16

151 11 2
                                    

Po śniadaniu oboje zaczęli szykować się do wyjścia na umówioną wizytę. Chociaż Sherlock bardzo się stresował (w końcu miał iść do ginekologa - nie ważne jak absurdalnie to brzmiało), to postarał się nie marudzić, aby nie denerwować Johna.

Z mieszkania wyszli około pół godziny przed czasem, a gdy dotarli na miejsce zostało im jakieś dziesięć minut do badań.

Johnowi też czas niemiłosiernie się dłużył. Stresował się tak samo, albo nawet i bardziej niż detektyw. Czy dziecko jest zdrowe? Czy z Sherlockiem wszystko w porządku? Czy on w ogóle może urodzić te dziecko? A co jak nie? Muszę się uspokoić. Za dużo tych myśli. Tak. Muszę się teraz opanować i być przy Sherlocku. Muszę go wspierać. On tego potrzebuje. Wiem to. Nie ważne ile będzie się wypierał, aby być samodzielnym i niezależnym - zostane przy nim i będę go wspierał i mu pomagam. Jak ja cholernie go kocham.

- Sherlock Holmes? - Głos młodej pani doktor rozległ się w niemal pustym korytarzu.

Obaj mężczyźni poderwali się z krzeseł i szybkim krokiem ruszyli w stronę gabinetu.

- Alice Roy. - Blondynka wyciągnęła rękę w kierunku detektywa. Ten nie chętnie odwzajemnił uścisk.

- Sherlock Holmes, ale to pani już wie. - Powiedział obojętnym głosem, mijając ją w drzwiach.

- A pan? - Swoje pytanie skierowała do byłego wojskowego.

- John Watson. - Delikatnie uśmiechnął się do kobiety po czym uścisnął jej dłoń.

- To dość intymne badania. Nie wiem, czy pan Holmes zechce, aby pan tu był, panie Watson. - Poinformowała.

- John MA tu być. - Odpowiedział jej dość ostro brunet, który uważnie przysłuchiwał się tej krótkiej wymianie zdań.

Alice skinęła głową po czym wpuściła Johna do środka. Były wojskowy zajął miejsce w wygodnym fotelu postawionym po ścianą, natomiast Sherlock stał po środku gabinetu czekając na rozwój wydarzeń.

- Proszę rozebrać się od pasa w dół. - Rozkazała pani Roy, zakładając tym samym lateksowe rękawiczki.

Sherlock posłusznie wykonał polecenie. Nigdy nie wstydził się nagości. Za to nie przepadał za dotykiem. Nienawidził chodzić do lekarzy, a jedyną osobą, której z przyjemnością pozwalał na dotyk czy zbadanie się był jego doktorek.

Po wstępnych badaniach, przeszli do sali obok, w której mieli wykonać USG. Holmes położył się na przygotowanym miejscu, a John usiadł na krześle obok, trzymając rękę Sherlocka.

Alice posmarowała brzuch detektywa i przyłożyła urządzenie do skóry bruneta. Cała trójka w napięciu wpatrywał się w ekran, na którym za chwilę mieli zobaczyć prawdziwy cud.

Serce Sherlocka zabiło szybciej, gdy na ekranie monitora ujrzał małe coś, przypominające zdeformowaną nerkę.

John z błyskiem w oczach spoglądał to na dziecko, to na Sherlocka. Gdy ich spojrzenia się spotkały, oboje uśmiechnęli się do siebie w tym samym czasie.

- Cóż panie Holmes. - Z transu wyrwał ich głos panny Roy. - Wygląda na to, że jest pan w dziewiątym tygodniu ciąży.

- Którym?! - Powiedzieli równocześnie.

Zaskoczona reakcją blondynka uśmiechnęła się głupio i powtórzyła. - Dziewiąty.

———————————————————————————
Przepraszam za krótki rozdział, ale chciałam wam coś w stawić. Nie mam teraz zbytnio czasu, bo przede mną egzaminy i piszę te wszystkie ff po nocach :D
—————————————————————————

Nie do wydedukowania - parentlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz