Rozdział 7: Czas na faktyczne rozpoczęcie opowieści

1.2K 76 9
                                    

Rozdział 7: Czas na faktyczne rozpoczęcie opowieści

***

Harry przeżywał prawdopodobnie najgorsze lato w swoim życiu. Choć nie przypomniał o wszystkich pieniądzach, które ukradli mu Dursleyowie, przestał je wpłacać, co z pewnością nie poprawiło ich nastroju.

Pewnego dnia przed swoimi urodzinami obudził się o swojej zwykłej porze, czyli o piątej rano i wyciągnął zza desek podłogowych kilka swoich książek. Nie udało mu się uratować wielu swoich rzeczy przed zamknięciem przez krewnych, ale miał trochę książek i jedzenia w schowku.

Następne dwie godziny spędził na czytaniu i ćwiczeniu magii bez różdżki (jego różdżka nie była czymś, co udało mu się uratować).

Żałował, że nie udało mu się znaleźć książki o leczeniu, którą mógłby mieć przy sobie, ponieważ cały był obolały po pobiciu, które wuj zadał mu poprzedniej nocy. Jego plecy były pokryte biczami z pasa wuja, a na żebrach i twarzy czuł siniaki.

Około 7 rano odłożył swoje książki i zszedł na dół, aby zrobić śniadanie dla swoich krewnych. Ciotka była pierwszą osobą, która dołączyła do niego w kuchni. Zaśmiała się na niego i dała mu listę obowiązków, które musiał wykonać na ten dzień.

Jego kuzyn był następny na dole. Zobaczył siniaka na twarzy Harry'ego i rzucił mu współczujące spojrzenie. Nie byli ze sobą szczególnie zaprzyjaźnieni, ale po incydencie z dementorem dwa lata wcześniej doszli do pewnego porozumienia. Wiedział, że Dudley prawdopodobnie spróbuje przemycić mu trochę jedzenia później w ciągu dnia i był mu za to wdzięczny.

Podał tym dwóm Dursleyom jedzenie, gdy Vernon schodził po schodach. Nalewał Petunii filiżankę kawy, gdy jego wuj zagrzmiał: - Gdzie jest moje śniadanie, chłopcze?

Harry próbował kontrolować jego wzdrygnięcie, ale nie był w stanie całkowicie go powstrzymać. Rozlał trochę kawy na ciotkę, a ona krzyknęła na niego.

Vernon miał zadowolony wyraz twarzy, jakby cieszył się na kolejny pretekst, by pobić Harry'ego, podczas gdy Dudley celowo utrzymywał swój własny wyraz twarzy bez wyrazu.

Harry odstawił kawę, a Vernon złapał go za ramię w uścisku, o którym wiedział, że zostawi siniaki.

Właśnie wtedy rozległ się dzwonek do drzwi. Dudley skorzystał z okazji, żeby wstać i podejść do drzwi. Otworzył je, by znaleźć stojące w nich cztery osoby. Przyglądając się ich szatom, zawołał: - Harry, myślę, że są tu jacyś ludzie, którzy chcą się z tobą zobaczyć.

Harry nigdy w życiu nie był bardziej wdzięczny, że to usłyszał. Myśląc o dacie, zdał sobie sprawę, że Zakon prawdopodobnie był tutaj, aby zabrać go do bezpiecznego domu przed jego urodzinami.

- Wpuść ich Dudley, powiedz im, że będę tam w sekundę - Harry zawołał.

Vernon zwolnił Harry'ego, aby pójść powiedzieć czarodziejów, którzy weszli do jego domu. - Teraz poczekaj sekundę, nie chcemy żadnych dziwolągów z waszego rodzaju tutaj ... - urwał w dalszych obraźliwych stwierdzeń, ale Harry przestał zwracać uwagę. Musiał skoncentrować się na rzucaniu uroku, który ukryje jego obrażenia.

Wymagało to sporej koncentracji, bo było wiele do ukrycia, ale w końcu Harry'emu udało się rzucić urok. Dzięki blokadom, które zniknęły, jego letnia praktyka sprawiła, że był prawie tak dobry bez różdżki, jak z różdżką. Szybko ruszył do drzwi i zobaczył, że Remus, Tonks, Moody i Shacklebolt są tam, by go powitać.

- Harry! - Remus przestał rzucać Vernonowi nieufne spojrzenia, by radośnie powitać swojego młodzieńca. Objął chłopca ramionami, a Harry zamaskował skrzywdzenie się.

Rituals, Treaties, and Marriages Oh MyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz