3

590 38 13
                                    

Pov Ewrin

Minęło kilka dni od spotkania z szatynem. Od tamtej pory nie widzieliśmy się a ni razu a jeśli już była taka sytuacja unikałem go.

Dlaczego? Nie wiem może dlatego, że ja jestem przestępcą a on pieprzonym policjantem.

Chwile jeszcze się nad tym zastanawiałem czy może napewno zrobiłem dobrze?

Wyciągnąłem telefon z kieszeni i zadzwoniłem do Carbo.

-Siemka.-Usłyszałem głos mojego przyjaciela.

-No hej może jakiś bańczyk szybki?

-A masz laptopa?-Spytał.

-Mam.

-Oo to super. Przyjedź na paleto.-Powiedział pod ekscytowany.

-To zaraz się widzimy.-Rozłączyłem się przy tym chowający telefon.

Sam uśmiechnąłem się do siebie jak usłyszałem białowłosego który się cieszył.

Przynajmniej on mógł być szczęśliwy..

Szybko wstałem z łóżka wziąłem kluczę od auta i wyszedłem z mieszkania.

Po chwili znajdowałem się już przy samochodzie.

Wsiadłem do niego i ruszyłem na paleto.

Dziś było piękne słońce jego promienie padały na moje auto.

Patrzyłem przed siebie.

Może powinienem jakoś skontaktować się z szatynem?

Nie to głupie. Po co?

Nie powinienem.

Jechałem dalej.

Byłem trochę zmęczony nagle bóle głowy zaczęły znowu wracać.

Złapałem się mocno za głowę i syknąłem z bólu.

Zdesperowany zacząłem szukać jakiś tabletek na ból głowy, ale jak zwykle ich nie było kiedy naprawdę ich potrzebowałem.

Walnąłem mocno w kierownice. Byłem wkurzony a ból głowy narastał.

Na szczęście paleto było już nie daleko.

Zacisnąłem mocno szczękę i dodałem gazu.

Zakręciłem gwałtownie w lewo na szczęście nie wpadłem w poślizg bo inaczej bym wjechał w butle a wtedy źle by to się skończyło.

A może jednak by tak wjechać w to?

Nie, nie chce umierać na oczach rodziny. Zawiedli by się, że się tak szybko poddałem. Byłbym tchórzem jakbym w taki łatwy sposób umarł.

Usłyszałem krzyk kogoś z chłopaków. Z tłumiłem w sobie tą myśl i wyszedłem z auta.

-Czy ty zgłupiałeś do reszty?-Zapytał wkurzony białowłosy.

-Co?-Spytałem nie wiedząc o co chodzi. Dalej trzymając jedną rękę na głowie. Na szczęście ból ustawał.

-Umiesz jeździć kurwa? Prawie wpierdoliłeś się w butle.-Podniósł ton białowłosy.

Każdy był wpatrzony w nas nie odzywając się.

-Przestań to nic takiego.-Machnąłem ręką.

-Mogłeś zginąć idioto.-Warknął na mnie przyjaciel.

Mówiłem, że będą źli.

-Kto z nami jedzie?-Spytałem żeby zmienić temat. Nie było sensu wykłócać się z białowłosym.

Zawsze taki byłem. MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz