16

538 37 3
                                    

Pov Montanha

Zamurowało mnie.

W tym momecie cholerny Erwin Knuckles, pastor, przestępca mnie całuje.

Właśnie na tym dachu wszystko zaczęło się komplikować, wtedy jeszcze myślałem że wszystko jest takie proste.

Tak bardzo chciałem skosztować jego warg i w końcu się to stało, ale jak? Ja po prostu w to nie wierze.

Czy to sen?

Za pierwszym razem byłem zdezorientowany, przez to nie odwzajemniłem jego pocałunku.

Mogłem w końcu poczuć te delikatne wargi na moich. Zastanawiałem się czemu mnie pocałował?

Chłopak zauważył, że nie odwzajemniałem więc zaprzestał.

-Przepraszam.-Powiedział.

Za długo się nie zastanawiałem, wbiłem się w jego cudowne wargi i przyciągnąłem go bliżej do siebie trzymając go nadal za talie, siwowłosy był zaskoczony, ale odwzajemniał.

Muskałem jego wargi a on moje.

Tak cholernie mi się to podobało, nie chciałem tego przerywać.

Od tamtej nocy jak po niego przyjechałem i był lekko pjany, wtedy już chciałem spróbować jego warg.

Niestety za długo to nie trwało bo do chłopaka zadzwonił telefon.

Nie chętnie się od niego odsunąłem.

-To Kui, muszę odebrać.-Popatrzył na mnie przepraszająco.

Machnąłem tylko głową a on odebrał.

-Tak?-Patrzył na mnie.

Nie słyszałem o czym mówił jego przyjaciel Kui.

Też średnio chciałem wiedzieć o czym gadali.

-Jutro pogadamy o tym banku, jestem teraz zajęty.

Oczywiście było wiadome, że mowa tu o mnie. Byłem zdziwiony, że chłopak aż tak bardzo mi ufał. Znaczy ciesze się, ale chyba lepiej żebym niektórych rzeczy nie wiedział.

-Tak to jest ważniejsze i przyjemniejsze niż bank.-Popatrzył na mnie z góry do dołu i przygryzł wargę.

Lekko mnie to onieśmieliło. Wiedziałem, że chłopak był odważny, ale od zawsze tak reagowałem na jego teksty.

Tak bardzo skupiłem się na nim, że jego rozmowa mi się stłumiła. Jego włosy były w nieładzie, jeden kosmyk opadał mu na czoło, w oczach miał tą iskrę, za którą tęskniłem.

Teraz dopiero zauważyłem, że chłopak skończył rozmawiać i zbliżał się powoli w moją stronę.

Nie wiem co się ze mną działo, ale automatycznie przymknąłem oczy i czekałem na to.

Ale na co?

Na pocałunek chłopaka, chciałem znowu poczuć jego wargi, ale tak się nie stało.

-Muszę iść.-Szepnął mi w ucho.

Poczułem jego ciepły oddech na moim uchu od razu przeszły mnie ciarki.

Czego ja do cholery oczekiwałem od niego.

Nie mogłem wydusić z siebie a ni słowa nadal miałem zamknięte oczy.

Nie wiedziałem czy już poszedł czy nadal tu stoi.

-Dlacze..-Otworzyłem oczy i już go nie było..

Znowu to zrobił, znowu poszedł i zostawił mnie zdezorientowanego, znowu zostawił mnie z kłębkiem myśli.

Zawsze taki byłem. MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz