Pov Erwin
Zaczęliśmy uciekać, na szczęście udało nam się uciec.
Od razu po ucieczce wszyscy rozjechaliśmy się w inne strony.
Ja pojechałem do magazynu schować łup.
Podczas jazdy myślałem o nim. Może jakoś się z nim spotkam?
Chociaż średnio mam ochotę, ale trzeba trochę poznać nowego policjanta. Prawda?
Jak tak można powiedzieć to w sumie mnie uratował.
Chociaż nie planowałem, żeby mnie policjant znalazł i powstrzymał.
Po chwili byłem na magazynie odstawiłem łup. Dropnęliśmy kartę do kasyna. A kasy było 300k.
Wyszedłem z magazynu zamykając go za sobą.
Popatrzyłem na ulice i poczułem lekkie zawroty głowy. Znowu to wraca.
Wsiadłem szybko do auta kierując się na apartamenty.
Nagle zadzwonił do mnie telefon. Nie wiedziałem gdzie jest więc zacząłem go szukać.
Na szczęście go znalazłem. Popatrzyłem kto dzwonił był to Carbo. Pewnie spytać gdzie jestem.
-Halo?-Spytałem.
-Hej siwy, co tam?
-Jest..-Syknąłem.
Ból zaczął narastać co raz bardziej bolała mnie głowa.
-Co się dzieje?-Spytał desperacko białowłosy.
-Spokojnie głowa mnie tylko trochę zabolała.
-Powinieneś pojechać do szpitala, żeby cię zbadał.-Powiedział troskliwym głosem.
-Nie, nigdzie nie jadę. Kurwa to tylko zwykły ból głowy to nie znaczy, że umieram.-Warknąłem wkurzony. Ostatnie słowo mogło być prawdą.
-Dobrze, uspokój się. Gdzie jesteś? Słyszę, że jedziesz autem. Wracaj szybko do mieszkania.
Zadawał tyle pytań, że ból był co raz śilniejszy. Nie mogłem się skupić.
-Nie jestem dzieckiem, żebyś mi mówił co mam robić.-Podniosłem trochę ton głosu.
-Erwin kurwa próbuje ci pomóc.
Chciałem coś powiedzieć, ale znowu syknąłem z bólu.
-Gdzie jesteś? Nie jedź dalej, zatrzymaj się i wyślij GPS ja po ciebie przyjadę.
-Okej.-Nie sprzeciwiałem się dalej.
Rozlaczylem się i odłożyłem telefon na siedzenie obok siebie.
Zacząłem lekko hamować. Zatrzymałem się na po boczu i od razu wysłałem GPS.
Siedziałem w aucie nie mogłem się skupić na niczym, nie mogłem normalnie myśleć. Ten ból był nie przyjemny. Chciałem jak najszybciej wrócić do mieszkania i pójść spać.
Jak w ogóle mi się uda zasnąć.
Usłyszałem trzaskanie drzwiami.
-Erwin!?-Krzyknął i do mnie podbiegł przytulając się.
-Martwiłem się, choć odwiozę cię.-Powiedział troskliwie.
-Yhym.-Mruknąłem cicho.
Poczułem się dobrze jak usłyszałem, że martwi się o mnie a może po prostu tak powiedział, żebym się ze mną nie kłócić? Żeby bez kłótni odwieźć mnie do mieszkania?
Poczułem lekkie szarpnięcie. Białowłosy pokierował mnie do samochodu.
Pomógł mi wsiąść a on sam usiadł na miejsce kierowcy i ruszyliśmy.
Jechaliśmy w ciszy, ale to dobrze nie miałem ochoty teraz na jakie kolwiek rozmowy. Chciałem po prostu być już w mieszkaniu.
Podjechaliśmy pod apartamenty.
-Dzięki za podwózkę, do jutra.-Uśmiechnąłem sie lekko.
Chciałem już wysiadać, ale ręka przyjaciela mnie zatrzymała.
-Uważaj na siebie do jutra.-Odwzajemnił uśmiech.
Machnąłem głowa na to, że rozumiem i wysiadłem z auta kierując się do budynku.
Po chwili byłem już w mieszkaniu.
Wziąłem jakieś leki przeciwbólowe i położyłem się na łóżku w tych samych ubraniach co miałem na sobie dzisiaj.
Minęła z jakaś dobra godzina a ja nie mogłem spać.
Kręciłem się raz w jeden bok a raz w drugi.
Leki średnio pomagały.Postanowiłem wstać i zobaczyć która godzina. Była 1? Co?!
Wiedziałem, że już nie zasnę więc pomyślałem, że pójdę przynajmniej zapalić.
Niestety balkon mi tego nie umożliwił bo ostatnio drzwi balkonowe sie zepsuły a ja nie mam kiedy tego naprawiać.
Wypuściłem powietrze zirytowany.
Muszę wyjść z mieszkania.
Wziąłem paczkę papierosów, zapalniczkę i słuchawki po słucham sobie czegoś.
Po chwili znajdowałem się już przed budynkiem.
Założyłem słuchawki i puściłem sobie ,,Karamel kel-aglow (intro)(slowed down and looped,,
Wyciągnąłem paczkę papierosów i wziąłem jednego.
Wciągnąłem dym do płuc aby potem spokojnie go wypuścić.
Siadłem na murek wsłuchiwając się w muzykę była spokojna i relaksująca..
Po zakończeniu palenia wyrzuciłam nie dopałek przed siebie i wstałem na równe nogi.
Stanąłem chwile w miejscu i wciągnąłem świeżę powietrze. Było już po dobrej 1 w nocy.
Przyjemny wiatr objął moje ciało przez to przeszły mnie ciarki.
Zamyśliłem się. W tym momencie czułem spokój i fajne uczucie przyjemnego chłodu.. Po prostu poczułem się dobrze. Choć z tyłu głowy miałem co się dzieje ze mną od środka. Odczuwam, że po kawałku znikam. To było przerażające, ale dla mnie było to po prostu zabawne i nie obchodziło mnie to.
Może gdybym zniknął w końcu rozwiązałbym wszystkich problem? Czyli moja obecność.
Każdy kiedyś musi przecież zniknąć na zawsze.
Chyba teraz moja kolej?
Popatrzyłem na ulice przede mną.
Nagle poczułem jak ktoś łapie mnie delikatnie za ramie na ten ruch się wzdrygnąłem i wybudziłem z moich myśli.
-Erwin?-Spytał martwiącym głosem szatyn.
Nagle przeszły mnie ciarki. Domyśliłem się kto to jest. Ten niski męski i spokojny głos należał tylko do jednej osoby...
—————————————————————————
Siemka ogólnie to wyjeżdżam na mini odpoczynek w góry więc nie będzie nowych części.
Ale spokojnie nie na długo bo wracam w poniedziałek a wyjeżdżam w sobotę więc jak wrócę od razu zacznę pisać nową część.
Będę tęsknić Sadgi:(
Kocham was Peepi <3
PS: Przepraszam za krótki rozdział obiecuje, że kolejne już będą dłuższe.
CZYTASZ
Zawsze taki byłem. Morwin
RomanceOpowiada to o dwóch osobach które spotkały się przypadkiem, a co dalej to czas pokaże...