Rozdział 14

555 20 0
                                    

Obudziłam się na łóżku w swoim pokoju.

To trochę dziwne bo nie pamiętam jak tu dotarłam a wiem iż zasnęłam na polanie.
Może sama tu przeszłam tylko tego nie pamiętam bo byłam śpiąca. To bardzo prawdopodobne. Dobrze, że te wilki mi nic nie zrobiły.

Wstałam i poszłam się przyszykować do szkoły. Na szczęście jest dziś piątek czyli ostatni dzień nauki w tym tygodniu.

Wyszłam z domu i poszłam na przystanek autobusowy.

Miałam cichą nadzieję, że w szkole nie spotkam Ethana bo nadal się go trochę boję. Wiem, że mnie nie zaatakuje, ale to silniejsze ode mnie.

Moje modlitwy zostały wysłuchane bo nie spotkałam go przed lekcjami.

A na lekcjach unikałam go jak się tylko dało.
Gdy widziałam, że idzie w moim kierunku od razu szłam tam gdzie było więcej osób aby móc udawać, że go nie widzę.

Tak się na tym skupiłam, że nie zaówarzyłam jak wpadłam na jednej z przerw na Amy.

- Przepraszam - powiedziałam zbierając jej kartki.

Upuściła je gdy się z nią zderzyłam.

- Nic nie szkodzi - odpowiedziała.

Podałam jej kartki i jak najszybciej umiałam uciekłam przed nimi do łazienki.

Miałam dość tego dnia.  Musiałam chować się przed tyloma osobami, że to było już męczące.

Każdy kolejny dzień po weekendzie wyglądał tak samo. Ja się ukrywałam a on próbowali ze mną porozmawiać.

Niestety nie udawało mi się to tak jak bym chciała.
W środę na przerwie między lekcjami Ethanwi udało się mnie zatrzymać.

- Nie uciekaj więcej przede mną   - powiedział Ethan.

Spojrzałam na niego i zamknęłam czytaną książkę.

- Nie chce z tobą rozmawiać.

- Boisz się, przecież cię nie skrzywdzę.

Spuściłam wzrok na swoje kolana. Nie chciałam aby wiedział, że to prawda.

- Nie - odpowiedziałam.

Ethan podszedł jeszcze bliżej i złapał mnie za rękę. Z trudem zmusiłam się do pozostawienia jej w uścisku przyjaciela.

- Naprawdę nic ci nie zrobię, jak bym chciał już dawno bym to zrobił. Nie mógłbym cię skrzywdzić bo się przyjaźnimy.

Jego słowa były szczere. Uwierzyłam mu, że nic mi nie zrobi.

- Przepraszam, że cię unikałam, byłam głupia - powiedziałam cicho.

Zaśmiał się z moich słów.

- To ja przepraszam, miałaś się dowiedzieć w inny sposób.

Uśmiechnęłam się na te słowa.

- Naprawdę zaufałabyś mi by to powiedzieć ?- spytałam.

- Oczywiście, to co, znów się przyjaźnimy?

Zastanowiłam się chwilę, ale odpowiedź była oczywista.

- Jasne.

Umówiliśmy się jeszcze, że dziś się spotkamy razem na oglądanie filmów i poszliśmy na lekcje.

Na matematyce widziałam jak Maks ciągle na mnie spogląda.

Chciałam im powiedzieć, że przemyślałam to co powiedział Will i postaram się ich wysłuchać, ale bałam się, że mnie wyśmieją. W końcu może tak naprawdę to Amy jest ich dziewczyna a mną się bawią.

Pomyślałam, że wieczorem do nich zadzwonię i się umówimy na spotkanie.
Chciałam przestać ich unikać i chociaż z nimi normalnie rozmawiać.

Zależało mi na jakiejkolwiek relacji z nimi. Jak nie miłość to chociaż przyjaźń.




***



- To co oglądamy? - spytałam.

Właśnie do pomieszczenia wszedł Ethan. W ręce trzyma miskę z popcornem.
Naprawdę postarał się abym mu wybaczyła, bo ma tu same dobre jedzenie.

- Ja wybiorę - odpowiedział.

Podałam mu laptopa i już po pięciu minutach oglądaliśmy film.



***


Gdy po paru godzinach  już obejrzeliśmy film chciałam dowiedzieć się jak najwięcej o tym kim jest Ethan.

Bardo ciekawiło mnie czy jest więcej takich stworzeń co on.

- Jest więcej wampirów w tym mieście niż ja, są też wilkołaki - odpowiedział.

- A są też czarodzieje.

Bardzo mnie to ciekawiło. Fajnie by było umieć czarować jak w filmach o czarodziejach.

Ethan zaśmiał się na moje słowa.

- Nie ma czarodziejów, ale kiedyś były czarownice.

- Jak to były?

- Ostatnia zmarła sto lat temu.

Popatrzył na mnie lekko zmartwiony i dodał.

- Myślę, że ty też jesteś czarownicą.

Popatrzyłam na niego rozbawiona. On ma naprawdę bujną wyobraźnię. Ja czarownicą? No na pewno.

Brunet widząc moją reakcję zmarszczył brwi.

- Naprawdę udowodnię ci to.

- Niby jak? Nie żartuj sobie - odpowiedziałam.

Ethan podszedł do mnie i chwycił mnie za włosy.

- Co ty robisz? - spytałam.

Nic nie odpowiedział tylko popchnął na ścianę. Zaczął do mnie podchodzić.
Teraz to naprawdę się przeraziłam. Co on chce zrobić?

Zamknęłam oczy i zapragnęłam znaleźć się po drugiej stronie pokoju. Zdałam od Ethana.

Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam, że naprawdę się tam znajduje.

To było coś niezwykłego.

- Ethan co się dzieje? - spytałam przerażona.

Naprawdę nie wiem co to się dzieje.

Ethan odwrócił się w moją stronę z uśmiechem na twarzy.

- Wiedziałem.

Podszedł do mnie i pokręcił głową.

- Nie chciałem nic ci zrobić, to tylko po to byś uwierzyła, że te twoje zmiany pogody nie są przypadkowe. To dar, którzy posiadasz.

Podeszłam do kanapy na którą usiadłam. Musiałam to wszystko przemyśleć. 

- Opowiedz mi o tym - poprosiłam.

Westchnął i usiadł obok mnie.

- Twój dar jest bardzo rzadki, źli ludzie będą chcieli wykorzystać go do złych celów, musisz uwarzyć - odpowiedział.

Pokiwałam głową na znak, że rozumiem.

- Czyli umiem zmieniać pogodę na taką, która mi się podoba? - spytałam.

- Tak, ale nie tylko. Umiesz te się teleportować gdziekolwiek chcesz.

- Wiesz, chyba będzie mi się to podobać - powiedziałam.

Ethan zaśmiał się z mojego entuzjazmu i pokiwał głową.

- Każdemu by się podobał ten dar.

Reszta wieczoru miała upłynąć miło, ale niestety jak to u mnie bywa coś musiało się popsuć. Już za chwilę miałam się o tym przekonać.


***

Witam wszystkich.

Chciałabym się zapytać co myślicie o tym rozdziale i w ogóle  o książce.

Miłego czytania 😄

Podwójne Wilcze Kłopoty ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz