18

479 44 12
                                    

Pov Erwin

Ten tydzień był okropny, już dawno tak chujowo się nie czułem.

Czy aż tak bardzo ktoś u góry chciał żeby moje życie było jeszcze większym gównem?

A co do szatyna to nie wiem.

Nie mam z nim kontaktu od tygodnia, jedynie kiedy mogę go usłyszeć to przy negocjacjach, ale tak to mnie ignoruje a ja za bardzo się boję z nim pogadać.

Za dużo słów tamtego dnia powiedziałem, żałuje i to cholernie. Ale i może dobrze zrobiłem? Może zrobiłem mu przysługę i przynajmniej już nie będzie cierpieć.

Sam nie wiem wszystko było pojebane.

Pomyślałem, że to chyba koniec, ale jednak się myliłem.

Jechałem autem na mieszkania.

Było jakoś mocno po 12 w nocy.

Nudy były dziś. Średnio odzywam się do Carbo, ale jednak to mój w sumie brat nie mogę go winić, chciał dobrze.

Zaciskałem mocnej dłonie na kierownicy jak tylko przypomni mi się ten cholerny dzień w którym zachowałem się jak idiota i go straciłem.

Jestem takim egoistą, że nawet nie potrafię go przeprosić. Nawet nie próbowałem.

Miałem wymówkę, że będzie mu lepiej.

Dwa dni temu jak napadaliśmy na bank, widziałem go z tą Mią żmiją.

Tak bardzo jej nie nawidzę, nie nawidzę tego jak na niego patrzy tymi maślanymi oczami, jak się do niego przestawia. A najbardziej co mnie wtedy zabolało jak ona pocałowała go w policzek a potem go dotykała, bolało mnie to że on jej nie odrzucał i sam się do niej uśmiechał jakby to co zaszło pomiędzy nami nigdy tego nie było.

Wtedy myślałem, że wyjdę z banku i ją zabije.

Chyba jestem hipokrytą?

Chce żeby był szczęśliwy, ale nie z nią, z kimś innym, najlepiej u mnie u boku.. Co ja pierdole, nie mogę i tak zaraz zniknę a po drugie nie będzie to miało sensu. Przestępca i policjant, nie kleji się.

Chociaż miłości się nie wybiera?

Ale czy ja w ogóle coś do niego czuje?

Nie chciałem o tym myśleć, docisnąłem mocnej gazu łamiąc wszystkie przepisy, chce być jak najszybciej w mieszkaniu, zamknąć się w czterech ścianach, pójść spać i nie wychodzić.

Ale chyba nie za szybko wrócę.

Zauważyłem w lusterkach czerwono-niebieskie światła.

-Zajebiście.-Powiedziałem cicho do siebie powoli hamując.

Nie chciałem uciekać, nie ma co okłamywać jestem chujowym kierowcą.

Zgasiłem silnik i czekałem jak ktoś przyjdzie.

Otwieram okno.

Nie patrząc na osobę, która podeszła zacząłem.

-Dzień dobry, Erwin Knuckles Pastor, to mój dowód.-Pokazałem dowód.-Tak wiem za co jestem zatrzymany bo za szybko jechałem czy mogę dostać mandat i odjechać?-Powiedziałem spokojnie.

Słyszałem tylko ciężkie oddychanie to było dość dziwne jakby ktoś nagle spanikował.

Irytowała mnie ta cisza.

-Czy może pa...-Nie dokończyłem.

Przeklnąłem ślinę patrząc na osobę prze de mma. Zamilkłem.

Zawsze taki byłem. MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz