle przy tym się uśmiechali więc pewnie coś kombinują.
- Co planujecie? - spytałam podejrzliwie.
- Zobaczysz zaraz.
Poprowadzili mnie schodami na górę do pokoju. Otworzyli drzwi i weszliśmy do środka.
Nie wiem o co im chodzi, ale chyba nie chcą mi nic zrobić.
- Musimy cię oznaczyć - powiedział Will.
- A co to oznaczenie? - spytałam.
No przepraszam, ale nie wiem o co tu może chodzić.
- Jest to ugryzienie, dzięki któremu inne samce będą wiedzieć, że jesteś nasza - wyjaśnił Maksa.
- Ugryzienie, to boli? - spytałam.
Nie chcę żeby mnie ktoś gryzł. Przecież to boli.
- Na początku trochę a potem to sama przyjemność - powiedział Will.
- Nie chcemy cię zmuszać. Ale to ważne aby nikt cię nie skrzywdził.
Skoro to dla nich takie ważne to chyba się zgodzę. Nie mam innego wyjścia.
- Zgoda.
Na ich twarzach zobaczyłam wyraz szczęścia.
Mają piękne uśmiechy, muszę przyznać, że lepszych nigdy nie widziałam.
Podeszli do mnie powoli i zaczęli na zmianę całować w usta i szyję.
Było to bardzo przyjemne i podniecające.- Zaraz cię ugryziemy, nie bój się.
Pokiwałam głową niezdolna do mówienia.
Było mi tak dobrze.Poczułam ostre zęby przy szyi. Nie bałam się tego co zaraz ma nastąpić.
Nagle poczułam ból w okolicach obojczyka po obu stronach szyi.
Był tam wielki, że łza wypłynęła ma z oka. Ale po chwili ten ból zaczął się przemieniać w przyjemność.Ugieły się pode mną kolana. Przed upadkiem powstrzymała mnie ręka Willa zaciśnięta na mojej tali.
Po chwili oderwali się ode mnie, pocałowali miejsce ugryzienia i spojrzeli na moją twarz. Starli mi łze z policzka, która na początku wypłynęła.
Will zaniósł mnie do łóżka.
- Teraz się prześpij, będziemy obok.
Nie protestowałam tylko położyłam się wygodniej i zasnęłam. Było to nie trudne bo byłam bardzo śpiąca.
***
Za niedługo ( wieczorem ) wrzucę epilog. Miłego czytania. 😄♥️
CZYTASZ
Podwójne Wilcze Kłopoty ✔️
WerewolfEmily Colins to jedynaczka. Pochodzi z bogatej rodziny. Mimo tego nie zadziera nosa. Przeprowadza się do Californi z powodu pracy taty. W nowej szkole poznaje przystojnego nauczyciela matematyki. W firmie ojca spotyka równie przystojnego przyszłego...