Rozdział 2: Gobliny są fajne

1.7K 104 11
                                    

Rozdział 2: Gobliny są fajne

***

Następnego dnia Harry obudził się z poczuciem, że jest lżejszy i bardziej wypoczęty, niż kiedykolwiek pamiętał. Sporadycznie pojawiające się w jego głowie chmurne uczucia zdawały się zniknąć z dnia na dzień.

To był weekend, więc trio nie musiało się martwić o opuszczanie zajęć. Zamiast tego, Hermiona poświęciła czas na nałożenie na każdego z nich niewielkiego glamour, aby nieco zmienić ich rysy.

Poszli tajnym przejściem do Miodowego Królestwa i Hermiona przeniosła ich stamtąd prosto do punktu aportacji Gringotta. Tam Harry poprowadził ich do kolejki przed kasjerem i czekał na swoją kolej.

- Następny - zawołał jeden z goblinów.

- Chciałbym poprosić o test na dziedziczenie i pełny skan zdrowia - powiedział Harry, tak jak powiedział mu Neville.

- Imię? - zapytał goblin.

Harry obniżył głos, jak powiedział: - Harry Potter.

Gobliny oczy migotały do jego czoła, przed powrotem do jego twarzy i odpowiedział: - A czy masz swój klucz, panie Potter?

- Nie, chyba nigdy nie miałem swojego klucza.

Goblin uśmiechnął się do niego szyderczo. - W takim razie będziemy badać twoją krew, aby zweryfikować twoją tożsamość. - Goblin wyjął srebrny nóż. - Wyciągnij rękę - rozkazał.

Harry zrobił, co mu kazano, i patrzył, jak krew przesuwa się po papierze, by napisać Hadar "Harry" James Potter.

- Mam na imię Hadar? - zapytał Harry.

W tym samym czasie goblin powiedział: - Więc nie kłamałeś, że jesteś Harrym Potterem. Poślę po kogoś, kto zaprowadzi cię do twojego opiekuna.

- Dziękuję - powiedział Harry. Następnie zwrócił się do swoich przyjaciół: - Czy wiedzieliście, że nazywam się Hadar? Czy to kolejna z tych rzeczy, o których zdarzyło mi się zapomnieć?

- Nie miałem pojęcia - odpowiedział Ron.

- Ja też nie, chociaż nie jestem szczególnie zaskoczona - skomentowała Hermiona - Hadar to gwiazda, więc to pasuje do tradycji rodzinnej Blacków. Właściwie myślę, że to jedna z najjaśniejszych gwiazd na niebie.

Gdy skończyła swój komentarz, Harry zobaczył, że w ich stronę zbliża się znajomy goblin.

- Griphook, jak się masz? - Harry przywitał się, ciesząc się, że widzi goblina, z którym wcześniej wchodził w interakcje, nawet jeśli było to kilka lat temu.

Griphook wyglądał zszokowany, że Harry pamiętał go i teraz pyta, jak się ma. To nie było coś, co kiedykolwiek doświadczył od czarodzieja wcześniej.

- Dziękuję, panie Potter, mam się dobrze. Zabiorę cię do twojego opiekuna, Toothgrindera.

- Och, nie krępuj się mówić do mnie Harry.

Goblin wyglądał na jeszcze bardziej zaskoczonego. Zaprowadził grupę na spacer w głąb banku.- Co, tym razem nie wystraszy nas żadna szybka kolej śmierci? - zażartował Harry.

- Jestem pewien, że znajdziemy coś strasznego, jeśli tego właśnie chcecie - odparł Griphook. Harry i Griphook kontynuowali pogawędkę, podczas gdy Ron i Hermiona podążali za nimi.

W końcu dotarli do drzwi z napisem - Menager Krypty Potterów: Toothgrinder.

Gdy Griphook miał już wychodzić, Harry'emu przyszła do głowy pewna myśl. Zastanawiał się, jak to się stało, że nigdy nie otrzymał żadnej poczty z Gringotta, chociaż goblin na dole zdawał się mu nie wierzyć i jak to się stało, że nigdy wcześniej nie trzymał nawet klucza do swojego konta.

Rituals, Treaties, and Marriages Oh MyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz