10

210 14 13
                                    

- Panie Holmes, pański brat dzwoni. - Powiedziała stewardessa, podając słuchawkę detektywowi.

- Mycroft?
- Jak tam na wygnaniu, braciszku?
- Jestem tu dopiero od czterech minut. Co tym razem chcesz? - Odpowiedział lekko zirytowany i przygnębiony.
- Mam nadzieję, że dostałeś już nauczkę.
- O co ci chodzi?
- Jesteś potrzebny.
- Kto tym razem mnie potrzebuje?
- Anglia.

***

Dziesięć minut później samolot wylądował spowrotem na płycie lotniska. Sherlock pierwsze co zrobił to rzucił się w ramiona Johna i gdyby mógł nie puściłby go.

***

John stał w kuchni czekając aż woda na bawarkę się zagotuje. Sherlock w tym czasie siedział w swoim fotelu.

- Co chcesz na kolacje?
- Nie jestem głodny, John.
- Nie pytam cię czy będziesz jadł, tylko co chcesz.
- Ale ja nic nie chceee...
- Sherlock do jasnej cholery! Prawie nic nie jesz! Czy ty nie rozumiesz, że musisz jeść!? - Watson tak na prawdę nie był zły na Sherlocka, ale martwił się o jego zdrowie. Holmes zdecydował, że podejdzie swojego doktorka od tyłu. Wstał praktycznie bezszelestnie i ruszył powoli do kuchni. Objął blondyna od tyłu i zaczął leniwie całować jego kark oraz szyje.

- Możesz zrobić naleśniki. - Wymruczał nad uchem doktora.
- Pod warunkiem, że obiecasz, że zjesz.
- Obiecuję.

Jednak John nie zdążył zrobić tego wieczoru ani jednego naleśnika za sprawką Sherlocka. Gdy były wojskowy przygotowywał masę na naleśniki, detektyw przyciągnął go do namiętnego pocałunku. Brunet wpił się w usta Johna i całował je z taką werwą jakby nie było jutra. Z ust przeniósł się na szczękę a potem na szyję. Długo nie myśląc złapał blondyna za biodra, a gdy ten oplótł ciasno swoje nogi w okół tali Sherlocka, ten skierował się do sypialni, po drodze rozbierając swojego doktorka. Gdy dotarli do sypialni Holmesa, Sherlock zrzucił blondyna na swoje łóżko, siadając nad nim okrakiem. Swoje pocałunki skierował na obojczyki Johna a następnie na jego klatkę piersiową, zatrzymując się przy sutkach doktora i bawiąc się nimi. Po chwili zaczął znaczyć mokrą ścieżkę w dół torsu mężczyzny. Zatrzymał się przy pasku od spodni i z błagalnym wzrokiem zapytał.

- Mogę?

Blondyn tylko skinął głową na znak zgody. Sherlock zajął się paskiem, który momentalni wylądował gdzieś w kącie pokoju tak samo jak i zdjęte chwile później spodnie.

- John... - Detektyw chwilowo zaprzestał jakichkolwiek czynności. - Chcę, żebyś wiedział, że to mój pierwszy raz i nie znam się na takich rzeczach... Nie chcę cie skrzywdzić i... i nie wiem czy dam radę... czy umiem...

- Oh zamknij się już. - Watson bez zastanowienia przewrócił bruneta na plecy i teraz to on siedział okrakiem na Sherlocku. Wpił swoje usta w jego, tym samym zaprzestając bredzenie ciemnowłosego. - Poniekąd to też mój pierwszy raz. Nigdy nie robiłem tego z mężczyzną, ale zapowiada się przyjemnie.

I było przyjemnie. Dla każdego z nich. Rano pierwszy obudził się Sherlock. To co zobaczył po otworzeniu oczu to Johna z roztrzepanymi włosami, nagim torsem i pięknym uśmiechem. Widocznie coś miłego mu się śni. Pomyślał. Mógł tak patrzeć się na swojego doktorka całymi godzinami. Wiedział, że kocha tego mężczyznę i żałował, że musiał zostawić go w tedy na dwa lata.

Detektyw położył swoją głowę na klatce piersiowej mężczyzny, która unosiła się i opadała w rytm spokojnego oddechu blondyna. Po chwili ponownie zasnął

Nie do wydedukowania - parentlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz