Rozdział 19

320 40 52
                                    

Zastała Znaki siedzące przy małym kawałku stołu, który pozostał nienaruszony. Wszyscy cisnęli się do siebie w poszukiwaniu komfortu. W większości wyglądali, jakby mieli zaraz zasnąć, z trudem wytrzymując z otwartymi oczami, ale nie chcieli się jeszcze rozstawać. Mieli ochotę celebrować zwycięstwo, choć brakowało im na to sił.

Stół był zastawiony pachnącymi potrawami, lecz nikt nie był w specjalnym nastroju do jedzenia. Wadze zrobiło się niedobrze na samą myśl o tym.

Złapała wzrok Strzelca, który od razu się wyprostował. Zrobiła krok w jego stronę, ale drogę zaszedł jej profesor Murgen, czego się w gruncie rzeczy spodziewała.

- Gdzie on jest?

Waga westchnęła ciężko, nie kryjąc poirytowania.

- Musi pan wyluzować.

Murgen obruszył się i już zaczął otwierać usta, by jej nagadać, ale go uprzedziła:

- Chce pan usłyszeć moją radę?

- Oczywiście, że nie. Skąd taki pomysł?

- Panie Murgen - Waga przewróciła oczami. - Powiedział pan parę nieprzyjemnych rzeczy przed walką. Nie może pan teraz za nim chodzić i udawać, że nic się nie stało.

- Nie będziesz mnie pouczać na temat tego jak mam wychowywać syna.

- Wychowywać? Wspominał pan, że był raczej nieobecnym ojcem.

Twarz Murgena poczerwieniała. Jego dolna warga zadrżała gniewnie.

- Ty bezczelna gówniaro! Nie masz pojęcia...

- Chwila, dobra - Waga uniosła ręce, przerywając, nim mógł się nakręcić. - Nie to miałam na myśli. Po prostu uważam, że teraz już trochę za późno na zmuszanie go do podporządkowania się pana zasadom.

- Bzdura! - żachnął się Murgen. - Powiedz mi, gdzie on jest, zanim znowu zrobi coś głupiego i...

- Nigdy mu nie przejdzie, jeśli będzie się pan tak rzucać - ponownie weszła mu w słowo, zbyt zmęczona, by się tym przejmować. - Ale to już pana decyzja.

Odwróciła się na pięcie i podeszła do stołu, a Murgen, choć wielce oburzony, nie próbował jej zatrzymywać. Strzelec i Panna przesunęli się, robiąc jej miejsce pomiędzy nimi. Ten pierwszy otoczył ją ramieniem, a ona utkwiła wzrok w nowym, czerwonym tatuażu na jego ręce.

- Wszystko w porządku? - spytał cicho, choć i tak wszyscy na nią patrzyli.

Pokiwała głową.

- Tak. W końcu.

Czuła, że jeśli chociaż na chwilę zamknie oczy to zaśnie. Rozejrzała się po Znakach. Bliźnięta i Ryby były skulone ze sobą, jakby obawiały się, że nie pasują do reszty. Koziorożec nie miał tego problemu - siedział obok Panny i prowadzili dyskusję na temat magii, a on mrużył oczy, by dobrze ją widzieć, jako że jego okulary zostały połamane. Wodnik utkwiła wzrok w zniszczonym obrazie ponad ich głowami. Miała zwichnięte skrzydło - bo te trudniej jest wyleczyć niż ludzkie ciało. Prawe skrzydło prężyło się zgrabnie na jej plecach, podczas gdy lewe zwisało nieestetycznie na boku.

Baran przyglądała się Wadze zza stołu. Pewnie miała masę pytań, ale nie wiedziała, czy wypada bombardować ją nimi od samego wejścia. Stukała paznokciami w blat, czekając aż Strzelec skończy jej szeptać do ucha. Waga uśmiechnęła się i kiwnęła do niej głową.

- No co tam, Baran?

Czerwonowłosa dziewczyna wyszczerzyła zęby i oparła łokcie na stole.

- Podobno byłaś więziona razem z Murgenem Opowiadaj, jak było.

Walka z WężownikiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz