22

132 8 3
                                    

Sherlock był zadowolony z tego, że miał już kolejną osobę z głowy. Siostra Johna nie musiała wiedzieć, a nawet gdyby wojskowy zechciałby powiedzieć jej o dziecku byłoby to trudne. Kobieta i tak pewnie nie zrozumiałaby niczego, siedząc zapita w jakimś barze. Tak samo jak i ojciec. Matka zginęła w wypadku kilka lat temu, a więc wszyscy, którzy musieli wiedzieć - wiedzieli. Wszyscy oprócz rodziców Sherlocka.

I tu był właśnie problem. Detektyw nie miał zielonego pojęcie jak poinformować swoich rodziców o dziecku. Nie miał zamiaru się tłumaczyć po raz kolejny. Nie widziało mu się zapraszać ich na Baker Street, ale też nie był chętny do wyjazdu.

W mieszkaniu pod numerem 221B panowała świąteczna atmosfera. Zbliżała się Wigilia, wiec John jak zawsze udekorował większość pokoi przeróżnymi świecidełkami i lampkami. Zdaniem Sherlocka bez sensu. Po co ludzie tak bardzo napalają się na te święta? Przecież zostały jeszcze dwa tygodnie do Wigilii. Przecież to taki sam dzień jak każdy inny. Ludzie żyją, oddychają i chodzą. Ba! Nawet łażą. Łażą po sklepach, rynkach, tartakach. Wszyscy są zabiegani i pracują. Wszyscy oprócz Sherlocka. On nie może pracować. Jak na złość nie ma jakiejś wyjątkowo trudnej sprawy, a tylko na takie Lestrade oraz Mycroft dali pozwolenie Sherlockowi. Według brata młodszy Holmes nie mógł już brać udziału w śledztwach bo było to zbyt ryzykowne. Dlatego właśnie razem z Gregiem ustalili, że inspektor może wzywać Sherlocka tylko wtedy, kiedy sprawa jest naprawdę poważna lub w skrajnych przypadkach - gdy można ją rozwiązać bez wychodzenia z domu.

To rozwiązanie nie szczególnie podobało się detektywowi. Musiał gnić w domu, a jedyne co umilało mu czas, to wspólne wieczory z Johnem - takie jak ten dzisiejszy.

Oboje siedzieli w swoich fotelach popijając herbatę. Watson rozmyślał nad prezentami dla Sherlocka czy chociażby jego brata, a Sherlock jak to Sherlock - nudził się.

Brunet siedział, a właściwie na wpół leżał, w rozkroku. Z racji, że w domu było dość ciepło miał na sobie tylko rozpiętą koszulę - było to wygodniejsze w jego stanie - oraz luźne spodnie od piżamy. Jego biodra były wypięte lekko w górę, a wzrok - zamglony.

W tej chwili pragnął tylko jednego, bo tylko ta rzecz mogłaby naprawić ten wieczór. Wieczór bez morderców, porywaczy czy innych gwałcicieli.

- John.... - Jęknął rozpaczliwie.
- Tak Sherlock, wiem że się nudzisz. - Spojrzał na niego wymownie. - Słyszałem to conajmniej 10 razy w ciągu ostatnich pięciu minut.
- Ale John....
- Co znowu!? Co ja mam na to poradzić, że nie ma żadnego łaskawego mordercy, który zabije conajmniej cztery osoby i to w najbardziej porąbany sposób, żebyś ty mógł zająć swój jakże wielki umysł. - Odpowiedział lekko podirytowany blondyn.
- John, nie o to mi chodziło... Chciałem tylko, żebyś zrobił mi loda...
- CO? - Watson zachłysnął się herbatą, którą właśnie popijał. - To znaczy... emm.... - Nie do końca wiedział co odpowiedzieć na tą niespodziewaną prośbę.
- John, przestań się zachowywać jak byle nastolatka. Nie uprawialiśmy seksu od jakiegoś miesiąca, ja siedzę z brzuchem i się nudzę, a ty jak gdyby nigdy nic popijasz sobie gorzką herbatę i nawet nie raczysz się mną zainteresować, podczas gdy ja... - Detektyw nie zdążył dokończyć, bo usta byłego wojskowego skutecznie go uciszyły. Chwilę po tem Watson klęknął na jedno kolano, a Holmes rozchylił szerzej nogi, lecz to co zrobił blondyn kompletnie zszokowało Sherlocka.

——————————————|
Haha polsat ze mnie 😎|
—————————————|

Nie do wydedukowania - parentlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz