9

190 17 5
                                    

***

- Widzę, że nie odrobiłeś swojej pracy domowej. Nie jestem psychopatą, tylko wysoko-funkcjonującym socjopatą. Wesołych Świąt!

Strzał.

Sherlock szybko odrzucił broń na bok i uniósł ręce na gest poddania się.

- Nie strzelać! Nie strzelać do Sherlocka Holmesa! - Usłyszeli głos Mycrofta z głośników helikoptera, który po mału zniżał się do ziemi. Detektyw bardzo powoli i ostrożnie klęknął najpierw na jedno kolano i po chwili na drugie, nadal trzymając uniesione ręce. John stał z tyłu, również z rękoma w górze. Jego oczy pomimo tytułu byłego wojskowego były pełne strachu. Do klęczącego mężczyzny podbiegło kilku funkcjonariuszy, szybko zakuwając go w kajdanki. Wprowadzili go do helikoptera, który w tym czasie zdążył już wylądować. John został poproszony o zajęcie miejsca obok Mycrofta.

***

- Nie wiem co powiedzieć. - Zaczął John. Stali teraz na płycie lotniska przed prywatnym samolotem Brytyjskiego Rządu.
- Ja też.
- A więc tak to się kończy... Gdzie lecisz? - Zapytał z wyraźnym smutkiem w głosie.
- Mam misje w Europie Wschodniej.
- Na jak długo?
- Mój brat mówi, że pół roku. On nigdy się nie myli.
- A później?
- Kto wie... - Po chwili zastanowieni dodał. - John... Jest coś o czym musisz wiedzieć... Prawdopodobnie już się nie spotkamy, więc muszę Ci to powiedzieć teraz. Sherlock to żeńskie imię. - Watson uśmiechnął się lekko.
- Wcale nie.
- Cóż...

Oboje bez zastanowienia przytulili się tak mocno jak tylko umieli. Sherlock poczuł łzy blondyna na swojej szyi. On też miał szkliste oczy, ale starał się nie płakać.

- Za najlepsze czasy, John. - Wyciągnął swoją rękę w stronę blondyna. Były wojskowy odwzajemnił uścisk.

Sherlock siedział w samolocie ze smutkiem spoglądając okno. John natomiast stal załamany na płycie lotniska. Stracił go... Po raz kolejny go stracił.

Nie do wydedukowania - parentlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz