Prolog

1.3K 47 7
                                    

Pov Erwin

Jechałem autem przez miasto Los Santos. Miasto tej nocy było dziwne puste.

Czasem tylko kilka  samochodów jeździło omijając mnie.

Było ciemno jedynie co oświetlało mi drogę to księżyc.

W tym momencie myślałem tylko o jednym.

Po chwili byłem na moście na obrzeżach miasta.

Zaparkowałem nie daleko mostu i wysiadłem z auta.

Zaczęłam iść w stronę celu.

Podeszłem bliżej przepaści, popatrzyłem przed siebie a po tym siadając na krawędzi z nogami opuszczonymi w dół.

Może w końcu zakończyć ten żywot i skończyć?

Dręczyły mnie myśli nie mogłem się skupić na niczym innym oprócz skończenia ze sobą.

Nie mogłem zapomnieć tego co mi powiedziano nie dawno w twarz. To było straszne...

Wyjąłem paczkę papierosów i wziąłem jednego do buzi. Odłożyłem paczkę i odpaliłem papierosa. Zaciągnąłem się a po tym wypuszczając dym z płuc. Poczułem trochę ulgi.

Popatrzyłem w dół.

Myśląc nad wieloma pytaniami, które sam sobie zadawałem, ale nie umiałem na nie odpowiedzieć.

Czy byłbym głupi gdybym skoczył? I tak nie mam nic do stracenia.

Fale obijały się o siebie i szumiały przez nie miałem miarowy oddech i czułem się trochę spokojniej.

Czemu wszystko było takie ciężkie i zbyt skomplikowane.

Gdybym skoczył moi przyjaciele by się mną za interesowali? Martwili by się? Czy nadal by mi wytykali błędy i nazywali mnie kurwą bez uczuć.

Co ja myśle.. Nikogo pewnie nie obchodzę.

Ludzie nie docenią tego kogo mają przy sobie. Chociaż ja w sumie to nie jestem lepszy..

Teraz czułem.. Nic w sumie.

I to było najgorsze...

Nagle poczułem, że wibruje mi telefon w kieszeni wyciągnąłem go i zauważyłem, że dzwoni Carbonara. Odebrałem.

-Erwin? Hallo!? Gdzie ty do cholery jesteś? Nie odzywasz się już od kilku godzin, martwimy się.

-Spałem w mieszkaniu, przepraszam potem będę..-Kłamałem, ale co innego mogłem powiedzieć?

-Ale jest okej? -Spytał troskliwym głosem.

-Jest oki, a Carbo?

-Yhym?

-Bo..-Zawahałem się.

Czy to by coś zmieniło gdybym powiedział?

-No co tam Erwin?

Usłyszałem szmer pewnie do chłopaki.

-Wiesz nie ważne.. Ee po prostu mamy pena.

-Ooo fajnie to może jutro bańczyk kurwa ten.-Mówił pod ekscytowany białowłosy.

-Ta pewnie.. Dobra ja spadam Kocham cię.

-Ja ciebie też, do zobaczenia!-Rozłączył się.

Też mam taką nadzieje, że do zobaczenia.

Kiedy to wszystko się w końcu skończy?

Schowałem telefon do kieszeni dalej o tym rozmyślając.

Nagle usłyszałem dźwięk samochodu który się zatrzymuje i ktoś z niego wysiada.

Zignorowałem to.

-Przepraszam, czy wszystko dobrze? Pomóc jakoś?-Spytał.

Usłyszałem męski głos był przyjemny dla słuchu.

-Yhym. Jest super.. Coś chcesz?-Spytałem zirytowany, kto mi kurwa przeszkadza? Chciałem jebanego świetego spokoju.

-Może pan stąd zejdzie i pogadamy?

Po tym pytaniu już się nie odezwałem.

Zauważyłem, że papieros mi się skończył więc wywaliłem go przed siebie i wziąłem kolejnego.

-Palenie nie jest zdrowe wie pan...

-Dla mnie i tak nie ma ratunku.-Uśmiechnąłem się.

-Jeśli inaczej pan nie chce rozmawiać to ja też się do siądę.

Poczułem obecność drugiego ciała. Pierwszy raz przez ten czas popatrzyłem na mężczyznę. Za nie mówiłem. Był wysokim szatynem umięśnionym z lekkim zarostem. Miał piękne czekoladowe oczy w których bym mógł się zatapiać. Był naprawdę przystojny.

Patrzyliśmy się na siebie przez dłuższą chwile, dopóki się nie domyśliłem, że zbyt długo to trwa.

Odwróciłem wzrok.

-Dlaczego chcesz tak ze sobą skończyć? Napewno jeszcze chcesz coś osiągnąć w życiu.-Powiedział.

-Wstpie, że jeszcze coś osiągnę. Zresztą niech pan się nie wygłupia muszę iść.-Wstałem z krawędzi przy tym wyrzucając nie do pałek przed siebie.

-Czemu tak uważasz? Masz pewnie wiele przyjaciół i rodzine przede wszystkim. Jesteś dobrym człowiekiem chyba..

-Nie oceniaj ludzi po okładce bo mogą się okazać jebanym skurwysynem i cię wykorzystać lub zranić..-Odwróciłem wzrok od niego.

-A ty taki jesteś?-spytał patrząc mi głęboko w oczy.

Machnąłem ramionami na nie wiem. Popatrzyłem ostatni raz na mężczyznę i odszedłem kierując się w stronę samochodu.

-Przemyśl sobie wszystko.

Ostatnie słowa które usłyszałem od tego mężczyzny.

Zawsze taki byłem. MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz