Rozdział 5

469 70 46
                                    

Następny dzień miał rozpocząć się lekcją walki na miecze. Libra obawiała się tych zajęć, ale nie wyrażała swoich myśli na głos, bo cała drużyna wydawała się nimi podekscytowana. Mówili, że te zajęcia prowadzą oboje Murgen i Lasterah, więc znienawidziony przez wszystkich nauczyciel musi uważać na słowa. To jednak wcale nie poprawiało Librze humoru. Gdyby tylko mogła, to już nigdy nie chciałaby oglądać jego twarzy.

Siedzieli na trawie w oczekiwaniu na nauczycieli. Lasterah przyszła punktualnie o ósmej. Była wyraźnie zdziwiona, że Murgena jeszcze nie ma. Dała uczniom dodatkowe pięć minut, a sama zaczęła przeglądać dziennik.

- Właściwie to po co uczą nas walki na miecze? - spytała Libra. - Jak to ma nam niby pomóc w walce z Wężownikiem?

- To jest ogólnie w programie nauczania - wyjaśniła Panna. - Znaki uczą się tego od zawsze, nie przez Wężownika.

Baran położyła się na plecach i zmrużyła oczy, patrząc w niebo.

- Waga ma rację. Jak niby mamy walczyć z kimś tak potężnym na miecze?

- Dlatego właśnie - Libra przysunęła się do niej i ściszyła głos. - Musimy znaleźć sposób, by go zabić.

- Ty nadal o tym?

- Nie przestanę o tym mówić, dopóki czegoś nie wymyślę.

Baran przewróciła oczami, co rozzłościło Librę.

- Jeśli nie chcecie mi pomagać to trudno, zawsze mogę zwrócić się o pomoc do Drużyny Skorpiona.

Strzelec wyprostował się, Panna pobladła, a Baran uniosła na łokciach. Spojrzenia Znaków były tak intensywne, że Libra skuliła się lekko zawstydzona.

- Nawet tak nie żartuj - powiedział ostrzegawczo Strzelec.

Niezręczną atmosferę przerwał głos profesor Lasterah zapraszający wszystkich do podejścia bliżej.

- Podzielcie się w pary, zaczniemy już walkę - poleciła, gdy Znaki utworzyły wokół niej krąg. - Bądźcie ostrożni, skoro nie ma profesora Murgena, nie jestem w stanie kontrolować was wszystkich na raz.

Nauczycielka porozdawała wszystkim miecze i Znaki rozstawiły się na dziedzińcu w różnych odległościach, by każdy miał swobodną przestrzeń. Waga, prowadzona przez Pannę, zmarszczyła brwi, widząc Strzelca i Skorpiona w parze. Nie rozmawiali, stali naprzeciwko siebie z zawziętymi minami i mieczami w dłoniach, czekając na znak od Lasterah, że mogą zacząć.

- Dlaczego ćwiczą razem? Przecież się nienawidzą.

Panna podążyła za jej spojrzeniem.

- Ach, to. Wiesz, uwielbiam Strzelca, ale w kwestii walki on i Skorpion są sobie równi. Oboje mają chorą potrzebę pokazania, że są lepsi od tego drugiego. Nie zwracaj na nich uwagi.

Libra obróciła w rękach broń, którą dała jej Lasterah. Każde z nich miało przypisany tylko sobie konkretny miecz. Przechowywane były przez nauczycieli w trosce o bezpieczeństwo Znaków - pojawiły się obawy, że mogą zrobić sobie nawzajem krzywdę. Libra była zawiedziona, gdy pierwszy raz zobaczyła swój miecz - był brzydki, lekko wyszczerbiony i miał ubytek w samym czubku. Wyglądał jakby przeszedł przez jakąś straszną wojnę - a przecież w najgorszej wojnie świata pierwotna Waga nie brała udziału.

- Okej - Panna przygotowała się. - Jesteś prawo czy leworęczna? Musisz skupić ciężar miecza na tej ręce, którą masz mocniejszą. Wiem, że jest ciężki, ale się przyzwyczaisz.

- Nie musisz być ze mną w parze, będziesz się nudzić. Jestem beznadziejna.

- No co ty, wszystkiego cię nauczę. Nie stresuj się.

Walka z WężownikiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz