23.

215 17 3
                                    

- Dawno się nie widzieliśmy. – usłyszała znajomy głos, gdy tylko wypadła z portalu na totalne pustkowie. – Stęskniłaś się?

- Nie bardzo. – zakasłała po czym wstała chwiejnie na równe nogi. – Miałam nadzieję, że więcej cię nie... - urwała w momencie, gdy zobaczyła co się stało z Hiroto i kogo trzymał za kark.

Mężczyzna miał rozczochrane włosy i dość podarte ubrania, jednak sam jego wygląd nie przypominał już do końca człowieka. Hiroto robił eksperymenty nie tylko przy tym by sprawdzić ile darów jest w stanie utrzymać dana osoba. Mężczyzna tworzył również różnego rodzaju preparaty, eliksiry, które miały za zadanie wzmocnić nie tylko moc, którą posiada człowiek, ale również samą siłę człowieka, który ten ma w sobie. Próbował wiele razy, miał wiele porażek, ale i nie tylko. Gdy udało mu się z jednym, zaczynał coś nowego. Przez mieszanie innych substancji zaczął tworzyć różne mutacje swoich preparatów, przez niektóre z nich, jego króliki doświadczalne całkowicie straciły człowieczeństwo i z tego co widziała Takao, mężczyzna użył na sobie właśnie takiego preparatu. Wszystko po to by ją zabić. Hiroto popadł w obłęd i zaczął całkowicie tracić to, co kiedyś było w nim ludzkie. Przybrał na masie, miał wydłużone zęby i pazury, zyskał więcej mięśni.

Jednak nie to najbardziej przeraziło Rachel. Hiroto trzymał za kark osobę, która w tej chwili była jedną z najważniejszych osób w jej życiu.

- Kiri...? – szepnęła załamana widząc jak wygląda jej ledwo żywy przyjaciel.

Chłopak był cały poobijany, miał pełno zadrapań, siniaków na twarzy i całym ciele. Z jego nosa i ust kapała krew, a sam Eijiro był w tej chwili nieprzytomny.

- Dzielnie walczył... - powiedział oschle Hiroto. – Lecz na marne. – zaśmiał się, a Rachel poczuła jak krew się w niej gotuje.

- Puść go. – warknęła. – Puść go! W tej chwili! – krzyknęła.

- Jak chcesz. – odparł rozbawiony i rzucił nastolatkiem o ziemię. – Kiedyś byłaś silniejsza. – powiedział Hiroto patrząc córce w oczy. – Jednak osłabłaś... Przez nich. – wskazał na Kirishimę. – I przez tych, którzy zginęli przed nimi.

Takao patrzyła załamana na Eijiro, była przerażona myślą, że chłopak nie żyje, jednak po dłuższej chwili, ulżyło jej, gdy zobaczyła, że się ruszał. Nie ocknął się jeszcze, ale wiedziała przynajmniej, że żył.

- Więc to takich nazywasz... Przyjaciółmi...? Rodziną...? – mówił mężczyzna. – Wiesz, że wystarczy jeden ruch i go...

- Tknij go tylko... - warknęła, a po chwili zaczęła ją otaczać ciemna poświata. – A rozerwę cię na strzępy. – mówiła ostro i patrzyła Hiroto w oczy na co tamten tylko się śmiał.

- Wkurzyłaś się, dobrze. – skinął głową i nadal się śmiał.

Rachel wykorzystała chwilę jego nieuwagi i wzięła przyjaciela po czym oparła go o drzewo i upewniła się czy na pewno oddycha.

- Nie martw się, żyje. – mówił Hiroto. – Jeszcze. – śmiał się. – Inni nie mieli tyle szczęścia, ten był naprawdę twardy.

Takao odgarnęła kosmyk włosów przyjaciela, a gdy usłyszała słowa ojca od razu na niego spojrzała i wstała na równe nogi.

- Inni? – powtórzyła za nim. – O kim mówisz? – przestraszyła się co ponownie wywołało śmiech jej ojca.

- A jak myślisz? – uśmiechnął się zadziornie co jeszcze bardziej zaniepokoiło jego córkę. – D...A...R...A... - mówił po literce na co ciemnowłosa zamarła. – Dara. – powtórzył już normalnie.

Love the way you Lie | K.B. (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz