Trudno powiedzieć, które z nich było bardziej zdziwione. Murgen momentalnie zbladł, a jedynym ruchem, na który zdobyło się jego sztywne ciało, było rozluźnienie palców z szyi Libry, przez co upadła na kolana, kaszląc i masując swój kark. Skorpion był wyraźnie zszokowany ogromną klatką zajmującą większą część gabinetu, a także Librą zamknięta w niej razem z Murgenem. Przyglądał się temu wszystkiemu z otwartymi ustami.- Na co czekasz? - warknął Murgen. - Zamknij te drzwi, no już.
Skorpion otrząsnął się i wykonał polecenie. Zatrzasnął za sobą drzwi i zabezpieczył je zaklęciem. Powoli odwrócił się z powrotem do klatki, mrugając szybko, jakby był pewny, że mu się to tylko wydaje.
- Ty wstrętny, nieposłuszny gówniarzu! - wrzasnął Murgen, podchodząc do krat. Jego twarz była biała z gniewu. - Kazałem ci odlecieć do Gwiazdozbioru! Co ty tu jeszcze robisz?!
Skorpion zerknął na Librę, która walczyła o oddech na podłodze.
- Dlaczego... jesteś...w klatce? - spytał bez intonacji, jakby nie usłyszał nic, co powiedział Murgen.
Libra, która powoli wróciła do siebie, oparła się plecami o kraty. Do oczu naszły jej łzy z wysiłku, ale coraz łatwiej jej się oddychało. Skorpion patrzył na nią ze zmarszczonymi brwiami. Już nie wyglądał, jakby zaledwie kilka dni wcześniej wpadł w ogień. Miał na sobie swój burgundowy garnitur, a poruszał się sztywno raczej przez szok, niż ból.
- Co się stało? - skierował pytanie słabym głosem do Murgena.
- Nie mam na to teraz czasu - odwarknął w odpowiedzi. - Posłuchaj mnie uważnie. Musisz wypowiedzieć antyzaklęcie i lepiej, żebyś nauczył się go szybko. Musisz mnie stąd wydostać.
Skorpion wyglądał tak, jakby nie przyswoił nic, co do niego powiedział Murgen.
- Horoskop uwierzył w to, że trzymamy tu Wężownika, tak? - spytał cicho.
- Słyszysz, co do ciebie mówię?!
Murgen uderzył ręką w kratę, tracąc cierpliwość, a Skorpion się wzdrygnął. Odsunął się o krok, przewracając w palcach nerwowo guzik od marynarki. Napotkał spojrzenie Libry. Nie zobaczyła w jego twarz typowej prześmiewczości, a raczej rozżalenie.
Libra stanęla na nogi.
- Powiedziałeś do niego tato - wyrzuciła z siebie, choć nie zabrzmiało to jak pytanie.
Murgen odwrócił się do niej.
- Zamilcz!
Ale Libra już stała z otwartymi ustami, błądząc wzrokiem między nim, a Skorpionem.
- Tak powiedział. Słyszałam. Pan...Pan jest Skorpionem - wypowiadała powoli na głos myśli krążące w jej głowie. - Ale przecież wszedł pan kiedyś do naszego akademika...To...Nie może być...
- Nie jestem żadnym przeklętnym Znakiem - Murgen warknął. - Nie mam czasu na tę bezsensowną rozmowę. Skorpion! Skup się. Antyzaklęcie otwierające drzwi zabezpieczone przez Kleisum exporte brzmi Openinum confirme.
Skorpion pozostał w bezruchu. Wpatrywał się w Murgena szeroko otwartymi oczami.
- Co chciałeś jej zrobić? - spytał bezbarwnym głosem.
Oboje Murgen i Libra zdawali się nie rozumieć pytania. Skorpion przełknął ślinę i wskazał palcem na swoją szyję, wyjaśniając, co ma na myśli.
- Chciałeś ją zabić? - skinął lekko głową w stronę Libry.
Nauczyciel otworzył usta, ale nie odpowiedział. Przeniósł wzrok na dziewczynę, a potem znowu na niego.
CZYTASZ
Walka z Wężownikiem
FantasíaNad planetą wisi nadciągające widmo ataku Wężownika, którego mogą powstrzymać tylko Znaki. Nie wszystkie akceptują swoje przeznaczenie, a niektóre nawet nie są go świadome... Nastoletnia Libra do tej pory żyła pod czujnym okiem swojego ojca w niewi...