Rozdział 21: Przysięga

1K 68 4
                                    

Rozdział 21: Przysięga

***

Potem dni zdawały się lecieć jak z płatka. Zanim Harry się zorientował, dzień jego ślubu był już blisko. Narcyza zaproponowała, że zaplanuje to wydarzenie dla pary, a oni z wdzięcznością przyjęli jej propozycję.

Tom i Harry zgodzili się, że najlepiej będzie, jeśli ceremonia odbędzie się na małą skalę. Zaproszono tylko wewnętrzny krąg Toma, podstawową grupę przyjaciół Harry'ego i najważniejszych urzędników Ministerstwa Magii, którzy uczestniczyli w negocjacjach traktatu pokojowego. Dumbledore nie został zaproszony, ponieważ ani Tom, ani Harry nie mogli przełknąć myśli o jego obecności.

Para rozdzieliła się tego ranka w osobnych częściach zamku, by nie widzieć się przed wielkim dniem. Harry szykował się z Draco, gdy Ron i Hermiona przyszli go przywitać.

- Cześć, chłopaki - przywitał się Harry.

Para była już ubrana na to wydarzenie. - Cześć Harry - powiedział Ron.

Hermiona rzuciła się do niego i przytuliła go, jej oczy były trochę mokre od łez, które z trudem powstrzymywała.

- Wszystko w porządku, Hermiono? - zapytał Harry.

Prychnęła, puszczając go. - Czy to nie ja powinienem cię o to pytać? Poza tym, to są szczęśliwe łzy. Cieszę się, że poślubisz kogoś, na kim naprawdę ci zależy.

- Dzięki Hermiono - powiedział Harry, uśmiechając się.

- Powinieneś się cieszyć, że nie był jeszcze w szatach - zauważył Draco. - Moja mama zabiłaby cię, gdybyś płakał na niego w tych.

Wszyscy lekko się roześmiali, ale potajemnie byli przerażeni Narcyzą.

-Jesteś na to gotowy, Harry? - zapytał Draco.

- Tak, myślę, że tak - odpowiedział Harry - Po prostu trochę się tym wszystkim denerwuję.

- Cóż, to nie jest tak, że mógłbyś się nawet wycofać, gdybyś chciał - skomentował Ron. Hermiona uderzyła go za to w ramię, ale Harry tylko się uśmiechnął.

- W takim razie to chyba dobrze, że nie chcę się wycofać.

***

Po drugiej stronie zamku Tom też był trochę zaniepokojony zbliżającymi się zaślubinami. Krążył tam i z powrotem po swoim gabinecie, będąc już ubranym i gotowym.

- Co jeśli zmieni zdanie albo będzie żałował swojej decyzji? - martwił się. Jego ciemnozielone, prawie czarne, szaty kołysały się wraz z nim, gdy się poruszał.

- Obu wam na sobie zależy - pocieszał Lucjusz - Wątpię, by sformalizowanie waszego zobowiązania zaszkodziło waszemu związkowi.

Zarówno Harry, jak i Tom wydawali się bardziej zmartwieni tym, że jeden z nich ma wątpliwości, niż tym, że sami je mają. 

***

W końcu nadszedł czas na sam ślub. To był naprawdę ślub stulecia. Narcyza nie szczędziła kosztów. Przygotowali ceremonię na zewnątrz, w zamkowych ogrodach, i naprawdę były one piękne.

Aranżacje kwiatowe zapierały dech w piersiach, były tam lodowe rzeźby reprezentujące każdy z domów, które miały się połączyć, a w centrum całej tej elegancji znajdowało się piękne jezioro, które Narcyza w jakiś sposób stworzyła.

Przed jeziorem znajdowała się platforma, która miała służyć jako ołtarz. Nad platformą wisiał baldachim z kwiatów, a z przodu ustawiono kilka krzeseł, na których goście mieli zająć miejsca. Tom, jako dominujący partner, zajął miejsce z przodu ołtarza i czekał, aż Harry przejdzie do ołtarza.

Rituals, Treaties, and Marriages Oh MyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz